plus ultra
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


my hero academy
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 what have you become?

Go down 
AutorWiadomość
Uroboros

⋆ niezrzeszony złoczyńca ⋆

Uroboros

Imię i nazwisko : Wah Yuán
Liczba postów : 9

what have you become? Empty
PisanieTemat: what have you become?   what have you become? EmptyWto Sty 14, 2020 4:17 pm

———————————— Wah Yuán ————————————
Pseudonim: Uroboros
Wiek: dwadzieścia sześć lat
Ranga: Niezrzeszony złoczyńca
Fanklub: nie interesuje go to
_________________________________________________________________________

dar: modyfikacja czasu

Pokrótce: Yuán ma częściową władzę nad czasem. Zwalnia go, przyspiesza, zatrzymuje w dowolnych momentach. Może być to «całość» w ujęciu planety i wszystkiego, co na niej zawarte (by zjawisko anomalii czasowej nie objawiło się jedynie w danym mieście/dzielnicy i uniknąć nagłego zniszczenia czasoprzestrzeni na Ziemi) lub jej «część», tj. kontrolowanej anomalii, na przykład spowolnienie spadającego kubka, który ostatecznie z przyspieszeniem wraca do normalnego stanu rzeczy (czyli jako rozbity, jeśli nikt w czasie powolnego opadania go nie chwycił), wychodząc w ten sposób z tej nierówności czasowej. Co więcej, jeśli ktoś zaingeruje w daną anomalię, to znaczy gdyby chwycił hipotetyczny kubek i zmienił jego trajektorię — naczynie wciąż jest pod ciężarem mocy postaci i nie ma rady na wykonywanie nim szybkich ruchów. By to przerwać, nie licząc woli samego posiadacza mocy, czyli Yuána, potrzebna jest spora wartość mocy, jak na przykład wystrzał z pistoletu czy inne solidne uderzenie, wszystko w zależności od włożonego skupienia w daną rzecz. Im ich więcej, tym skupienie na każdym pojedynczym przedmiocie/osobie mniejsze, tym jest bardziej krótkotrwałe i bardziej kruche, tj. zapewne starczyłby sam dotyk, aby anomalia zaniknęła. Ponadto od pewnego momentu przestał się starzeć (co nie znaczy, że nie może zginąć poprzez jakąś chorobę lub ranę; patrz: słabości). Pozornie jest wiecznością, jest niczym «Uroboros», a przynajmniej takie było założenie, gdyby nie kruche, ludzkie ciało.
Podczas ingerencji w czas może poruszać się tak samo jak on, czyli w tempie przyspieszonym/spowolnionym, ale możliwe jest również wyodrębnienie się i patrzenie na wszystko z boku. Wyodrębnić może również inne osoby, jednak czekają je potem uboczne skutki.

Umiejętności wypracowane:
/ Siła: od zawsze dbał o swoją kondycję, czy to poprzez prawidłowe odżywianie się czy ćwiczenia. Zawsze był też sportowym typem człowieka i tak pozostało mu do dzisiaj. Jest stałym bywalcem siłowni, a jeśli nie ma czasu czy ochoty, ćwiczy w domu, wykorzystując masę własnego ciała.
/ Walka wręcz: po co byłaby mu jednak siła, gdyby nie potrafił jej wykorzystać? Jedno jednak wychodzi z drugiego, ponieważ poza solidnymi ćwiczeniami na siłowni, siła rodziła się również podczas jego uczestnictwa do klubu MMA. Teraz już z niego zrezygnował, ale w domu wciąż trenuje za pomocą worka treningowego.
/ Survival: od dziecka, oprócz podróży w czasie, interesowała go również sztuka przetrwania. Często jeździł na wycieczki pod namiot, czy to organizowane przez szkołę lub miejscowe instytucje. Wyjazdy takie, na które zapisywał się przez kilka lat, nauczyły go podstaw przeżycia w ekstremalnych warunkach, mając ze sobą zaledwie kilka rzeczy. Zna się na nożach, na użyciu ich, na tym, gdzie szukać jedzenia w dziczy, jak je zdobyć lub gdzie znaleźć schronienie lub jak je zrobić. Po prostu — jak nie dać się zabić.

Ograniczenia i słabości:
/ Podstawowe, krótkie i łatwe wykorzystanie mocy, jak na przykład zatrzymanie spadającego liścia, wykonuje bez żadnych problemów, nic go to nie kosztuje, jest dla niego tak niemęczące jak oddychanie. Im jednak dana rzecz ma większa masę, tym więcej skupienia musi w to włożyć, tak samo, jeśli jest to istota żyjąca, mająca własny rozum, jak pies czy człowiek. Jeszcze trudniejsze jest ingerowanie w czas sam w sobie, niżeli w pojedynczy obiekt. Dlatego też konieczne są u niego częste i regularne ćwiczenia koncentracji, aby móc rozwijać swoją moc i zwiększać ją na sile.

/ Przyspieszenie czy spowolnienie czasu jednorazowo nie przekracza w jego przypadku limitu 10 minut (postać nie wykonuje tego przez 10 minut, a spowalnia lub przyspiesza to, co stałoby się w ciągu tych 10 minut) i w zależności od tego, do ilu minut miało to miejsce, "regeneracja" trwa dwa razy dłużej niż ilość spowolnionego czasu. To samo ma się z zatrzymywaniem czasu, chociaż trudno mówić wtedy o jego upływie.

/ Jeżeli podczas przyśpieszania/spowolnienia/zatrzymania czasu wyodrębni z tego również kogoś innego niż siebie, towarzysza mogą później spotkać niezbyt przyjemne skutki uboczne — mdłości, zawroty głowy, dezorientacja, osłabienie, rzadziej stracenie przytomności. Skutki te niegdyś dotyczyły i jego, jednak wraz z przyzwyczajeniem się do mocy odeszły w dal (jeśli mówimy o nieskomplikowanym korzystaniu z daru, tzn. gdyby postać na jeden raz wyodrębniła wiele osób na maksymalną ilość czasu, zmieniając jeszcze tempo z jednego na drugie, sama mogłaby być ofiarą tychże nieprzyjemności).

/ Nie jest w stanie w jednym momencie korzystać z wielu aspektów mocy, tj. podczas spowolnienia czasu nie może jednocześnie stworzyć kontrolowanej anomalii. Samo zatrzymanie czasu wymaga od niego dużego skupienia, a skupienie się dodatkowo na innej rzeczy koncentrację tę osłabia i ostatecznie doszłoby do zakończenia jednego i drugiego.

/ Jednym z najciekawszych (ale negatywnych) zjawisk w przypadku jego mocy to niekontrolowane anomalie czasowe, które pojawiają się losowo w jego obecności jakiś czas po intensywnej ingerencji w naturalny upływ czasu. Są to wariacje ludzi, przedmiotów, na przykład zegar, którego wskazówki w oszalały sposób płyną do przodu, do tyłu bądź po prostu stoją w miejscu. W tym małym zasięgu czas bowiem przestaje być ściśle określony. Może być to o tyle niepokojące czy też denerwujące, ponieważ może obejmować różne przedmioty, w tym codziennego użytku. Ale za kilkanaście lat, w zależności jak intensywnie Yuán będzie korzystał ze swojego daru, anomalie te mogą obejmować i jego samego — jego ciało, komórki, mogą zacząć się nagle starzeć (w pojedynczy sposób, na przykład sama dłoń, włosy czy nawet wzrok lub słuch; «starzeć się» i po jakimś czasie wracać do normalnego stanu rzeczy), a mózg chwilami tak zwariować, że nie będzie odróżniał teraźniejszości od tego, co już się stało. Przykładowo w jednej chwili będzie parzył sobie herbatę, a w drugiej cofnie się (świadomością) do momentu sprzed miesiąca, kiedy, dajmy na to, karmił kaczki. Jego własny organizm i umysł przestaną ogarniać, w jakim momencie z życia aktualnie się znajduje. W ekstremalnych warunkach może nawet przenieść się świadomością do chwil narodzin i zapaść w katatonię, w głowie przechodząc przez całe swoje życie jeszcze raz (sekunda w sekundę w ten sam sposób, w jaki je już przeszedł, nie jest w stanie wpłynąć na to, co już zaszłoinformacja ta jest ważna względem wszystkich aspektów jego mocy). Warto również zaznaczyć, że pomimo swojej niezdolności do naturalnego starzenia się, nie jest długowieczny. Jeśli nie zabije go choroba lub inny człowiek, zrobi to jego moc, która pozornie prosta, jest dużym obciążeniem dla zwykłego człowieka. Owszem, może żyć nieco dłużej niż przeciętny człowiek, ale w końcu i tak wykończy go dar.


wygląd

Nie wyróżnia się specjalnie wyglądem, nie ma w nim czegoś nadzwyczaj charakterystycznego jak nienaturalnego koloru włosów czy dwóch innych tęczówek. Gdyby zobaczyć go na swojej drodze, raczej nikt nie domyśliłby się, że stoi za jakimiś morderstwami, nie ma na ciele żadnych widocznych blizn ani jakichkolwiek tatuaży. Ot, zwykły dwudziestosześciolatek, mogący po prostu poszczycić się swoim wzrostem, wynoszącym prawie metr dziewięćdziesiąt, jak i umięśnieniem, wypracowanym przez lata ćwiczeń i treningów. Nie wygląda więc na osobę, którą łatwo dałoby się zwalić z nóg.
Twarz można by uznać za przystojną —  blada, pociągła, z uwydatnioną żuchwą, poza tym głównie mieszcząca się w azjatycki kanon. Jedyną rzeczą, którą można by uznać za mankament, to ciemne sińce pod oczami, które towarzyszą mu praktycznie od zawsze. Choćby się starał, nie może pozbyć się ich poprzez dłuższy sen ani zmianę diety. Same oczy, tj. tęczówki, są ciemne na tyle, że w odpowiednio przyciemnionym świetle można by je uznać za czarne. Są jednak po prostu w odcieniu niesamowicie ciemnego brązu.
Podobnego koloru były jego włosy, których teraz góra została rozjaśniona do ciemnego blondu. Dół natomiast, golony do najwyżej kilkucentymetrowych kosmyków, są ciemne. Dają ciekawy kontrast. Kiedyś często je układał, na chwilę obecną mu się nie chce. Pomimo jednak swojej niechęci, zawsze ubiera się schludnie, rzadko kiedy założy tę samą koszulę dwa dni z rzędu. Wie, jak i kiedy wypada się ubrać, ale głównie robi to dla swojej wygody i poczucia estetyki. Gdy nie ma takiej możliwości, nie marudzi jak mała dziewczynka.  


charakter/historia

Historia człowieka, który z człowieczeństwem ma niewiele wspólnego. Człowieka, który o swojej historii chce zapomnieć, ale która mu na to nie pozwala. W snach, wspomnieniach. Czy gdyby nie ona, byłby tą samą osobą, co teraz? Tak. Prawdopodobnie tak. Nie ukształtowała go, po prostu dała mu pretekst do większej nienawiści niż trzymał w sobie od zawsze.

Historia ma swój początek w sierocińcu. Został porzucony, nie dano mu nic, nawet nazwiska. Otrzymał je z urzędu. Niespecjalnie mu to wadziło, w końcu i tak nie wiedział, co stracił. Z czasem jednak, im bardziej świadomy się stawał, zaczął go denerwować fakt, że znieważono go na tyle, że wyrzucono go niczym zużytą prezerwatywę na śmietnik. Nienawidził zniewag. Braku szacunku. Wtedy też polubił myśl, że jego rodzice nie żyją — że umarli tragiczną, poniżającą śmiercią.

Nigdy nie był też zbyt towarzyską osobą. Odpychał innych ludzi swoją chłodną postawą, nieprzyjemnym i wrednym, czy też chamskim podejściem. Patrzył na pozostałych z góry, z maniakalnym przekonaniem, że jest od nich lepszy pod każdym względem. Nie rozumiał pojęcia szczerej uprzejmości czy miłości, a jeśli kiedyś mu się to zdarzało, to głównie po to, by coś osiągnąć. Manipulował ludźmi, nawet tych, którzy chcieli dla niego dobrze. Nie chciał tego. Nie chciał ani ich przyjaźni, ani troski. W jego oczach takie zachowanie było aktem litości dla osieroconego dziecka, a on tego nie potrzebował, gardził tym. Nigdy nie czuł się gorszy z tego względu, a przynajmniej nie dawał tego po sobie poznać. Był silny.

Swoją moc odkrył stosunkowo szybko, choć z początku nie był jej świadom. Dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie, że nie były to halucynacje czy zwykłe “przewidziało mi się”. Był tym zafascynowany. Nie wiedział do końca, jak działała, na czym dokładnie polegała, ale starał się jak mógł, by ją poznać i zrozumieć. To dało mu kolejny powód, by czuć się lepszym.

Zaczął swoje aspiracje do U.A. Już wcześniej wybijał się na tle innej młodzieży dojrzałością i inteligencją czy dość wybitnymi wynikami w nauce. Uczył się, jednocześnie rozwijając swoją moc w samotności, przekonany, że nikt inny nie jest w stanie jej zrozumieć tak jak on sam. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że zawróciła mu w głowie. Mając władzę nad czasem miał wrażenie, że ma władzę nad wszystkim.

Lata mijały, Wah się starzał. Coraz częściej czytał o podróżach w czasie, chowając się w sierocej, zatęchłej piwnicy, z dala od wszystkich. Żeby móc pobyć sam, musiał ukrywać się po najbardziej obrzydliwych miejscach, jak jakiś szczur. Frustrowało go to. Ten fakt, jak i ci wszyscy ludzie nad nim, opryskliwe dzieciaki, złudnie miłe opiekunki, wieczne krzyki, zero spokoju i ciszy. Hałas budził w nim dziwny gniew, kłuł jego umysł i uszy na tyle, że miewał ochotę zatkać je dłońmi i zacząć krzyczeć, próbując przebić się swoim głosem przez wszechobecne dźwięki.

W wieku czternastu lat w jego życiu nadszedł ten dzień. Dzień, który pamięta do teraz i wszystkie związane z nim emocje.  

Pewnego wieczoru, przesiadując w tym ciemnym, zatęchłym i zapomnianym miejscu, nagle usłyszał trzask i cienki pisk. Myśląc w pierwszej chwili, że ma intruza, odłożył książkę na bok i ruszył w stronę dźwięku, razem z latarką. W końcu go znalazł. Pod nogami zobaczył pułapkę na myszy i uwięzionego w niej gryzonia. Uklęknął przy nim, na co ten jeszcze bardziej zawzięcie próbował wydostać się ze śmiercionośnej pułapki. Przyglądał mu się przez chwilę, świecąc na niego, po czym podważył metalową zasadzkę do góry. Mysz, choć chciała, nie potrafiła uciec. Czołgała się, traciła równowagę, zostawiała krwawe ślady. Walczyła o swoje życie najusilniej, jak w danym momencie potrafiła. Wtem poczuła nagły ucisk na ogonie. Potem wolność. Potem nic.

Wah zdeptał mysz. Pamięta, jakie podniecenie nim zawładnęło, czując pod swoim butem roztrzaskujące się kości i wylatujące z ciała wnętrzności. Po tym wrócił do czytania.

To nie była jedyna sytuacja, jednak pierwsza. Obudziła w nim coś, czego nie odczuwał do tamtej pory. Posmakował grzechu, który spodobał mu się najbardziej.

Tak jak się spodziewał, dostanie się do U.A. nie było łatwe, ale był na to przygotowany. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czym się kierował. Czy chciał zostać bohaterem? Nie wiedział. Chciał pomagać ludziom? Nie. Czy chciał być rozpoznawany i sprawić, by inni podziwiali jego moc wraz z nim? Tak. Chciał ją rozwijać dla własnych zachcianek, własnego ego. Inne rzeczy były kwestią kłamstwa. Jeżeli czegoś wymagano od uczniów U.A., on się dopasował, przynajmniej pozornie. Nie miał zamiaru wracać z powrotem do sierocińca, do Chin. Nie po to harował przez większość swojego dzieciństwa, by teraz to zaprzepaścić.

Ale zrobił to. Zaprzepaścił. Jego wyniki były dobre, nawet bardzo dobre, jednak nie w tym rzecz. Kłamstwa okazały się nie być wszystkim. Sam czasem przestał się kontrolować. Mentalność Yuána, jego niemożność odróżnienia dobra od zła, jego dyskusje na temat moralności były czerwoną lampką dla nauczycieli. Po ponad roku stwierdzono, że nie nadaje się na bohatera. Że bycie nim to coś więcej niż posiadanie mocy. Że to nie miejsce dla niego. Że jest śmieciem, szczurem, głupim dzieckiem z sierocińca, które może starać się ile chce, ale nigdy nie będzie wystarczająco dobre.

Nie powiedziano mu tego, ale to sobie właśnie wmówił — że ci wszyscy ludzie są przesiąknięci pychą, nie potrafią poznać się na prawdziwym talencie, zostawiają u siebie jakieś naiwne purchlaki, którymi będzie łatwo manipulować. On nie był na tyle głupi.

Nie poddał się. Tak jak powiedział, nie zamierzał wracać do Chin, dlatego zgłosił swoją kandydaturę do Shiketsu. Przyjęto go, jednak nie satysfakcjonowało go to. Nigdy nie przyjmował do świadomości możliwości bycia “gorszym”. Z zawiścią patrzył na uczniów U.A., którzy, jak miał wrażenie, patrzyli na niego niczym na papierek na chodniku. Jego gniew i frustracja rosły. Miał dość zniewag, nie wiedząc, że większość z nich była napędzana przez niego, przez jego umysł, że tak naprawdę nie miały miejsca. Chciał po prostu być doceniony. On i jego starania.

Raz usłyszał, że jest niesamowity. Od dziewczynki z sierocińca, która widziała, jak zatrzymał kota w skoku, a następnie w zwolnionym tempie sprowadził go na ziemię. Zignorował ją, ponieważ jej zafascynowanie było niczym. Ona była nikim. Potrzebuje aprobaty od osoby, która naprawdę się liczy. Czuje, że tylko wtedy poczuje się spełniony.

Chciałby, żeby jego rodzice go zobaczyli i przekonali się, jak wspaniałego syna stracili; żeby powiedzieli mu, że żałują i chcą, by został z nimi.

Z czasem z Shiketsu również go usunięto, również z tego samego powodu. To przelało czarę goryczy. Cała ta frustracja się uwolniła. Miał dość wszystkiego, wszystkich. Musiał coś zrobić. Usłyszał znowu ten przerażający pisk myszy, hałas, który buzował mu w uszach, musiał go uciszyć. I chociaż zwykle zachowuje zimną krew i nie daje sprowokować, to go ostatecznie dobiło.


Jedna z uczennic Shiketsu, nie pamięta już nawet, jak miała na imię, przyszła do niego. Miała dobre zamiary, chciała po prostu dowiedzieć się, jak sobie radzi. Wtedy jednak, skoro wyrzucono go z jednej i drugiej szkoły, nie miał już nic do stracenia. Mógł się wyładować. Uciszyć pisk.

Dziewczyna już nigdy więcej nie wróciła do domu. Poszukiwania jej żywej nic nie dały. Ostatni zapis na kamerach ukazywał, jak idzie, a w następnej chwili znika. Po prostu.

Potem było już tylko gorzej. Pisk nie chciał się uciszyć, nawet po niej. Zwabiał do siebie, torturował, mordował, czasem dla zwykłej zabawy wchodził ludziom do domu i zabijał każdego po kolei, zwalniał czas i patrzył, jak uciekają przed nim w ślimaczym tempie, tak samo jak mysz z piwnicy. Zastanawiał się też, gdzie w tym momencie byli ci wszyscy bohaterzy. Zadawał sobie to pytanie na głos.

— Czemu nikt was nie uratuje? Gdzie oni wszyscy są? Czekaj… słyszysz to? Nie, nikt nie przyszedł ci pomóc. To dźwięk twojego skowytu błagającego o życie.

Pluł im tym wręcz w twarz.

Mimo to nigdy nie pracował z kimś. Poznawał różnych ludzi spod ciemnej gwiazdy, niekiedy dostawał różne propozycja dołączenia do gangu. Ale on się w to nie bawił. Uważał to za dziecinne. Śmiał się z tych ludzi. Uwaga, oto oni, straszliwa piątka, postrach ulicy sezamkowej, złodziejaszki koralików na szprychy, którzy w pojedynkę nie potrafią zawiązać sobie buta.

Potem nadszedł w jego życiu dziwny moment. Coś melancholijnego, jakby przygnębienie, stany depresyjne. Morderstwa ustały. Stracił sens wszystkiego. Nie miał do czego dążyć, nie wiedział, do czego dążyć. Czy istnieje jeszcze coś, na czym mu zależy?

Szkoła. U.A. Na niej mu zależy. Na zniszczeniu jej. Na zdeptaniu jej, złamaniu, wyciśnięciu z niej ostatniej resztki krwi, ostatniej łzy. To dałoby mu spokój.

Ale nie teraz. Jest zbyt słaby.

Obecnie żyje w ukryciu, nikt nie wie gdzie, śledzenie go wychodzi na marne, ponieważ w pewnej chwili po prostu znika z oczu. Utrzymuje się głównie z kradzieży, zatrzymuje czas i bierze to, czego potrzebuje, czego chce. Godzinami rozkręca i skręca zegarki na nowo, czasem je sprzedaje. Opowiada o nich przykutym do ściany osobom. Uczniom. Tak, z U.A. Obserwuje ich. Wybiera tych, których moce nie wydają się być zbytnio zagrażające. Tych słabych, jeszcze niedouczonych. Przetrzymuje ich u siebie, bawi się nimi, ich uczuciami, emocjami, ciałem.

Czasem też ich przeprasza. Przeprasza, że im to robi, że ich krzywdzi i zabrał im szansę na spełnianie marzeń. Potem ich zabija, bo to jedyny sposób, by przestali cierpieć. Nie mógłby ich już wypuścić.

Do tej pory, w przeciągu dwóch lat, była ich zaledwie czwórka. Więcej ludzi przez jego dom przewijało się mimo wszystko spoza szkół.

Jego psychika z niewiadomego powodu się kruszy. Przecież był silny. A teraz? Wrócił do punktu wyjścia — do chowania się przed innymi, tak samo jak w sierocińcu.




ciekawostki

/ Widuje się z psychologiem. Ten nie wie, kim jest Wah, czym się zajmuje. Po prostu musi wiedzieć, skąd wzięło się to przygnębienie. Musi się go pozbyć. Sprawia, że staje się słaby, a to jest dla niego niedopuszczalne. Opowiada mu o dzieciństwie i szkole, omijając tematy morderstw i kradzieży.
/ Ma kanarka. Nie lubi zwierząt, jednak psycholog zasugerował mu opiekę nad czymś delikatnym, małym, aby znaleźć w sobie troskę o inną istotę. Początkowo uważał to za absurdalny pomysł i nie zamierzał tego robić, ale ostatecznie uznał to za dosyć ładną część dekoracji mieszkania.
/ Fascynuje się podróżami w czasie i wciąż próbuje znaleźć w sobie sposób na nie samo przyspieszanie, ale i cofanie czasu. Szanse na to są marne, jeśli nie zerowe, ale żyje nadzieją, że kiedyś uda mu się to osiągnąć.
/ Nie przepada za swoim imieniem, dlatego woli, gdy ktoś prywatnie posługuje się jego nazwiskiem, tj. Yuán. Jeśli o pseudonim chodzi, sam fakt jego istnienia uważa za infantylny, ale pozostał przy nim od czasów szkolnych, to znaczy od czasów nim usunięto go ze szkoły bohaterów.
/ Medytuje codziennie rano i niekiedy przed snem, bez tego przez resztę dnia może chodzić podirytowany czy niespokojny. Pozwala mu się to zrelaksować, ale głównie chodzi mu o zwiększenie swojej koncentracji, swojego skupienia.
/ Jedną z form medytacji można nazwać pracowanie nad zegarami, które są jego hobby. Składa je, rozkłada, naprawia. Uwielbia to, że wszystko ma w nich swoje miejsce i sens oraz to, jaką władzę mają nad człowiekiem. Pokazują bowiem czas, którego niewolnikami są ludzie.
/ Wciąż próbuje odnaleźć swoich biologicznych rodziców, jednak nie z miłości, ale zwykłej ciekawości. Rodzina nie ma dla niego żadnej wartości.
/ Jest o tyle specyficzny, że nie czuje pociągu do ludzi samych w sobie, ale ich emocji, uczuć, reakcji. Nigdy nie był w związku i do żadnego się nie nadaje, chyba nie trzeba mówić czemu. To znaczy - nigdy nie był w poważnym związku, ale byłby w stanie w takowym być dla jakichś zysków.
/ Posługuje się językiem chińskim, japońskim i angielskim. Z chińskim i angielskim miał do czynienia od dziecka, japońskiego zaczął uczyć się w czasach szkolnych.
/ Dużo czyta, czy to treść popularnonaukową czy fabularną, od thrillerów po poezję. Wycisza go i uspokaja, a cała złość, nienawiść czy niedawno przyczepiony do niego smutek, na tę chwilę znikają.  



Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t195-what-have-you-become
Aloise

⋆ burmistrz ⋆

Aloise

Liczba postów : 37

what have you become? Empty
PisanieTemat: Re: what have you become?   what have you become? EmptyWto Sty 14, 2020 9:31 pm




KARTA ZAAKCEPTOWANA

Istnieje jednak jedno ale. Rozumiem, że historia i charakter często nachodzą na siebie, aczkolwiek traktujemy je jako osobną kategorię do opisania. W tym przypadku postanowiliśmy zrobić wyjątek ze względu na wyśmienicie wykreowaną postać oraz historię, która zasługuje na gorącą pochwałę. Poza tym karta jest bez zastrzeżeń, wręcz wzorowo napisana.

Życzę miłej gry ♡
Powrót do góry Go down
 
what have you become?
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
plus ultra :: Strefa organizacji :: Akta mieszkańców-
Skocz do: