Kolejne słowa Novy tylko utwierdziły go w przekonaniu, że na niego leci. Jej linia obrony przypominała mu słynne teksty tsundere. Brakowało tylko wyzywania od głupka, ale widocznie miała na tyle rozumu, aby tego nie robić. Żarty żartami, jednak nie pozwoliłby sobie na obrażenie. Na koniec jej wypowiedzi zaśmiał się krótko i chrapliwie, spoglądając na nią kątem oka. – Naprawdę? – spytał powątpiewająco, sceptycznie podchodząc do usłyszanych słów. – Nova, to ja nie chcę wiedzieć jak zachowujesz się przy facetach w twoim guście – na koniec uśmiechnął się do niej sztucznie z wyrazem twarzy Thora pytającego Is he though?, wyrażającym więcej niż tysiąc słów. Z początku zignorował jej żarcik oraz złapanie za ramię. Był zaskoczony nawet nie tym, że go dotknęła (to już ustalił: leci na niego), ale delikatnością Novy. Incydent z drzwiami przypomniał mu o posiadanym przez nią darze, dlatego podejrzewał, iż w nagłej sytuacji blondynka zareaguje równie gwałtownie, lecz zdecydowanie mocniej. Przez materiał białej koszuli czuł na ramieniu jednak łagodny dotyk jej ciepłych palców. Po brutalności czy posiadanej mocy nie było ani śladu. Spotykał się z niczym innym jak z naturalną kobiecą delikatnością. Może odkąd opieprzył ją za zniszczenie drzwi, Nova poczyniła jakieś postępy w kontrolowaniu daru? Trzymanie w ryzach indywidualności było podstawą do osiągania sukcesów w bohaterstwie. Zanotował w głowie, że trzeba przejść do kolejnego etapu treningu, ale to dopiero jutro. – Niiee – wymamrotał pod nosem, wracając do jej wcześniejszych słów. – Ze spodniami to akurat z tobą miałem pierwszy raz, ale wcześniej… – tutaj uśmiechnął się znacząco do własnych myśli – no, praktykowałem na innych elementach ubioru. Zapakował z powrotem do apteczki plastry i wodę utlenioną. Zamknął ją zamkiem błyskawicznym, natomiast zakrwawione gazy zgarnął do ręki, żeby je po drodze wyrzucić. Dostrzegł przy okazji, że niechcący ochlapał spodnie środkiem odkażającym. Machnął jednak na to ręką, bo przecież już za późno na ich ratunek. Mógł jedynie westchnąć i żyć dalej. Z chwilowego zamyślenia wyrwały go podziękowania Novy. Zadarł głowę, żeby z zaskoczeniem odkryć kolejny dziwny gest w postaci wyciągniętej ku niemu drobnej, smukłej dłoni. Ray podniósł wzrok, żeby móc zatopić spojrzenie w niebieskich oczach. Usta rozciągnął w szerokim, zarozumiałym uśmieszku, przez co w jego policzkach pojawiły się szpetne według niego dołeczki. – Najpierw wypytujesz o rozrywanie ubrań, natomiast teraz szukasz okazji do dotykania mnie? – Uniósł pytająco brew i szybko objął zimnymi palcami jej dłoń, zanim Nova zdążyła się rozmyślić. A z nią mogło być różnie. Wstał z udawanym jękiem, specjalnie mocno trzymając jej rękę oraz ciągnąc ku sobie, żeby zwyczajnie sprawdzić siły Novy. Na szczęście nie czekał na niego żaden niemiły wypadek i już po chwili stanął naprzeciwko blondynki, którą ponownie obdarował szerokim uśmiechem. Nie uwalniając jeszcze ciepłej dłoni z uścisku, przysunął ją do siebie, nie spuszczając intensywnego spojrzenia czerwonych oczu z jej twarzy. Delikatnie obrócił dłoń Novy tak, aby była ona wierzchem ku górze. Przybliżając smukłą rękę do ust, pochylił się i złożył na niej suchy, krótki pocałunek. Miękkie wargi musnęły gładką skórę na ułamek sekundy. Zaraz potem uwolnił dłoń z uścisku. – To ja dziękuję, nadobna panno – odparł jak najpoważniejszym tonem, wracając do pionu. W drugiej dłoni przez cały czas trzymał apteczkę oraz śmieci, dlatego po skończonym przedstawieniu przełożył je do wolnej już ręki i zupełnie, jakby scena sprzed kilku chwil nie miała miejsca, przeszedł obok Novy, kierując się do swojego telefonu. Podniósł go z podłogi, a następnie wyłączył muzykę, przez co w pomieszczeniu zapanowała głucha cisza. Komórkę schował do tylnej kieszeni spodni, zauważając, że blondyna jest zaskakująco milcząca. Zerknął na nią przez ramię, kierując kroki w stronę windy. - Zbierajmy się stąd. I nie zapomnij wziąć swoich syfów. – Skinął głową w stronę leżącej na podłodze nogawki. Przeniósł wzrok przed siebie, wciskając odpowiedni przycisk. Na szczęście nikt nie zdążył skorzystać z windy, więc nie musiał czekać aż zjedzie na dół. Drzwi od razu się otworzyły, a on wszedł do środka, nawet nie patrząc za Novą. Podszedł do lustra, żeby ocenić stan reszty ubrań. Jego głowę zaprzątała zbliżająca się przerwa, natomiast stażystka… cóż, pocałował ją w dłoń tylko i wyłącznie ze względu na własną zachciankę oraz po to, żeby zobaczyć jej reakcję. Poprawił w zamyśleniu ułożenie krawata. Taaa, nie jestem w typie Novy, jaaasne, pomyślał rozbawiony, uśmiechając się do swojego odbicia kącikami ust.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Dziewczyna chciała ponownie zacząć mu tłumaczyć jak bardzo się myli, wiedziała jednak, że nie ma to najmniejszego sensu. Nie musiał wiedzieć, iż nagięła lekko prawdę, aby wybrnąć z wcześniejszej sytuacji. Samo to, że uważała go za przystojnego świadczyło o tym, iż w jakimś stopniu musiał się jej podobać. Nie podrywała go jednak! Dla niej podryw miał na celu wejście z kimś w związek, a flirtu nawet za dobrze nie rozpoznawała, nie mówiąc o umyślnym jego uprawianiu. Nie uświadamiała sobie w żadnym wypadku, że potrafi być kokietką. Dlatego mógł sobie powątpiewać w intencje dziewczyny i pytać ją, jak zachowuje się wobec mężczyzn którzy są w jej guście do woli, nie otrzyma jednak na to odpowiedzi z prostego powodu: Nova nie spotkała nigdy chłopaka, który poruszyłby jej serce. Z dalszych słów szefa wynikało, że jest doświadczony w tych sprawach, więc Nova nie chciała drążyć tego tematu, ani tym bardziej wiedzieć więcej. Już i tak żałowała, że wyrwał jej się taki a nie inny żart. Skrzywiła twarz, niczym wróżka na wspomnienie Excalibura i podziękowała w duchu, że temat sam z siebie został zakończony. Poczekała grzecznie, aż szef ogarnie apteczkę i ogólnie swoje otoczenie, choć głupio było przez ten cały czas stać z wyciągniętą ręką. Komentarz mężczyzny sprawił, że poczuła lekkie ukłucie irytacji i chciała zabrać rękę, nie zdążyła jednak tego zrobić. Ray chwycił ją dość mocno, wbijając wzrok w jej oczy. Znowu poczuła się dziwnie, nie mogła już jednak nic zrobić, poza czekaniem, aż ten sam ją puści. - Chcę być pomocna i odwdzięczyć się choć trochę za opiekę - wyjaśniła, odwracając na moment wzrok od jego czerwonych oczu. Były zbyt przenikliwe, aby mogła wytrzymać ich spojrzenie. Odchrząknęła. A jednak temat rozrywania ubrań powrócił... - A to był tylko żart - dodała, wlepiając spojrzenie w ich złączone ręce, aby jeszcze przez chwilę nie musieć mierzyć się z nim na spojrzenia. Ze zdziwieniem poczuła, że mężczyzna przyciąga ją do siebie mocniej, niż powinien. Dlatego też zwiększyła nieco zakres swojej mocy, dostosowując go jednak do sytuacji i bez trudu ani żadnego zachwiania postawiła Raya do pionu. Psioczy na pomocną dłoń (hehe), a potem jednak z niej korzysta - prychnęła w myślach, nie pokazując jednak swojego oburzenia na zewnątrz. Nie miała serca długo utrzymywać złości czy nadąsania. Kiedy uśmiechał się do niej, cała silna wola dziewczyny momentalnie miękła. Rzadko kiedy był tak długo miły i nie dogryzał jej w żaden sposób, a kto jak kto, ale Nova potrafiła to docenić. Odwzajemniła uśmiech, czując wewnętrzny spokój, którym emanowała także z pewnością na zewnątrz. Stali naprzeciw siebie, z wciąż złączonymi w uścisku dłońmi. Dziwna sytuacja, ale da się ją przeżyć. Ray zaczął zbliżać jej dłoń ku swojej twarzy. Początkowo pomyślała, że pewnie zauważył na niej otarcie i chce dokończyć "dbanie o zdrowie stażystki", dlatego wciąż dość rozluźniona, pozwoliła mu na to. Jakież było jej zaskoczenie, gdy zamiast sięgnąć po apteczkę, Ray złożył na jej dłoni pocałunek. Od razu zesztywniała, zaprzestając praktycznie całkowicie mrugania. Spojrzała na niego, nie rozumiejąc intencji mężczyzny, a wtedy napotkała ponownie jego nieprzenikniony wzrok. Przełknęła głośno ślinę, patrząc w czerwień tęczówek szefa, starając się stłamsić w sobie chęć do zjechania wzrokiem na usta mężczyzny. Poległa jednak, gdyż nie dało się tego kontrolować w żaden sposób. Na swoją obronę miała argument, że jeszcze przed sekundą jego wargi znajdowały się na jej skórze i mogła po prostu badać w ten sposób sytuację, której notabene nadal nie rozumiała. A teraz, po prostu na nie spojrzała. Szybko jednak powróciła wzrokiem do oczu szefa, nie chcąc kolejnych dwuznacznych sytuacji jakie mogłyby z tego wyniknąć. Niemalże natychmiast Ray uwolnił jej dłoń i zajął się na powrót oganianiem wszystkiego do wyjścia, jak gdyby nigdy nic. Nova stała jak wryta, zupełnie nie wiedząc, co powinna zrobić. Chciała mu coś powiedzieć, jednak głos uwiązł w gardle. Nagle strasznie zachciało jej się pić, jakby właśnie przebiegła maraton w pełnym słońcu. Zresztą, całe ciało Novy reagowało podobnie. Serce waliło jak oszalałe, chcąc wyskoczyć z piersi, nogi sprawiały wrażenie bardziej miękkich, jakby zaraz miały nie wytrzymać i zgiąć się pod ciężarem dziewczyny. Ray minął ją i ruszył do windy, więc nie pozostało jej nic innego, jak podążyć za nim. Nie miała pewności, czy poczekałby na nią i przytrzymał drzwi, ale wolała tego nie sprawdzać. W pośpiechu złapała leżący na ziemi skrawek materiału oderwanego od legginsów i lekkim truchtem dogoniła szefa. To była bardzo nieładna zabawa. Jeśli mężczyzna chciał sobie udowodnić, że mimo wszystko dziewczyna kłamała o braku zainteresowania jego osobą, oraz nie mogłaby mu się oprzeć, to osiągnął cel. Nawet będąc już w windzie czuła, jak serce próbuje wyskoczyć jej z piersi. Wciąż miała przed oczami tę dziwną scenę, która była na swój sposób bardzo satysfakcjonująca. Szef nie wydawał się być nią już teraz zainteresowany, jednak na wszelki wypadek wcisnęła się w najgłębszy kąt windy, przyciskając szczelnie plecy do jej tylnej ściany. Przynajmniej tutaj Ray nie mógł oglądać jej zaczerwienionego lica, a przynajmniej tak jej się zdawało, bo zapomniała o obecności lustra. Mężczyzna przez całą trasę mógł wyraźnie oglądać, jak Nova walczy z myślami. Wewnętrzny dialog wyraziście odbijał się na jej twarzy. Co rusz marszczyła brwi, jakby dogłębnie coś analizując, żeby zaraz pokiwać przecząco głową, w celu odgonienia bardziej niechcianych myśli. Całkowicie skupiona na swoim stanie nawet nie zauważyła, gdy mechaniczny głos kobiety oznajmił, że dojechali na właściwe piętro. - Um, sz-szefie - zaczęła niepewnie, jąkając się chyba pierwszy raz w swoim osiemnastoletnim życiu. Aż odchrząknęła, chcąc zabrzmieć pewniej i normalniej. - To ja już mogę iść do domu? - spytała w celu upewnienia się o jego zamiarach co do jej osoby na dziś. Nadal tkwiła przyklejona plecami do ściany windy, co pozwoliło dziewczynie zebrać na tyle odwagi, aby ponownie unieść wzrok na jego oczy. Była obecnie w takim szoku, że wystarczyłoby jedno słowo potwierdzenia, aby poleciała do domu, zapominając o swoich rzeczach zostawionych w sekretariacie i podartej jednej nogawce spodni. O, całkiem z tego wszystkiego zapomniała, że nadal noga ją boli, a dłonie okazyjnie pieką. Co ten Ray potrafił zrobić z człowiekiem...
Ray
⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆
Imię i nazwisko : Ray Arai Liczba postów : 116
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Sob Lis 02, 2019 9:56 pm
Z zadowoleniem zauważył w odbiciu Novę, która właśnie wchodziła do windy. Nie uszła jego uwadze cała zaczerwieniona twarz cudzoziemki. Uznał to nie tylko za zabawne, ale i urocze. Jeszcze przed paroma minutami żartowała oraz stanowczo zaprzeczała, jakoby była nim zainteresowana. A jeden prosty gest wystarczył, żeby skutecznie zamknąć jej usta i zweryfikować usłyszane słowa. Odwracając od niej wzrok, kliknął na przycisk z napisem 01. Chwilę później drzwi się domknęły, a winda ruszyła w górę. Mimo że przejażdżka trwała kilka sekund, tak Ray miał wrażenie, iż były to rozciągnięte minuty. Skrzyżował ręce na torsie, nie za bardzo wiedząc, co z nimi zrobić i mruczał pod nosem do relaksacyjnej muzyki, która może i koiła nerwy, ale nie miała wpływu na panującą w środku atmosferę. Przez zachowanie dziewczyny odnosił wrażenie, jakby przed chwilą zrobił coś więcej niż zwykły pocałunek w dłoń. No bo bez przesady, żeby aż tak reagować? Zaraz, zaraz… Ze zmarszczonymi brwiami przyjrzał się stażystce, dumając, czy to jest możliwe, żeby miała tak niewiele doświadczenia w relacjach damsko–męskich. Wykluczył taką opcję po jednym szybkim spojrzeniu na sylwetkę Novy. Tyle dobrego, że blondynka była nieobecna duchem, bo inaczej mógłby mieć problem z wymyśleniem sensownego powodu, dla którego oceniał wzrokiem jej kształty. Ostatecznie jednak stwierdził, iż niemożliwością jest, żeby aż tak to przeżywać ze względu na brak doświadczenia. Po prostu trafiła mu się fanka Icemana. Z ciężkim westchnieniem przeniósł spojrzenie z Novy na tylko jemu wiadomy punkt przed sobą. Nie chciał wlepiać w nią oczu, żeby nie czuła się jeszcze bardziej niezręcznie. Nieświadomie odetchnął z ulgą, gdy automatyczny kobiecy głos oznajmił, że jego gehenna dobiegła końca. A przynajmniej informacja o dotarciu na 01 piętro sprawiła, iż tak odebrał usłyszaną nowinę. Podszedł bliżej drzwi, chcąc jak najszybciej opuścić tę klaustrofobiczną klatkę i akurat wtedy usłyszał zająknięcie, które całkowicie wybiło go z rytmu. Zepsułem ją, stwierdził ze zgrozą, widząc już oczyma wyobraźni, jak dziewczyna odtąd przy każdej wypowiedzi ma problem z wysławianiem się, a on nie ma możliwości zresetowania jej. – Jasne, możesz iść – powiedział prędko, byleby mieć już tę rozmowę z głowy. I już miał opuścić windę, ale coś go podkusiło, żeby ostatni raz tego dnia dogryźć Farris, ot, tak dla zasady. Spojrzał na nią przez ramię, przy czym przymrużył oczyska, a szeroki uśmiech rozpromienił jego rysy twarzy. – A może liczysz na buziaka na do widzenia? – przy pytaniu sugestywnie poruszył brwiami. Nawet nie czekał na odpowiedź, bo zaraz potem zaśmiał się krótko pod nosem i w wyborowym humorze opuścił windę. Od razu poszedł do swojego gabinetu, w którym czekał na niego stos papierzysk. Myśl, że tego dnia ze względu na skrócony czas treningu, wróci szybciej do domu, wprawiała go w niemałą radość. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz porządnie się wyspał. A czym jak czym, ale dodatkowymi godzinami snu nigdy by nie pogardził.
★★★
Nienawidził swojego życia. Rzeczywiście poprzedniego dnia wcześniej wyszedł z pracy i mógł położyć się spać o normalnej godzinie. Nie przypuszczał jednak, że akurat tej nocy nie pośpi długo ze względu na koszmar. Kilka minut po trzeciej w nocy obudził się zlany zimnym potem i chociaż później próbował ponownie zasnąć, tak jego próby nie przyniosły upragnionego rezultatu. Dał za wygraną o wpół do piątej. Wkurzony opuścił łóżko i poszedł do salonu, gdzie rozłożył się na kanapie oraz włączył tv. Akurat leciał horror z nawiedzonym dzieckiem w roli głównej. Z nudów zaczął go oglądać, a gdy akcja dotarła do punktu kulminacyjnego, Ray ponownie zasnął. Obudził się o dziewiątej, a jego pierwsza myśl powędrowała w kierunku alarmu. To nie było możliwe, żeby wstał przed nim, więc dlaczego go nie obudził? Rozespany spojrzał na włączony telewizor i wtedy wszystko sobie przypomniał. Nic dziwnego, że budzik nie zadzwonił, skoro zostawił go w sypialni. Z jękiem przetarł twarz. Nie mógł uwierzyć, iż zaspał do roboty. Ostatni raz przydarzyło mu się to w szkole. W dorosłości zawsze był wzorowym pracownikiem. Po sprawdzeniu godziny na telewizorze tylko zaklął pod nosem. Świetnie, kilka godzin w pizdu. Kiedy tylko wstał na równe nogi rozpoczął wyścig z czasem. Chyba ustalił nowe, rekordowe dla siebie tempo przygotowania się do pracy. Wyszedł z domu ze wciąż wilgotnymi włosami po orzeźwiającym prysznicu, a w drodze do biura zadzwonił pod numer Akane, od której i tak miał kilka niedobranych połączeń oraz parę smsów. – Żyję, nic mi nie jest – powiedział na dzień dobry, w swoim zwyczaju nie dając nawet rozmówczyni dojść do głosu. – Będę za dwadzieścia minut. Niech Farris skoczy po świeżą kawę. Nie czekał na odpowiedź. Rozłączył się i schował telefon do wewnętrznej kieszeni marynarki. Przez moment myślał nad tym, czy nie pojechać samochodem, jednak stwierdził, że o tej godzinie korki go zabiją. Nie bez powodu zawsze wcześniej przyjeżdżał do pracy – nienawidził przedzierania się ulicami Musutafu. Przynajmniej dzisiaj miał dobry powód do rozprostowania nóg. Ruszył biegiem przez osiedle w kierunku agencji Arai, korzystając po drodze z każdego znanego mu skrótu. Po kilku minutach pożałował, że nie wziął ze sobą słuchawek i nie może sobie umilić czasu muzyką. Dotarł do centrum miasta szybciej niż przypuszczał, dlatego pozwolił sobie na przejście z biegu do truchtu. Coś czuł, że mimo uczesania się przed wyjściem, jego włosy teraz wyglądają dramatycznie. I niewiele odbiegało to od prawdy, bo kosmyki sterczały mu w różnych kierunkach, upodabniając go do Saiyanina. Irytowała go sama myśl o tym, że może wyglądać jak debil. Z tego powodu zatrzymał się przy jednej ze sklepowych witryn, żeby ocenić swój wygląd. Przerażony odkrył, iż jest gorzej niż przewidywał. Zaczesał je palcami do tyłu, ale niewiele to pomogło. Zrezygnowany westchnął ciężko i wznowił swoją wędrówkę do agencji. Może na miejscu uda mu się coś zrobić z włosami, a jak nie jemu, to przynajmniej Akane. Dramat w postaci zepsutej fryzury przerwała mu znajoma sylwetka, którą dostrzegł kilka metrów przed sobą. Po kolorze włosów oraz nogach od razu zorientował się, że to Nova. I nagle jego humor uległ poprawie. Szybko zmniejszył między nimi dystans. Na początku zamierzał ją przestraszyć, ale stwierdził, że przy jej indywidualności może wylądować na cmentarzu, jeśli prank nie wyjdzie. Z tego powodu zwyczajnie zrównał się z niczego nieświadomą dziewczyną, ale zamiast ją wyminąć, zaczął iść przy jej boku. Chciał, aby sama dostrzegła jego towarzystwo.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Nie Lis 03, 2019 3:30 am
W windzie jeszcze długo walczyła o wewnętrzną harmonię, w czym pomagało jej opanowanie mężczyzny... A przynajmniej do czasu, kiedy tuż przed jej opuszczeniem nie zrzucił na niej bomby w postaci pytania o pocałunek. Poczuła się dosłownie jak Nagasaki w 1945 roku, ale na szczęście Ray nie mógł już zaobserwować, jak rozsadza ją od środka, gdyż postanowił pójść w swoją stronę, nie patrząc już na skalę zniszczeń jakich dokonał. Nova natomiast czuła, jakby miała za moment dostać zawału serca. Ściskała mocno w dłoniach barierkę zamontowaną w windzie i nie mogąc się ruszyć, patrzyła, jak szef odchodzi w kierunku sekretariatu. Nie ma mowy, aby tam teraz poszła po swoje rzeczy... Wolała już popylać po Musutafu bez jednej nogawki, niż narażać się na kolejny atak uroczości ze strony białowłosego. Wciąż nie drgnęła obserwując, jak drzwi windy zamykają się przed jej nosem. Na szczęście nikt nie przyzwał maszyny do siebie, gdyż zastałby w środku parującą z gorąca nastolatkę, rozgrzaną do czerwoności przez samego szefa agencji. Nie wróżyło to niczego dobrego. Po kilku głębszych (niestety tylko) oddechach, uspokojona nieco, nacisnęła guzik otwierający na powrót drzwi. Teraz już mogła ruszyć do domu, olewając już zupełnie temat torby z ubraniami na przebranie zostawionej u Akane pod biurkiem. Tego wieczoru przeżywała prawdziwe katorgi. W telewizji nagle wszystkie postacie całowały się namiętnie, a z każdą zmianą kanału było tylko coraz gorzej. Gorący prysznic także nie pozwalał odgonić myśli od sylwetki szefa. W głowie miliony trybików pracowały, aby choć trochę rozwikłać tę enigmę. Co on miał na myśli... To pytanie zaprzątało głowę niejednej kobiety na świecie od zarania dziejów. Wątpiła, aby smalił do niej cholewki, zwłaszcza że nigdy wcześniej nie przejawiał takiego zainteresowania jej osobą. Zrobiła coś nie tak, że nagle zaczął o niej rozmyślać? A może to była tylko niewinna zabawa? Wychodząc spod prysznica czuła totalną rezygnację. Położyła się spać, ale długo nie mogła zasnąć. Kręceniu w łóżku nie było końca, a gdy wreszcie nadszedł upragniony sen... Przyniósł ze sobą obrazy budzące rumieńce na twarzy młodej kobiety. Główną rolę w tym marzeniu grał sam Ray Arai, równie charyzmatyczny i pewny siebie co w rzeczywistości. Realność tego snu uderzyła z rana Novę niczym młot pneumatyczny. Blondynka czuła się najzwyczajniej w świecie bardziej zmęczona tą nocą, niż wypoczęta, co zdradzały worki pod oczami. Dzięki Bogu za makijaż, bo inaczej nie mogłaby skutecznie udawać, że jest w pełni sił. Zgarnęła do torby całkiem nowe ubranie sportowe i poszła w kierunku agencji, jak zwykle niepewna swojego dalszego losu. Po wejściu do środka od razu ruszyła po torbę pozostawioną tu poprzedniego dnia. Miała w planach wziąć pieniądze, które zostawiła w niej na noc razem z portfelem i szybko wybrać się po świeżutką kawę oraz pączki. Zdziwiło ją więc niezmiernie, gdy Akane poinformowała ją, iż szefa jeszcze nie ma. Dziwne. Zazwyczaj czekał w swoim gabinecie, aż dziewczyna przyniesie mu osobiście wyprawkę śniadaniową. Nie miała jednak zamiaru nad tym ubolewać. Aby zająć czymś myśli, zabrała się za pracę i pomoc sekretarce z papierzyskami. Kilka godzin po rozpoczęciu dzisiejszego dnia stażu zadzwonił telefon. Podobno był to szef z rozkazem skoczenia po kawę... Wybornie. Pozostawało jej jedynie kląć na swój los i liczyć, że w kawiarni ani tym bardziej pączkarni nie będzie kolejki. Tak, nie mogła odpuścić zakupu donutów! To była jej ulubiona część każdego dnia, bo w sklepiku zawsze pracowały miłe panie, a dodatkowo miała możliwość podebrać szefowi jednego pączusia z rana. Dlatego szybciutko poleciała ile sił w nogach, aby spełnić stażowe obowiązki. Pokusiła się nawet na skorzystanie z usług taksówkarza, żeby zaoszczędzić trochę czasu. Przynajmniej powrót ogarnie na pieszo. O dziwo nie było dziś wielkich kolejek, choć pewnie miało to związek z późniejszą niż zwykle dla Novy godziną. Zaopatrzona we wszystko co planowała, wyruszyła w drogę powrotną. Powinna nie mieć problemów z dotarciem na miejsce w założonym przez siebie czasie. Od razu w lepszym humorze szła żwawym krokiem przed siebie, gdy nagle zauważyła obok siebie jakiś ruch. Nie byłoby w tym nic dziwnego, skoro szła dość ruchliwą ulicą Musutafu gdyby nie fakt, że ta osoba postanowiła jej nie mijać tylko iść obok. W Japonii raczej unikała gapienia się na ludzi, jakkolwiek by nie wyglądali ani cokolwiek nie robili, aby nie zostać uznaną za niewychowaną, jednak sylwetka z prawej strony jej ciała napawała ją lekkim niepokojem. Ludzie z tej narodowości raczej nie byli skłonni do przekraczania granic przestrzeni osobistej, dlatego Nova czuła narastające zaniepokojenie. Mało to było dziwaków i złoczyńców, zwłaszcza w tym mieście? Zaczęła analizować opcje. Akurat w prawej dłoni trzymała kawę, co nieco komplikowało sprawę, ale w ostateczności gorący napój również może zostać bronią. Gorzej było z pączkami, bo lekkie i puszyste nie zrobiłyby nikomu krzywdy, a szkoda je porzucać, zwłaszcza że dziś dostała w pączkarni donuty z LIMITOWANEJ EDYCJI. Gdy już rozplanowała w głowie przynajmniej początkowe ruchy w walce, zdecydowała się na zainicjowanie kontaktu z intruzem. Najpierw zerknęła z ukosa na jego buty. Eleganckie. Zdecydowanie męskie. Powiodła spojrzeniem ku górze, wodząc niebieskimi oczami po spodniach, marynarce i czarnym krawacie, aż zobaczyła znajomą twarz. Mimowolnie uśmiechnęła się lekko na widok szefa, szybko jednak wbiła wzrok w chodnik przed sobą, że niby musi wiedzieć czy nie ma przed nią przeszkody, aby nieco opanować mimikę. A po wczorajszym śnie z nim w roli głównej było to dość trudne... Szybko powróciła do niego spojrzeniem, a jej wzrok skoncentrował się niezamierzenie na ustach mężczyzny. Momentalnie zalała ją fala gorąca na wspomnienie minionej nocy i pomyślała z obawą, że prawdopodobnie ma rumieńce. Postanowiła więc improwizować, żeby nie rozpamiętywać uporczywie jego warg na jej nagiej, rozpalonej skórze, którą chłodził delikatnie i przyjemnie swoją bliskością, co było związane z jego indywidualnością... - Jeśli chciałeś się ze mną umówić na mieście, wystarczyło spytać - rzuciła, ponownie przenosząc wzrok na drogę przed sobą. Powstrzymywała chcący wykwitnąć na jej twarzy zadziorny uśmieszek, więc aby go ukryć i zachować w miarę poważną mimikę, przygryzła lekko dolną wargę. - Śledzenie ludzi jest w złym guście - dodała, wciskając mu wręcz w rękę kubek z gorącą kawą. Dopiero gdy upewniła się, że mężczyzna zacisnął na nim dłoń, puściła swoją. Nie chciała przecież, aby napój wylądował na chodniku... Po plecach dziewczyny przemknął przyjemny dreszcz, gdy przypadkiem ich palce się musnęły przy wykonywaniu tej czynności. Chwilę później zanurkowała ręką w siatce z donutami i wyjęła jednego, wkładając go sobie do buzi. Zerknęła jeszcze na szefa z ukosa, po czym podała mu foliówkę z resztą pączków. Nie musiał wiedzieć, że dziewczyna zawsze podjadała mu jeden łakoć w drodze do pracy, prawda? Wyjęła lukrowanego na różowo donuta z ust i uśmiechnęła się kącikami do Raya.
Ray
⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆
Imię i nazwisko : Ray Arai Liczba postów : 116
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Pon Lis 04, 2019 1:13 am
Po pewnym czasie zaczął powątpiewać, że Nova jeszcze dzisiaj dostrzeże jego towarzystwo. Dostosował tempo marszu do jej i co jakiś czas spoglądał kątem oka na twarz dziewczyny, próbując z niej cokolwiek wyczytać. Mimo że znali się nie od wczoraj, tak wciąż nie potrafił stwierdzić po postawie blondynki oraz minie, jakie emocje jej towarzyszą. Ostatecznie dał za wygraną i wlepił wzrok w ulicę przed sobą, zastanawiając się, czy głośnym chrząknięciem nie zaalarmować swojej obecności. Z drugiej strony to tylko by zepsuło cały efekt… na szczęście jego rozważania zostały przerwane przez komentarz dziewczyny, uświadamiając mu jednocześnie, że przeoczył długo wyczekiwany moment. Natychmiast skierował ku niej zaciekawione spojrzenie, pragnąc jak najszybciej zobaczyć wyraz jej twarzy. Nie potrafił jednak nic z niego wyczytać, ale za to rumieńce na policzkach Novy sprawiły, że miał ochotę nachylić się do niej i zanucić do ucha I niby nie jestem w twoim typie?~. Zrezygnował z tego pomysłu tylko z powodu miejsca oraz potencjalnych dziennikarzy, którzy mogliby ich obserwować. Uśmiechnął się jednak pod nosem do własnych myśli oraz odczuwanej satysfakcji. – Nie byłoby ci wstyd? – zapytał zaciekawiony, chcąc wywołać w niej dezorientację. Zanim zdążyła odpowiedzieć, rozwinął swoją myśl. – No wiesz, chodzenie po mieście z takim ramolem pewnie nie przystoi pięknej, młodej Amerykance. Może gdybym był te kilkanaście lat młodszy, to wtedy jakaś potańcówka by wchodziła w grę… Na koniec głośno westchnął i rozłożył bezradnie ręce w geście No co zrobisz, nic nie zrobisz. Ciężko było mu się powstrzymać, żeby nie nawiązywać w rozmowie do swojego wieku. W gruncie rzeczy uważał za zabawne, żeby ktokolwiek wziął go za „dziadka” tylko i wyłącznie ze względu na kolor włosów. Były białe, ale Ray z całą pewnością nadrabiał młodą twarzą. Raymond Siwy jednak dawał zbyt szerokie pole do popisu pod względem żartów, aby o nim zapomnieć. A przy okazji była to doskonała okazja ku temu, żeby przypomnieć Novie o sytuacji z archiwum. – Nie robiłem tego – sprostował od razu i spojrzał na nią z dziwną miną, jakby zastanawiał się, czy już całkiem jej odbiło. Zmarszczył czoło w konsternacji. – Szedłem tuż obok. Jeśli według ciebie to nazywa się śledzeniem, to poważnie zaczynam wątpić w twoją definicję tego słowa – odparował bez zawahania, przejmując od niej kawę. Ray w żaden sposób nie zareagował na zetknięcie się ich palców, bo najzwyczajniej w świecie nawet tego nie dostrzegł. Prawdopodobnie przez to, że nie postrzegał jej jako kandydatki na dziewczynę, nie poświęcał więcej czasu na zachodzące między nimi interakcje. Dla niego Nova była tylko kolejną stażystką, a jedyna wyjątkowość jej polegała na tym, że była beznadziejna. Do tego stopnia, iż postanowił ją trenować, żeby nie przynosiła ujmy jego agencji. Ktoś, kto później będzie miał w CV–ce wpisany staż u Araia, nie miał prawa być przegrywem. Już on zamierzał tego dopilnować. Wziął od niej również reklamówkę, jednak w przeciwieństwie do Novy nie zamierzał wyciągnąć z niej donuta. Co prawda był głodny, plus potrzebował codziennej dawki kofeiny, ale nie zamierzał iść jednocześnie coś jedząc. Bał się, że zabrudzi koszulę albo spodnie, więc wolał zmniejszyć prawdopodobieństwo poplamienia ubrań do minimum. Przygarnął od niej kawę oraz donuty tylko dlatego, żeby sama nie musiała tego nieść, skoro już szedł obok. Było nie było to jego zakupy. Na szczęście droga nie trwała długo i już po chwili na horyzoncie dostrzegli ich miejsce pracy. Ray z daleka widział wychodzącego z budynku bruneta, który na widok szefa oraz stażystki ruszył ku nim z szerokim uśmiechem na licu. – Załatwione? – zapytał Kazuyi, mając na myśli tylko im znane szczegóły zadania, nad którym ślęczał pracownik. – Jasne – odparł tamten, przenosząc wzrok z Novy na Raya. – Wy naprawdę bujacie się razem? Ray z konsternacją uniósł brew. Dobra, załapał, że tamten pod słowami „bujać się” miał na myśli wspólne treningi, jednak ogólny wydźwięk spowodował w nim dziwny niesmak. Skoro już i tak stali na ulicy, Ray postanowił w końcu napić się kawy. Była idealna i taka jak zawsze – gorzka aż do przesady. Popijając sobie wciąż ciepły napój, obserwował spod przymrużonych powiek podwładnego, który zainteresował się właśnie Novą. – Jesteś ładniejsza niż mówią plotki – Kazuya zaczął swój maraton spierdolenia, jakby to nazywał Ray, który jednak był na tyle grzeczny, aby im nie przeszkadzać. – Myślałem, że inni przesadzają, a ty serio wyglądasz jak Dakota Fanning... Raya nie zaskoczyło zachowanie Kazuyi. Okazywał względy dosłownie każdej ładnej dziewczynie, więc nic dziwnego, że tak schlebiał Novie. Cholerny Casanova. Jeszcze jego brakowało, aby pałętał im się pod nogami. – W sumie mam teraz trochę wolnego. Może mógłbym z nią potrenować? Ta propozycja była dla Raya zaskoczeniem. Wbrew pozorom brzmiała obiecująco dobrze. Mógł pozbyć się Novy na jakiś czas. A przy okazji stażystka poczułaby różnice między tym, jak traktuje ją osoba niezainteresowana nią, a taka, co wykorzysta dosłownie każdą możliwą okazję do podrywu. Przed odpowiedzią napił się kilka łyków kawy i z zamyśleniem zmarszczył czoło, przenosząc zaciekawiony wzrok na Novę. – Mi to bez różnicy. Niech decyduje ta siksa – oznajmił, wskazując skinieniem głowy na blondynkę. – A im więcej doświadczenia nabędziesz, tym lepiej dla ciebie – zwrócił się bezpośrednio do niej, nieznacznie unosząc kąciki ust. Oj tak. Zwłaszcza takiego doświadczenia, pomyślał rozbawiony wizją jej treningu z Kazuyą. Ukrył uśmiech za kubkiem z kawą, której zaraz się napił i wbił oczekujący wzrok w Novę. Błagał ją w myślach o to, żeby wyraziła zgodę. Takiej okazji mimo wszystko nie można było zmarnować.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Wto Lis 05, 2019 2:43 am
Idąc dalej przed siebie przyspieszyła nieco, aby Ray mógł iść w bardziej naturalnym dla niego i jego długich nóg tempie. Poza tym, dodatkowe, niezamierzone cardio z rana nie było takim głupim pomysłem. Ugryzła kolejny kęs niewielkiego donuta i ze smutkiem zauważyła, że zaraz się skończy. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Raya, na które początkowo zmarszczyła brwi, patrząc w jego kierunku z ukosa. Dopiero gdy dopowiedział resztę zdania, zrobiła minę w stylu "aaa, czaję" i westchnęła ciężko, już nie kontrolując wykwitającego na twarzy uśmieszku. - Potańcówka? - uniosła brew w geście rozbawienia - Naprawdę jesteś ramolem - rzuciła jeszcze, mimo że wcale tak o nim nie myślała. Powiedział "piękna"... - kolejne spostrzeżenie, może i zakłamane oraz rzucone jako żart, ale jednak połechtało miło ego nastolatki. Wyraźnie zadowolona, zmieniła od razu ton wypowiedzi. - Ale wyjście na kawę jakoś bym zniosła - dodała, śmiejąc się cicho pod nosem. Zdecydowanie humor jej dopisywał, co od razu było widoczne dla postronnego obserwatora. - I tak, jasne. Każdy kto kogoś śledzi tak mówi - po tych słowach tryknęła go jeszcze łokciem w ramię zadziornie, szczerząc przy tym śnieżnobiałe zęby w zadziornym uśmieszku. Pewność siebie aż biła od dziewczyny w tymże momencie. Pochłonęła właśnie ostatni kęs pączka i wytarła palce brudne od lukru w chusteczkę. Przez resztę drogi do agencji rozmawiali już o pierdołach, a przed wejściem do budynku wpadli na jakiegoś mężczyznę. Zaczął rozmawiać z szefem, więc Nova miała chwilę, aby się mu przyjrzeć. Całkiem dobrze wyglądający, nieco wyższy od Raya, co teraz widać było gołym okiem. Patrzyła zaciekawiona to na jednego, to na drugiego, czekając na moment, aby wbić się z przywitaniem. Jej oczekiwanie nie trwało jednak długo, gdyż mężczyzna sam się do niej zwrócił. Jego słowa nieco ją zamurowały. Rzadko kiedy ktoś tak wprost mówił o jej wyglądzie. - A więc krążą o mnie już plotki? - skomentowała jego słowa i zaśmiała się uroczo, zakładając z zawstydzenia kosmyk włosów za ucho. Lekki rumieniec na bladych policzkach przywodził na myśl co najmniej delikatnego elfa z książek Tolkiena. Równie dziewczęco podziękowała za dalszy komplement i porównanie do pięknej, jej zdaniem, aktorki. Nie wiedzieć czemu, jakąś dziwną dumą napawał ją fakt, iż cała ta rozmowa rozegrała się w obecności Raya. Propozycja wspólnego treningu zaskoczyła ją z pewnością nie mniej, niż Araia. Obserwowała szefa, który ewidentnie rozkładał na czynniki pierwsze wszystko w głowie. Kiedy jednak dał jej wolną rękę, mimo nieładnego nazwania ją siksą, przeanalizowała na szybko sytuację. Mężczyzna chyba znał się na rzeczy, skoro Ray był gotów powierzyć mu dzisiejszy trening. Nie znała innych stażystów, więc nie miała porównania, ale możliwe, że takie praktyki były w agencji Arai powszechne. Poza tym, różnorodność darów wśród profesjonalnych bohaterów działała zawsze na plus. Dlatego uznała za niezwykle cenny pomysł sparingu z kimś nowym. - Z przyjemnością - rzuciła, siląc się na lekki ton i chwyciła blond kosmyk, bawiąc się nim w palcach. Nie przedłużając, dziewczyna ruszyła przodem, aby zmienić ubrania. Później miała od razu pójść na salę treningową z wybudowanym ringiem bokserskim. Zostawiając więc mężczyzn za sobą, wykonała ich polecenia i już po piętnastu minutach czekała w umówionym miejscu, ubrana w obcisłe, siwe legginsy i sportową, przylegającą do ciała bluzkę w równie szarym kolorze. Włosy związane w niedbały kucyk opadały niewielkimi kosmykami po obu stronach twarzy. Blondynka zaczęła się niecierpliwić, kiedy czekała samotna w cichej, ogromnej sali. Wtem jednak drzwi do pomieszczenia stanęły otworem, a do środka wszedł znany już jej mężczyzna. Kazuya nosił czarną bokserkę i luźniejsze spodnie dresowe w tym samym kolorze. Nova odruchowo powiodła spojrzeniem po jego sylwetce, a zwłaszcza umięśnionych ramionach, co na szczęście umknęło uwadze mężczyzny. Odchrząknęła, kiedy ją mijał, po czym uśmiechnęła się dziewczęco, starając utrzymywać wzrok na twarzy mężczyzny. Zgodnie z jego zarządzeniem, rozpoczęli od rozgrzewki i rozciągania. W międzyczasie zdążyli też przejść na "ty", co rozluźniło nieco atmosferę. Chłopak, jak na Japończyka, był bardzo otwarty, co pasowało młodej Amerykance. Kilka kółek dookoła sali, podczas których wlepiał wzrok w podskakujące walory dziewczyny, seria pompek, brzuszków oraz przysiadów i mogli przejść do rozciągania. Po którymś z kolei przyłapaniu Kazuyi na wlepianiu spojrzenia w jej tyłek oraz biust zaczęła się jednak czuć dość nieswojo. Mimo wszystko robiła dobrą minę do złej gry, bo nadal pozostawał w jakimś stopniu jej przełożonym, a dodatkowo nic nie robił poza zaczepkami słownymi i patrzeniem. Było to do zniesienia. Chłopak pochwalił jej umiejętności akrobatyczne i postanowił, że czas ruszyć z właściwą częścią treningu. Brunet włączył muzykę i odłożył telefon na stojące nieopodal ringu krzesło, po czym wszedł na parkiet, przytrzymując dla dziewczyny liny. Obrzucił jeszcze jej ciało szybkim spojrzeniem, gdy ta wypięta wchodziła do środka i zbłąkany uśmiech pojawił się na jego ustach. - To tutaj zawsze ćwiczysz z szefem? - zagaił, aby odwrócić nieco jej uwagę od swojego pożądliwego spojrzenia. - Nie, tak właściwie to w ogóle mój pierwszy raz na ringu - powiedziała zgodnie z prawdą, stając przed chłopakiem i obciągając nieco bluzkę. Na jej słowa usta mężczyzny wykrzywiły się w zawadiackim uśmiechu. Pochylił nieco sylwetkę, opierając obie ręce na kolanach i patrząc jej w oczy powiedział ściszonym głosem. - Spokojnie, będę delikatny - po tych słowach wyszczerzył do niej zęby i puścił oczko. Caitlyn zamurowało na moment, ale wydusiła z siebie jedynie krzywy uśmiech, będący wynikiem zmieszania. Bo czy są dobre słowa w odpowiedzi na taką gadkę? Czuła, jak płoną jej policzki, nie miała jednak wpływu na swoje reakcje. Chwilę później Kazuya wyprostował nieco sylwetkę i podciągnął lekko spodnie na udach, aby nie ograniczały jego ruchów. - Uderz mnie - rzucił wyzywająco, przybierając bojową pozycję. Teraz to Nova się uśmiechnęła. - Ale wiesz, jaką mam moc? - spytała, unosząc brew ku górze i splatając ręce pod biustem, jednocześnie obejmując ramiona dłońmi. - Zaraz się przekonam - wyszczerzył zęby w uśmiechu, jakby naprawdę był rozbawiony. Klepnął jeszcze obiema rękami w swoją wyrzeźbioną klatkę, mówiąc w ten sposób "come at me". - Ty też nie wiesz, jaki mam dar, prawda? To pierwsza nauka na dziś: w starciu ze złoczyńcą prawdopodobnie także nie będziesz wiedziała, jakie asy chowa w rękawie, ani jakim darem dysponuje. Musisz być elastyczna - ostatnie słowo zaakcentował, zjeżdżając wzrokiem po jej ciele i uśmiechając zawadiacko. - Jeszcze tylko garść zasad. Za każdym razem gdy uda mi się ciebie obezwładnić, chcę żebyś zatrzymała się w tej pozycji, żebym mógł ci wyjaśnić twoje błędy i przeanalizować co kulało w ataku bądź obronie - mężczyzna brzmiał rzeczowo, przystała więc na te warunki ze skupieniem ale i zaufaniem wymalowanym na twarzy. Później przeszła do ataku. Stanęła w lekkim rozkroku, analizując szybko postawę chłopaka. W końcu zamachnęła się nogą, kierując atak w jego głowę. Ze zdziwieniem jednak zaobserwowała, jak jej kończyna dosłownie przelatuje przez niego, zupełnie jakby był duchem. Gdy już "wyszła" z jego głowy, ponownie zmaterializował ciało i chwycił kończynę dziewczyny w locie. - A więc noga... - zaczął, zjeżdżając jedną ręką z jej kostki aż do kolana, drugą dłonią wciąż jednak przytrzymując jej kończynę na wysokości swojej twarzy. Nova przełknęła ślinę, patrząc niepewnie na Kazuyę. Jej ciało przeszedł lekki dreszcz wywołany nagłym dotykiem, którego się nie spodziewała. Pozycja też nie była komfortowa, jednak powstrzymała się od nagłych ruchów. Nikt jej przecież celowo nie skrzywdzi, prawda? - Dobrze wyprowadziłaś cios, no i wciąż jestem pełen podziwu dla twojego porozciągania - przerwał wypowiedź krótkim śmiechem. Po nim spoważniał nieco i wbił nieprzeniknione spojrzenie w błękitne oczy przeciwniczki. - Ale bardziej ciekawi mnie, jak wybrniesz z tej sytuacji? - to pytanie zawisło w powietrzu. Na szczęście w tle grała skoczna muzyka, więc nie było bardziej niezręcznie niż mogłoby. Caitlyn ponownie przeanalizowała swoją sytuację. Ostatecznie postawiła na szybki manewr. Zgięła ciało w pasie i położyła obie dłonie na podłodze, jednocześnie podrywając z mocą prawą nogę z desek. Z impetem znowu wycelowała z jego głowę. Tym razem jednak mężczyzna odsunął się, puszczając jej lewą kończynę. Po chwili wylądowała więc miękko na stopach, powracając do pionu. Była dumna z tego manewru, a także sam Kazuya docenił i pochwalił jej decyzję. W kolejnym starciu postawiła na atak w klatkę. Wymierzyła cios pięścią, starając jednak utrzymywać siłę niezagrażającą zdrowiu i życiu człowieka. Mężczyzna nie uniknął, była więc pewna, że zaraz znowu przez niego przeleci. Zamiast tego jednak, jej pięść zanurzyła się w jego ciele niczym w glinie, po czym tam zastygła. Znowu była uziemiona. Na twarzy Kazui wykwitł ponownie zawadiacki uśmieszek, zdradzający jego pewność siebie. Nova szarpnęła ręką, jednak nie chciała zrobić mu krzywdy, dlatego dłoń dalej tkwiła we wnętrzu jego ciała. Mężczyzna chwycił ją za nadgarstek i zaśmiał się cicho. - Teraz mógłbym zrobić z tobą cokolwiek zechcę - słowa te rozbrzmiały akurat w momencie, kiedy skończyła się jedna z piosenek. Zawisły złowrogo w ciszy aż do momentu, gdy Kazuya wyciągnął ku niej drugą dłoń i powoli założył kosmyk blond włosów za ucho dziewczyny. Cofając rękę, przesunął jeszcze palcami po bladej szyi Caitlyn, wywołując na jej ciele kolejny dreszcz. Chyba bawiło go jej zakłopotanie oraz to, że pod wpływem jego dotyku zmieniała się w cichą i nieśmiałą nastolatkę, bo wykorzystywał każdy moment, aby użyć rąk czy wzroku do poznawania jej ciała. Nova natomiast modliła się w duchu, aby trening dobiegł już końca. Zerknęła w stronę zegara wiszącego na ścianie i wtedy poczuła, że jej dłoń została uwolniona. Chwilę później wszystko zadziało się tak szybko, że nie mogła nawet poprawnie zareagować. Kazuya zdematerializował klatkę piersiową, wyciągając z niej rękę dziewczyny. Wciąż trzymając jej nadgarstek, przyciągnął nagle do siebie blondynkę, łapiąc ją w pasie jedną ręką. Będąc tak blisko, czuła każdy jego oddech, lecz nie tylko jako powiew na skórze twarzy, ale także ruch jego ciała pod swoim, gdyż docisnął ją do siebie szczelnie. Odruchowo położyła dłoń na jego klatce, aby w razie czego się odepchnąć i nieco zwiększyć dystans, drugą zaś mężczyzna wciąż trzymał w swoim uścisku. - Kolejna nauka: nigdy nie odwracaj uwagi od wroga - jego wzrok zdawał się rejestrować każdy szczegół jej twarzy. Będąc tak blisko, czuła okropne skrępowanie. Uciekła nawet na chwilę spojrzeniem, to jednak nie pomogło. Poczuła, że jego palce delikatnie zjeżdżają nieco niżej, zakrawając już o linię pośladków. Wciągnęła gwałtownie powietrze, zbierając w sobie odwagę i spojrzała mu w oczy. - J-już zrozumiałam - wydusiła wreszcie, oczekując, że ją puści. Kazuya chyba jednak nie miał takiego zamiaru. - Ceną za zakończenie treningu jest buziak - rzucił lekko, uśmiechając się przy tym szeroko. W Novie z każdą sekundą coraz bardziej narastała panika. Błagała w duchu, aby teraz ktoś wszedł do środka i przepłoszył natręta, pomoc niestety jednak nie nadchodziła. Przełknęła głośno ślinę, a brunet pogłaskał delikatnie jej nadgarstek opuszkiem kciuka. - No dalej, wystarczy w policzek i już cię puszczam - dodał, śmiejąc się krótko, co Caitlyn poczuła całą sobą. "Wystarczy w policzek"? To w co oczekiwał na początku? Czerwona niczym dojrzały pomidor postanowiła przystać na jego warunek i zmniejszyła nieco dystans między nimi. Potem stanęła na palcach i zbliżyła usta do polika mężczyzny. W ostatnim momencie jednak ten obrócił twarz i mimo ogromnej niechęci Novy, ich wargi złączyły się w chwilowym pocałunku. Poczuła w brzuchu dziwne, nieprzyjemne uczucie i odsunęła go od siebie gwałtownie, patrząc w jego stronę ze ściągniętymi brwiami. Co on sobie wyobrażał?! Była widocznie oburzona, ale mężczyzna skwitował całą sytuację śmiechem. - Nie wiń mnie, jesteś za śliczna, żebym mógł się powstrzymać - rzucił, chcąc chyba ją udobruchać, po czym zaczął zbierać swoje rzeczy z ringu. Później opuścił deski i wyłączył muzykę, chowając telefon do sportowej torby. - Chodź skarbeńku, odprowadzę cię do domu - dodał po chwili, czekając, aż Nova także wyjdzie z ringu. Ociągała się przy tym niemiłosiernie, a kiedy usłyszała tę propozycję (a raczej stwierdzenie), poczuła oblewające ją zimne poty. - Och, n-nie, nie trzeba - powiedziała nieco zbyt szybko, rzucając mu nerwowy uśmiech w panice - Muszę jeszcze wejść do szefa, pouzupełniać jakieś papiery - skłamała momentalnie. - Spokojnie, poczekam na ciebie - mężczyzna nalegał. Pewnie uważał, że spędzili miło wspólnie czas i liczył na dalszy ciąg, albo chociaż informację, gdzie mieszka blondynka. Nie mogła mu na to pozwolić! - Nie, naprawdę - brzmiała już nieco pewniej i bardziej surowo - To będzie dużo pracy, ale dziękuję za propozycję - dodała, kończąc ten temat. Później nie czekając, aż Kazuya wyjdzie z pomieszczenia, sama to zrobiła. Popędziła czym prędzej w stronę gabinetu Raya nie bacząc nawet na to, że dalej jest w sportowym stroju, przepoconym po intensywnym treningu. Czuła się zbrukana i wykorzystana, a o dziwo jedyną osobą o której pomyślała, że byłaby pomocna, był właśnie sam Arai. Szybkim krokiem minęła Akane w sekretariacie i bez pukania (jak za starych, dobrych czasów) weszła do gabinetu, zamykając za sobą drzwi z impetem. Oparła się o nie plecami i dopiero odetchnęła po niedawnych wydarzeniach, zeszło z niej napięcie przez co poczuła niewielką gulę w gardle. Odchrząknęła więc prostując ciało, gdy napotkała wzrok szefa. - Cześć - rzuciła z tak wielkimi oczami, jakby nie spodziewała się go tutaj zobaczyć, po czym przybiła sobie mentalnego facepalma. W rzeczywistości jednak zwyczajnie chciała uciec jak najdalej od Kazuyi i nie przemyślała tego, co powie, gdy już tu dotrze. - Skończyłam z Kazuyą - rzuciła, przełykając nerwowo ślinę. Brzmiała co najmniej jakby miała na koncie ciężkie morderstwo i oczekiwała policji lada moment. - Mogłabym już iść do domu... - chociaż Kazuya może się gdzieś tam czaić - Albo... Przynieść ci może świeżą kawę? Pączki? Pomóc w papierach? A może trzeba przenieść coś ciężkiego? Jestem do dyspozycji - rzuciła zdecydowanie za szybko, nie ruszając się na krok od drzwi, wciąż będąc do nich przyklejoną plecami. - A jeśli mnie dziś już nie potrzebujesz, to chociaż odsapnę sobie chwilę na kanapie, dobrze? - mówiąc to, wskazała palcem na skórzany mebel. Nie było opcji, aby tak po prostu wyszła z pomieszczenia nie upewniwszy się, co dalej z jej marnym losem. - A jutro widzimy się normalnie na treningu? - dodała jeszcze, drżąc z niepewności w oczekiwaniu na odpowiedź szefa.
Ray wolał zignorować jej komentarz dotyczący potańcówek. Z premedytacją użył akurat tego słówka i jak widać reakcja dziewczyny była tego warta. Ukontentowany zmrużył oczyska, widząc natychmiastową poprawę nastroju u Novy. Małe sukcesy cieszyły najbardziej. A wywołanie uśmiechu na twarzy pracownika zawsze uważał za niewielkie, ale bardzo ważne osiągnięcie. Ray nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że przestał traktować blondynkę jak niepotrzebną nikomu stażystkę, która tylko plątała się wszystkim pod nogami. Co prawda momentami dalej jej użyteczność stawała pod znakiem zapytania, ale dostrzegał w niej potencjał. A przynajmniej w mocy Supernovy, bo sam charakter dziewczyny wołał o pomstę do nieba i trzeba było nad nim intensywnie popracować. Nic też dziwnego, że kiedy spotkali Kazuyę, a Nova zgodziła się na treningu u niego, Ray był przeszczęśliwy. Trochę mniej, jak zobaczył jej zachowanie oraz reakcje na komplementy. Tylko resztkami silnej woli powstrzymał się, żeby nie krzyknąć get a room already!, byleby nie być świadkiem tego, jak prawie pełnoletnia kobieta różowieje z powodu oklepanych tekstów. Aż przypomniał sobie sytuację z ubiegłego dnia, kiedy Nova zaczerwieniła się z powodu pocałunku w dłoń. Na ułamek sekundy grymas niezadowolenia wykrzywił jego twarz, jednak szybko wrócił do neutralnej mimiki. Myśl, że Nova reagowała tak dosłownie na każdego mężczyznę, który wykonywał względem niej jakiś miły gest, nieznacznie zepsuł mu nastrój. Nie fanka Icemana, a każdego facia. Jeszcze gorzej, pomyślał z niesmakiem i napił się kawy, która nie wywoływała w nim odruchu wymiotnego, w przeciwieństwie do rozmowy Kazuyi z Novą. Kiedy tylko blondyna zostawiła ich samych, przyjrzał się krytycznie brunetowi. – Pamiętaj, że to ma być trening – rzucił oschle, przyłapując chłopaka na odprowadzaniu wzrokiem tyłka Novy. – Dopiero po robocie możecie szaleć. W innym przypadku się pogniewamy. Wyjątkowo upominał go z troski o stażystkę. Naprawdę zamierzał sprawić, żeby coś z niej było po ukończeniu półrocznego stażu. I jakkolwiek znał Kazuyę oraz jego zamiłowanie do płci pięknej, tak wiedział również, że kolega potrafił uczyć. Niejedna już osoba znalazła się pod pieczą bruneta, przy czym jak na razie nie było żadnych skarg. – Jasne, jasne – odpowiedział nieprzejęty Kazuya, szczerząc głupio zęby. W końcu przeniósł wzrok na Raya, a jego oczy nagle zalśniły niczym małemu dziecku. Nie ulegało wątpliwości, że wpadł na pewien pomysł i nie trzeba było długo czekać, żeby podzielił się nim na głos. – A może zluzujesz mi z robotą? To wtedy bym trenował ją do końca stażu. Na pewno masz więcej zajęć niż jakieś tam skakanie koło stażystki. Rayowi nie trzeba było dwa razy powtarzać tak kuszącej propozycji. Ostatni argument przemówił do niego aż za bardzo. Z udawanym zamyśleniem przyjrzał się uważnie Kazuyi, który wbijał w niego błagalny wzrok. Celowo zwlekał z odpowiedzią, a zniecierpliwienie pracownika uzmysłowiło mu, jak bardzo zależy mu na treningu z Novą. Skupiony zmarszczył czoło, intensywnie myśląc nad tym, jak można wykorzystać pracownika, bo mimo wszystko nie aspirował na szefa roku. – No nie wiem – wymamrotał w końcu, kręcąc głową. – Potrzebuję cię. Ostatnio jest coraz więcej spraw, więc na to samo wyjdzie, jeśli będę musiał odwalać też twoją pracę. W żaden sposób mnie to nie urządza – zauważył i na koniec westchnął przesadnie ciężko. Kazuya nie musiał wiedzieć, że wolał wykonywać jego robotę niż trenować nowicjuszkę. – Zacznę brać nadgodziny – padła natychmiastowa odpowiedź, która ucieszyłaby każdego szefa. Ray nie dał po sobie poznać tego, jak bardzo jest zadowolony. W zrozumieniu pokiwał powoli głową, patrząc niemal dobrotliwie na Kazuyę. – Rozumiem. Wtedy nie będzie żadnego problemu – powiedział, siląc się na obojętny ton głosu. Wzruszył lekko ramionami dla lepszego efektu. – Ale to już twój wybór. – Super, dzięki! – rzucił Kazuya i skierował cielęce oczy w stronę korytarza, którym kilka minut temu oddaliła się Nova. Jego zafascynowanie stażystką widoczne było jak na dłoni. Ray w przebłysku empatii poczuł współczucie na myśl o czekających na Farris upojnych chwilach, jednak to uczucie minęło tak szybko, jak się pojawiło. Przypominając sobie zarumienioną twarz Novy, zrozumiał, że będzie to obopólna korzyść. Nie pozostawało nic innego jak życzyć im powodzenia, a samemu rozkoszować się odzyskanymi godzinami. Jak dzisiaj nadgoni z robotą, to jutro będzie mógł wyjść po ośmiu godzinach z agencji. Nie potrzebował niczego więcej do szczęścia. – Dobra, ja spadam. Życzę owocnej współpracy z Novą – mówiąc to, uśmiechnął się znacząco i zaraz później wyminął Kazuyę, idąc od razu w stronę sekretariatu. Naprawdę potrzebował pomocy Akane przy włosach, o których nie potrafił zapomnieć. Czuł się za bardzo niekomfortowo ze świadomością posiadania tragicznej fryzury. Cały dzień poświęcił papierkowej robocie (oczywiście z krótkimi przerwami na relaks). Pod paru godzinach z ulgą zauważył, że uwinął się z tym zaskakująco szybko i może wyjść o normalnej godzinie z agencji. Tak właściwie lwią część wykonała Akane, którą tak ucieszyła informacja o Kazuyi oraz Novie, iż postanowiła wyciągnąć ku niemu pomocną dłoń. Tego dnia również to ona była bohaterką agencji, przywracając fryzurę Raya do normalności. Teraz tylko należało jej solidnie podziękować. Ray pod koniec pracy zaczął przeglądać w Internecie ekskluzywne restauracje, do których mógłby ją zabrać. Niektóre wyglądały znajomo i przypominały mu o Natsuko, przez co momentalnie skreślał je z listy. Samoistnie jego humor uległ pogorszeniu, gdy tylko zaatakowały go wspomnienia. Z westchnieniem oparł policzek na dłoni, bez zainteresowania przeglądając oferty. Kiedyś szukanie nowych miejsc na randkę przychodziło mu z łatwością, natomiast teraz wszystko wydawało się Rayowi nieciekawe. A może by tak zamówić jakieś żarcie do domu i kupić wino? Kiedy tylko zaświtała mu taka myśl, poczuł złość na samego siebie. Czas najwyższy wziąć się w garść. Podśpiewując pod nosem cake by the ocean w celu poprawienia nastroju, zaczął rezerwację online na stolik w restauracji, gdy nagle – jak grom z jasnego nieba – do gabinetu wparowała Nova. Zdążył zapomnieć o jej początkowym nawyku wchodzenia bez wcześniejszego pukania. I teraz zaatakowała go silna irytacja, że dziewczyna dalej nie przyswoiła tak łatwego polecenia. Podnosząc wzrok znad laptopa na Novę, wbił w nią lodowate spojrzenie, a jego mina nie zwiastowała niczego dobrego. – Jaka jest czwarta zasada? – powitał ją gniewnym tonem. Opadł na oparcie krzesła i skrzyżował dłonie na torsie, zauważając, że Nova zachowywała się… dziwnie. Albo jej plecy pokochały nowe drzwi, albo coś było na rzeczy. W każdym razie przywarcie do nich budziło w nim niepokój. Wciąż mniej osobliwe niż fetysz lizania klamek, przeszło mu przez głowę. Uważnie obserwował Novę i szukał w niej czegoś, co mogłoby wyjaśniać jej nienaturalną postawę. Po kolejnych słowach rozwiązał zagadkę, a przynajmniej tak mu się wydawało. – Nie musisz przychodzić i mówić, że skończyłaś trening. Nie oczekuję od ciebie dziennych raportów – oznajmił znacznie łagodniejszym tonem w pełni przekonany, iż dziewczę przyszło do niego właśnie z tego powodu. – Kończysz normalnie dzień po ośmiu godzinach i możesz od razu wyjść – dodał uspokajająco, mając nadzieję, że ta informacja zadowoli Novę. Jej nagła chęć pomocy szczerze go rozbawiła i przestał już martwić się stanem blondynki. Z rozbrajającą pewnością siebie splótł palce z tyłu głowy, przy czym na jego twarzy zagościł triumfalny uśmieszek. – Nova, Nova, Nova… – zacmokał kilkakrotnie, patrząc na nią pobłażliwie. – Jesteś rozczulająca, ale naprawdę nie musisz szukać powodu, żeby się ze mną zobaczyć – zażartował, a zaraz potem zmarszczył niezrozumiale czoło. Był przekonany, że Kazuya w pierwszej kolejności powiadomi Novę o ich wspólnych treningach. A jeśli jednak wydarzyło się coś, przez co zrezygnował? Wolał nie dopuszczać do siebie tej myśli. A może naprawdę miała go za sadystę i uważała, że jutrzejszego dnia zamierza odebrać jej szczęście w postaci nowego trenera? No tak, wtedy to by miało sens. Opuścił dłonie, opierając ręce na podłokietniku krzesła biurowego, a jego uśmiech nieznacznie się poszerzył. – Nie bój się, nie śmiałbym zabierać ci Kazuyi. Rano pozwoliłem mu sprawować nad tobą pieczę do końca stażu i nie mam powodów ku temu, żeby zmienić zdanie – poinformował ze spokojem, będąc bardziej wyrozumiałym dla Novy. Sam pamiętał, jak bardzo kochał Natsuko, a dzień bez ukochanej był dniem straconym. Od razu założył, iż ich też połączyła równie namiętna miłość. Nic też dziwnego, że stażystka tak zareagowała. Nagle przeniósł wzrok z Novy na laptop, a później ponownie na dziewczynę. W gruncie rzeczy blondynka rzeczywiście mogła mu pomóc. I naprawdę przyszła w doskonałym momencie. Teraz był skłonny wybaczyć nawet złamanie zasady czwartej. Kliknięciem wrócił do strony z proponowanymi restauracjami w Musutafu oraz okolicznych miastach. – A jeśli dalej chcesz być przydatna, to chodź tutaj. Podniósł się z krzesła i odsunął je od biurka, po czym zachęcającym gestem dłoni wskazał Novie, żeby na nim klapnęła. Sam zamierzał stać z tyłu, kładąc ręce na oparciu, żeby z tego miejsca obserwować ekran monitora. – Wybierz coś dobrego – rzucił od niechcenia, mając nadzieję, że jej gust dotyczący restauracji będzie o niebo lepszy od modowego.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Czw Lis 07, 2019 2:38 am
W pierwszym odruchu, gdy spytał ją o czwartą zasadę z zaskoczeniem odkryła, że w jej głowie momentalnie wyświetliła się strona z kajecika. Napis nie wchodzimy do gabinetu bez wcześniejszego pukania do drzwi przepłynął przed oczami Novy jak mantra. Gdyby nie była tak zestresowana, to pewnie teraz puściłaby mężczyźnie uśmiech rozbawienia. No proszę, a więc możliwym jest zaprogramowanie ludzi... Nie odpowiedziała mu jednak, ponieważ aktualnie nie było to ważne. Priorytet stanowiło upewnienie, że od jutra wszystko wraca do normy i trenować będzie ją nikt inny, jak szef. Nie odzywając się, słuchała co Ray ma do powiedzenia. Przynajmniej mógł być dumny, że stosuje zasadę numer jeden: mów mniej, choć pewnie marne to pocieszenie. Kiedy zaczął wygłaszać swój monolog, w Novie z każdym słowem narastała większa panika. W pewnym momencie nawet zaczęła lekko kręcić głową na "nie" ze ściągniętymi rozpaczliwie brwiami, jakby słuchała największych farmazonów jakie ujrzał świat. Totalnie jej nie zrozumiał! Na dodatek wydawał się przy tym tak beztroski i zadowolony z życia, jakby nie zauważał, że właśnie przed sobą ma osobę, której sypie się cały świat, co tylko potęgowało załamanie nerwowe blondynki. W obecnym stanie nie umiała nawet w całości docenić, jak uroczo wyglądał, gdy wypowiadał równie urocze słowa. - Nie! - rzuciła wreszcie, robiąc krok w jego stronę i zostawiając za sobą bezpieczne miejsce przy drzwiach. W jej głosie pobrzmiewała desperacja i rozpacz. Zapewnienie szefa, jakoby miał ją oddać Kazuyi do końca stażu, zmroziły dziewczynie krew w żyłach lepiej, niż pewnie potrafiłaby jego indywidualność. Poczuła narastającą gulę w gardle i kolejny raz w obecności Raya, miała świeczki w oczach. Chyba tylko on potrafił tak skutecznie doprowadzać kobietę do płaczu. Masz powody do zmiany zdania i to duże! Nagle rozpacz dziewczyny ewoluowała w zaciętość. Czuła, że na szali waha się jej życie, a to jedyny moment kiedy może ją przeważyć. Nie czas na kapitulację, lecz walkę! Nie miała już nic do stracenia. Wmrugała łzy i ruszyła ku mężczyźnie z całym uporem, jaki udało jej się zebrać w sobie. Akurat mężczyzna wstał i nakazał jej usiąść w fotelu, gdy stanęła przed nim. Nie myśląc za wiele (bo jeszcze by się wycofała), pozwoliła działać instynktowi. Chwyciła jego dłonie w swoje, podnosząc wzrok na twarz mężczyzny oraz robiąc przy tym minę kotka ze Shreka lub zranionej sarenki. Usta wygięte w podkówkę, a także szkliste od łez oczy tworzyły obraz nędzy i rozpaczy. - Ja naprawdę nie chcę już z nim ćwiczyć - odważyła się na te słowa z największą powagą, na jaką było ją stać. Po chwili jednak nie wytrzymała i odwróciła wzrok, rumieniąc się lekko z powodu bliskości mężczyzny. - Chcę to dalej robić z tobą - bąknęła ciszej. Stwierdziła bowiem, że musi nieco załagodzić wydźwięk swojej poprzedniej wypowiedzi. Ostatecznie, Kazuya nic poważnego nie zrobił, może nawet nie był świadom rozmyślań dziewczyny i jej niechęci do niektórych jego akcji... Nie chciała mimo wszystko, aby mężczyzna miał przez nią jakieś problemy. Nie była też typem człowieka, który ze wszystkim lata do rodziców czy przełożonego. Przełknęła głośno ślinę, szukając odpowiednich słów. Nic nie przychodziło jednak do głowy blondynki, zamilkła więc, znowu zerkając w jego oczy niepewnie. Puściła także dłonie mężczyzny, a swoje splotła ze sobą z przodu ciała. Dopiero po chwili dotarło do niej, czego szef oczekiwał. Nie była jednak w stanie teraz spełnić jego prośby, zbyt zajęta swoim stanem i rozpaczą, jaka nią targała. Nie zauważyła nawet, kiedy jej wzrok zjechał z oczu na usta mężczyzny. Od razu przypomniała sobie swój wczorajszy, gorący sen i poczuła się głupio z myślą, że przed chwilą tak bezpardonowo go dotykała. Był mimo wszystko Japończykiem, a dla nich takie gesty mogły znaczyć więcej i być krępujące... Nie mogła jednak pozbyć się z głowy wizji mokrych pocałunków mężczyzny, składanych na całym ciele dziewczyny, a zwłaszcza na jej ustach. Tych wargach, które w rzeczywistości niedawno zostały splamione przez innego mężczyznę. Było to tak dalekie od ideału pierwszego pocałunku, że w oczach Novy momentalnie ponownie stanęły świeczki.
– Nie? – powtórzył osłupiały, jakby nie do końca zrozumiał znaczenie tego słowa. Cała radość i zadowolenie z powodu szybko ukończonej pracy zniknęła niczym bańka mydlana. Im dłużej teraz przebywał w towarzystwie Novy, tym bardziej był zdezorientowany. Na jego usta cisnęło się coraz więcej pytań, natomiast nic nie wskazywało na to, żeby Nova miała na jakiekolwiek z nich udzielić sensownej odpowiedzi. Podejrzewał, że miał mniejszy mętlik w głowie po obejrzeniu Krainy Grzybów. Z niezrozumiałym wyrazem twarzy ściągnął brwi, a zmarszczka między nimi powiększała się z każdym kolejnym wypowiedzianym przez Novę słowem. – Farris… – zaczął, ale głos uwiązł mu w gardle. O wiele bardziej zmartwił się miną kobiety niż chwyceniem go za dłonie. Dotyk delikatnych i ciepłych palców w innych okolicznościach byłby zdecydowanie przyjemny, jednak owe spostrzeżenie prędko zostało wyrzucone z głowy. Bał się, że jakikolwiek gwałtowniejszy ruch z jego strony może doprowadzić do wybuchu płaczu, dlatego powstrzymał chęć zabrania swoich dłoni. Zamiast tego uwagę Raya przyciągnęła zrozpaczona twarz rozmówczyni i dopiero teraz w pełni uzmysłowił sobie jej stan. Przez głowę przemykały mu same czarne scenariusze, jeden gorszy od drugiego. Nawet nie zamierzał silić się na żarty związane z tym, jak bardzo dziewczyna za nim tęskniła. Ta sytuacja daleka była od zabawnej i nawet dwuznaczny tekst tego nie zmienił. Z niepokojem patrzył w błyszczące od łez niebieskie oczy, a nieszczęśliwa mina Novy tym bardziej podsycała jego czarnowidztwo. Czy to możliwe, żeby Kazuya posunął się za daleko? Aż pociemniało mu przed oczami, gdy wyobraził sobie nagłówki gazet: „W agencji Arai doszło do naruszenia nietykalności cielesnej!”. Już widział budynek oblegany przez paparazzi i dziennikarzy, żądnych krwi oraz sprawiedliwości. Dobrze, że Nova puściła jego dłonie, bo musiał podtrzymać się wysokiego oparcia. Pobladł jak płótno, wbijając nic niewidzący wzrok w monitor, byleby przez moment nie patrzeć na zgnębioną minę Novy. Myśl, nakazał sobie, zauważając, że popadł w otępienie. Musiał przeanalizować to na spokojnie. Nie ulegało wątpliwości, iż kobieta nie kłamała, a jej rozpacz musiała być spowodowana czymś więcej niż zwykłym kaprysem. Nie dramatyzowałaby bez powodu… Z drugiej strony był Kazuya. Wiedział o jego podbojach i specyficznym sposobie bycia. Dla niego momentami wstyd nie istniał, natomiast przy podrywach często balansował na cienkiej granicy przyzwoitości. Znał jednak umiar, wiedział, kiedy się wycofać. Nie był typem skurwiela uważającego kobiece „nie” za „tak”. Ostatecznie Ray za mało wiedział, żeby móc wyciągnąć wnioski. Wolał nie nastrajać się negatywnie ani przeciwko Novie, ani Kazuyi. Odzyskując równowagę psychiczną, wziął głęboki wdech, a później wrócił spojrzeniem do blondynki, gotów na rozmowę. – Tylko spokój może nas uratować – powiedział, bynajmniej nie po to, żeby ukoić tymi słowami tylko Novę. Potem, mimo że było to ostatnie na co miał ochotę, wysilił się na pokrzepiający uśmiech. Wyciągnął dłoń, kładąc ją na blond czuprynie, którą wręcz pieszczotliwie poczochrał. Czując pod palcami miękkie w dotyku włosy, spojrzał Novie kolejny raz tego dnia prosto w oczy. – Nie wiem, co się stało, ale już jesteś bezpieczna – dodał przy tym, chcąc przede wszystkim uspokoić kobietę, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziałby, jak sobie poradzić z płaczącą stażystką. Tego niestety nie uczyli na żadnym kursie ani na studiach. Cofnął dłoń i skinięciem głowy wskazał dziewczynie na fotel, dając do zrozumienia, żeby usiadła. – Przynieść ci wody albo herbaty? – zaproponował, a zaraz potem dodał: – Chcę, żebyś na spokojnie powiedziała, co cię tak wytrąciło z równowagi. I wolisz porozmawiać o tym ze mną czy z Akane? – zapytał na wszelki wypadek, wiedząc, że kobietom łatwiej zwierzać się osobie tej samej płci.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Reakcja szefa uświadomiła jej, jak musiała wyglądać. Pewnie rozpacz i desperacja aż biły z jej twarzy, dlatego postanowiła ogarnąć nieco swój stan. Szybkim ruchem ręki otarła czające się w kącikach oczu łzy, powracając do niego nieco pewniejszym, mniej płaczliwym spojrzeniem. Wciąż jednak miała lekko zaczerwieniony nos. Z niepokojem patrzyła, jak mężczyzna blednie i opada na oparcie fotela, wbijając tępo wzrok w monitor z... restauracjami? Zmarszczyła na moment brwi, szybko jednak wracając do głównego wątku ich rozmowy. Machnęła mu niepewnie dłonią przed twarzą. Naprawdę chciała już wiedzieć czy może dalej trenować pod jego pieczą. Niemalże widziała, jak szare komórki mężczyzny pracują na pełnych obrotach, kiedy patrzyła na tę skupioną twarz. Analizował pewnie wszystkie możliwe scenariusze. Musiała to przerwać. Naprawdę nie chciała, aby Kazuya miał przez nią jakiekolwiek problemy. Wyszłaby na idiotkę, że podczas treningu nie reagowała, udając, iż wszystko jest w porządku. No, może poza akcją z pocałunkiem... Choć wtedy mężczyzna nie wydawał się przejąć jej oburzeniem. Pewnie uznał, że to taka zabawa. Właściwie, skąd miał wiedzieć, iż był to pierwszy pocałunek Novy? Sama nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Była jednak pewna, że nie powinna aż tak straszyć Raya, bo koniec końców nic poważnego się nie stało. Na dodatek, im dłużej tu była, z dala od Kazuyi i jego szczerego zainteresowania, tym bardziej emocje w dziewczynie opadały i mogła spojrzeć na sytuację z nieco innego kąta. Już miała coś powiedzieć, gdy szef ją uprzedził. Jakoś tak... Jego postawa i słowa o bezpieczeństwie rozczuliły ją i zaskoczyły jednocześnie. Ponownie dzisiejszego dnia ściągnęła brwi w geście zdziwienia, a jej twarz od razu złagodniała. Poczuła nawet przez moment chęć przytulenia go, jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Jego chłodna dłoń na głowie Caitlyn działała dziwnie kojąco. Całkowity spokój poczuła jednak dopiero, gdy jednocześnie podczas tej czynności spojrzał jej w oczy. Wciągnęła powietrze gwałtownie uświadamiając sobie swoje zawieszenie. Wciąż nic nie mówiąc, usiadła posłusznie na wskazanym przez Raya miejscu i westchnęła ciężko. Pora mu wyjaśnić co nieco. Tylko jak znaleźć odpowiednie słowa... - Nie, dziękuję - rzuciła szybko na jego propozycję, łapiąc oburącz za podłokietniki fotela. Dalsze pytanie mężczyzny zmusiło ją do obrócenia głowy przez ramię, wbijając w niego wzrok spod zmarszczonych brwi. Naprawdę, czy aż tak dramatyzowała, że wywołała u niego myśli o molestowaniu seksualnym, a może nawet gwałcie? Aż się wzdrygnęła na tę myśl. Musiała go uspokoić. - Nie, nie, spokojnie... - przerwała, wzdychając ponownie. Dzisiaj wyjątkowo nadużywała słowa zaprzeczenia. Nie chcąc ciągle skręcać w jego stronę głowy i nabawić się bólu karku, zacmokała pod nosem, po czym zaczęła powoli obracać ciało wraz z fotelem tak, aby siedzieć przodem do szefa. - Więc... - zaczęła. Ray mógł zaobserwować, jak dziewczyna bije się z myślami. - Nie uważam... Aby... - cedziła, uważnie dobierając słowa - Te treningi... Były na dłuższą metę owocne - powiedziała wreszcie, unosząc brwi, całkiem zadowolona z brzmienia swoich słów. Spojrzała na mężczyznę, badając jego reakcję. - Nie spodziewałam się... Takiej formy sparingu - dodała, nie zdając sobie nawet sprawy, iż właśnie mogła jedynie wzmocnić obawy i niedopowiedzenia w głowie Araia. - Tak właściwie to... Nic się nie stało, po prostu... - zamilkła na moment, uciekając wzrokiem w stronę swoich złączonych kolan. - Wolę trenować z tobą, jeśli to możliwe - zakończyła wypowiedź, podnosząc spojrzenie na twarz mężczyzny. Nie wiedziała, co więcej mogłaby powiedzieć, aby nie rozbuchać niepotrzebnie afery na całą agencję. Nie chciała być potem wytykana palcami jako troublemaker, albo co gorsza, zadufana w sobie księżniczka, która niszczy ludziom życia, bo nie umie być asertywna kiedy trzeba. Znowu głębokie westchnienie wydobyło się z jej ust. - Nie chcę wyjść na marudę, po prostu... - znowu zawiesiła głos, analizując w głowie najlepszy sposób na przekazanie mężczyźnie swojego punktu widzenia. - Kazuya jest bardzo utalentowanym bohaterem, dużo mi dał ten sparing, bo nigdy nie miałam możliwości zetknięcia się z tak wyjątkowym darem... Ale trochę przerósł mnie poziom jego otwartości - może i nadal owijała nieco w bawełnę, jednak nie mogła powiedzieć mu wprost "twój pracownik skradł mi pierwszy pocałunek, a pewnie gdyby mógł, to zrobiłby jeszcze więcej, a to wszystko dlatego, że jestem głupia i nie umiem dać komuś jasno do zrozumienia, iż coś mi nie odpowiada". Westchnęła. - Szczerze mówiąc - zaczęła bardzo niepewnie, rumieniąc się i wbijając wzrok w palce, którymi nerwowo poruszała - Nie miałam nigdy żadnych... doświadczeń z mężczyznami i nie do końca wiem, jak reagować na niektóre sytuacje... Ani jak zachowywać się w ich obecności. Także, no, Kazuya nie robił nic takiego, po prostu... Czułam się niekomfortowo i nie chcę tego powtarzać - zakończyła z trudem swój wywód, wbijając wzrok w kolana stojącego przed nią szefa. Może teraz się odsłoniła i będzie tego później żałować, ale jeśli miało to załagodzić obecną sytuację oraz zapewnić jej treningi z Rayem, nie miała obiekcji przed okazaniem słabości.
Ray
⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆
Imię i nazwisko : Ray Arai Liczba postów : 116
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Sob Lis 09, 2019 1:15 am
Poczuł ukłucie rozczarowania, gdy Nova nie wyraziła chęci na zwierzenie się Akane. Z przyjemnością później wysłuchałby skróconej wersji historii i poszukał rozwiązania. Lubił konkrety, w których nie ma miejsca na domysły. A sekretarka znała go na tyle, że później dostałby od niej wzorowy opis sytuacji, jaka zaistniała na treningu u Novy. Życie po raz kolejny przypomniało, iż nie można mieć wszystkiego. Jedynym plusem było uspokojenie się blondynki, która po spoczęciu na jego fotel nie przypominała już kogoś, kto w każdej chwili może wybuchnąć płaczem. Ray spodziewał się wszystkiego, co najgorsze, dlatego sam wolał dłużej nie stać. Zachowując kamienny wyraz twarzy, podszedł do biurka i oparł o nie tyłek, natomiast palce zacisnął na jego kancie. Skierował zaciekawiony wzrok na blondynkę, wsłuchując się w jej słowa. Zadanie banalne, jednak już po chwili musiał zdusić w sobie chęć do głośnego westchnienia. Spokojnie?, powtórzył kpiąco w myślach, To nie ja kilka minut temu wyglądałem jak książkowy przykład dramatu. Miał na tyle rozsądku, żeby zatrzymać to dla siebie i zaczekać. Wolał dla świętego spokoju potaknąć głową, całkowicie się z tym zgadzając. Tylko ciężko zachować zimną krew na widok hamletyzowania. Był pewien obaw, że Nova zatai jakieś informacje albo – co gorsza – skłamie. Już po pierwszych słowach najchętniej by wyszedł i zatrzasnął drzwi (wszystkim wbrew, na ten gest go stać, co tam Akane gniew~). Bo czym są nieowocne treningi? Czy takie istnieją? Z przymrużonymi oczami słuchał dalszej części, a po następnych słowach nie mógł dłużej wytrzymać. Po prostu musiał się odezwać. – Takiej formy sparingu? – dopytał, czując nagły przypływ gniewu na Kazuyę. Jeśli tylko tknął jakiegokolwiek pracownika czy stażystę w jego agencji, to Ray prędzej przerobiłby go na kostki lodu do drinka, niż pozwolił choćby na wytłumaczenie się. – Możesz rozwinąć? Co masz na myśli pod słowami: takiej formy? – wbrew pozorom brzmiał spokojnie, wręcz aż za spokojnie, a wypowiedziane przez niego słowa kryły w sobie groźną nutę skierowaną ku Kazuyi. Dobrze, że trzymał się kantu, bo teraz mógł boleśnie, niestety tylko dla siebie, zacisnąć na nim dłoń. Chyba nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby Nova została skrzywdzona przez pracownika, do którego ją posłał. Jego twarz dalej była trupioblada, a usta zaciskał w wąską linię. Próbował słuchać dziewczyny, ale wyobraźnia Raya podsuwała mu scenariusze, których najzwyczajniej w świecie nie chciał widzieć. Po skończonej wypowiedzi blondynki dalej nic nie wiedział i czuł z tego powodu frustrację. Nie powiedziała mu nic konkretnego. Żadnych faktów, tylko pieprzenie o Chopinie. Rozluźnił uścisk, nie musząc nawet patrzeć na palce, żeby wiedzieć o widniejących na nich czerwonych odciskach. Westchnął cicho, szykując się na ciężką rozmowę. – Nova, musisz przejść do sedna – poinformował łagodnie, ale zarazem stanowczo. Chciał zacząć działać. Najlepiej teraz, już, zaraz, zamiast bezsilnie czekać na więcej wiadomości. Aż pięści go świerzbiły przez powstałe w jego głowie wyobrażenia. – Możesz mi zaufać. Gwarantuję, że nic złego więcej nie spotka cię w mojej agencji. Tylko powiedz mi, co ci zrobił? Nie musisz wchodzić w szczegóły. Rzuć hasłem: molestował mnie, zmusił do czegoś nieprzyzwoitego… – podsuwał, przyglądając się ze współczuciem stażystce. Podejrzewał, że rozmowa o tamtych nieprzyjemnych momentach mogła być dla Novy traumatyczna i szczerze nie chciał słuchać przebiegu ich treningu, jeśli nie mylił się w swoich podejrzeniach. Oliwy do ognia dolała informacja o braku doświadczenia. Zaskoczył go sam fakt niewinności kobiety, co rozmówczyni mogła zauważyć po jego zdziwionej minie. Pewnie zareagowałby tak samo, gdyby ktoś mu powiedział z pełnym przekonaniem, że ziemia jest płaska. Tylko w przypadku Novy nie zapytałby, czy już całkiem ją pogrzało. Z góry założył, iż z takim wyglądem dziewczyna musiała opędzać się od adoratorów. Chyba najbardziej zszokowała go jednak własna pomyłka. Następnie zaskoczenie ustąpiło miejsca zdenerwowaniu. Czyli jeszcze bardziej zjebał, wysyłając do Kazuyi niewinną panienkę. Przy czym od razu innego wydźwięku nabierał wczorajszy pocałunek w dłoń. Zaczynał powątpiewać, że Nova potraktowała tamtą sytuację tak jak on – jako zwykły wygłup. – Przykro mi, jeśli to z nim miałaś swoje pierwsze doświadczenie… – odparł w końcu ze słyszalnym w głosie przygnębieniem. Naprawdę było mu jej teraz szkoda. – Nie musisz go jednak bronić. Skoro czułaś się niekomfortowo oraz miałaś trudności z odnalezieniem się w sytuacji, to zapewne dał ci solidne powody… – powiedział szybko, byleby mieć te słowa za sobą. Był świadom, że żadne wyrazy współczucia nie będą w stanie pokazać tego, jak bardzo Rayowi zrobiło się przykro z powodu nieprzyjemności, które spotkały Novę. Znacznie bardziej wolał dawać do zrozumienia za pomocą czynów, że można na nim polegać. Z tego powodu w pierwszym odruchu zamierzał sięgnąć i przykryć drobną dłoń stażystki swoją, żeby okazać jej wsparcie. Już wyciągał rękę ku niej, jednak w połowie drogi z zakłopotaniem ją wycofał. Zażenowany zmusił się do słabego uśmiechu, natomiast palce powróciły do trzymania kantu. Przecież dopiero co Nova powiedziała o jej braku doświadczenia, a on nie zamierzał jeszcze bardziej komplikować sytuacji.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Nie Lis 10, 2019 8:05 pm
Możesz rozwinąć...? Jasne, że mogła, lecz bardzo nie chciała. Cały czas starała się ubrać tę sytuację tak w słowa, aby nikogo nie oczernić, ale też nie zdradzać konkretnych wydarzeń z treningu. Nie chciała wyjść na małą, nieporadną stażystkę, która leci na skargę, a jedynie wrócić do możliwości trenowania z Rayem a nie Kazuyą. Dlaczego to ją teraz spotykało? Ponownie wezbrała w niej chęć płaczu, choć na razie jeszcze nie było to widoczne na zewnątrz. Naprawdę nie chciała w jego oczach wyjść na większą ofiarę, niż za jaką już ją miał. Ale co poradzić, że jej ciało reagowało w taki sposób? Chyba będzie musiała ostatecznie powiedzieć mu wszystko jak na spowiedzi, bo im dalej w las, tym gorzej. Czuła się jak idiotka, bo po reakcji szefa miała mglisty obraz tego, w jakim kierunku podążyły jego myśli. Milczała więc na razie, słuchając w osłupieniu, jak poważnie jej oskarżenia brzmiały w głowie Raya. Ewidentnie był wściekły. Szczerze mówiąc, nie oczekiwała akurat od niego usłyszeć aż tak empatycznych słów. Zdawało się, że naprawdę był przejęty jej losem, a nie tylko reputacją swojej agencji. To jakoś poruszyło dziewczynę i wywołało w niej wzruszenie. Spowodowało jednak także niewielki spadek jej samopoczucia. Czuła bowiem, że niepotrzebnie przyszła do szefa z tak trywialnym problemem, jak wymuszenie na niej pocałunku, czy niekomfortowe dotykanie podczas sparingu. Widząc jego wewnętrzną bitwę z myślami i mając świadomość, że stan mężczyzny wynika z jej winy, mało co było w stanie załagodzić to obniżenie nastroju. Na słowa "molestował mnie" i "zmusił do czegoś nieprzyzwoitego" nie mogła już wytrzymać. W jej głowie rozbrzmiał krzyk TO NIE TO CO MYŚLIIIISZ, ale z ust wydobyło się jedynie ciche jęknięcie. Zasłoniła twarz dłońmi, nie mogąc już znieść, że coraz bardziej czerwienieje, gdyż w swojej głowie widziała niepokojące obrazy z nią i Kazuyą w roli głównej. Za kogo Ray ją miał? I do czego zdolny jego zdaniem był pracownik jego agencji?! Pokręciła przecząco głową, wciąż kryjąc twarz w dłoniach. Nie wytrzymywała też spojrzenia szefa, gdy mówił o takich rzeczach w dość bezpośredni sposób, dlatego ta pozycja była idealna. - N-nie molestował mnie... - zaczęła cicho, wciąż kryjąc twarz w dłoniach, co nieco tłumiło jej słowa. Pomimo zniekształconej mowy można było jednak z łatwością usłyszeć, co mówi. - Chyba - dodała niepewnie. Westchnęła i oderwała ręce od głowy, kładąc je delikatnie na swoich kolanach, po czym wlepiła w nie spojrzenie. - W sparingu raczej ciężko unikać dotykania - tłumaczyła, analizując wszystko to, co działo się na treningu. Jedynie teksty o "możliwości zrobienia jej wszystkiego" i skradziony pocałunek sprawiły, że twarz blondynki wykrzywił dziwny grymas. - Chociaż momentami czułam, jakby wykorzystywał sytuację. Miałam wrażenie, że mu się... podobam - powiedziała, jakby naprawdę była zdziwiona myślą, że ktokolwiek mógłby pomyśleć o niej w tych kategoriach, po czym dopiero odważyła się zerknąć w oczy mężczyzny. Wyglądał tak blado, a zatroskanie widoczne było na jego twarzy. Przygnębienie jakie biło z jego postawy i słów złamało dziewczynie serce. Nie mogąc dłużej znieść stanu, do jakiego doprowadziła szefa, wstała nagle i przytuliła go, zanim dotarło do niej co robi. Była osobą, która potrzebowała fizycznego wsparcia, oraz w taki sam sposób je okazywała. Czasem objęcie kogoś daje więcej niż jakiekolwiek słowa. - Przepraszam, niepotrzebnie zawracam ci głowę, bo jesteś zajęty, a wiem że to głupie, ale... - po tych słowach puściła go dość szybko, odsuwając się nieco i wbijając spojrzenie w bliżej nieokreślony punkt. Znowu niewielkie łezki pojawiły się w jej oczach. - Pewnie chciał tylko zażartować, ale skradł mi pierwszy pocałunek - wyrzuciła to wreszcie z siebie, ocierając oczy dłońmi. - Czułam się źle w jego obecności, ale nie potrafiłam mu też odmówić czy zareagować, bo bałam się, że go zranię albo urażę... A to przecież jest pracownikiem tej agencji, bohaterem, więc jako stażystka nie chciałam podważać jego kompetencji... Ale proszę, nie chcę żeby miał jakiekolwiek problemy przeze mnie - zakończyła niemalże błagalnym głosem. - Jedynie niektóre teksty i ten pocałunek... Wiem, że to nic takiego, ale czy po prostu... Mogłabym dalej ćwiczyć z tobą? - spytała jeszcze niepewnie, znowu siadając w fotelu i patrząc na mężczyznę z dołu.
Ray
⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆
Imię i nazwisko : Ray Arai Liczba postów : 116
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Sob Lis 16, 2019 5:48 pm
cyk, cyk, Nova, cyk, cyk xD
Życie nauczyło Raya, żeby nikomu nie ufać w stu procentach. To mogło się źle skończyć. Nieważne czy chodziło o pracownika, kumpla ze szkolnych lat czy kochankę. Każda z tych osób mogła w dowolnej chwili zmienić stronę albo przypadkowo zrzucić maskę, którą zakładała przez wiele miesięcy. Nic dziwnego, że potrafił przyjąć do siebie myśl, iż pracownik jego agencji molestował stażystkę. W końcu nie siedział Kazuyi ani nikomu innemu w głowie. Nikogo nie dało się poznać na wylot i z tego powodu należało być na tyle elastycznym, aby w razie potrzeby przyjąć do siebie najgorszą możliwą opcję. A zwłaszcza trzeba brać poprawkę na osoby, które aż za bardzo interesowały się płcią piękną. Obiecał sobie, że już nigdy, przenigdy, nie pośle do nikogo Kazuyi. Ani nowego pracownika, ani stażystki, o ile jeszcze kiedykolwiek Akane popełni tak karygodny błąd i jakąś przyjmie. Wolał, żeby jednak to kobiety sprawowały pieczę nad treningami albo on, nawet jeśli miałby przez to więcej obowiązków. Raya poważnie zmartwiło zaczerwienie się Novy. Zatroskany zmarszczył czoło i aż miał ochotę zacmokać, mówiąc pod nosem „biedactwo”, ale powstrzymywał go widok blondynki. Nie zamierzał wprawiać jej w jeszcze większy dyskomfort. Nova przywodziła mu na myśl ofiarę, z jakimi spotykał się często w swoim zawodzie. A krzywda płci pięknej szczególnie go trapiła i podchodził z reguły do takowych kobiet ze współczuciem. Jego zmarszczka między brwiami powiększyła się w momencie, w którym usłyszał kolejne słowa. Nie molestował? Czy to znaczyło, że było między nimi coś więcej? Na szczęście Nova kontynuowała swoją historię, więc nie zdołał zadać na czas gnębiącego go pytania. Co najdziwniejsze – im dłużej słuchał, tym bardziej nic nie rozumiał. Wyraz niezrozumienia na twarzy Raya był widoczny gołym okiem. Pewnie tak samo by wyglądał na wykładzie o fizyce kwantowej. – Na pewno mu się podobasz. Ślepy by to zauważył – odparł mimochodem na bystrą uwagę Novy, myśląc nad tym, jakim cudem nie zauważyła tego jeszcze rano. Jest aż tak głupia czy naiwna? W jej przypadku ciężko było to jednoznacznie stwierdzić. Nie do końca Ray potrafił przyswoić usłyszane wiadomości. W jego głowie dalej brakowało kilku kluczowych elementów z treningu Novy, aby całość wskoczyła na odpowiednie miejsce. Przecież na pewno kobieta nie reagowałaby tak gwałtownie bez powodu. A wykorzystywanie sytuacji? Co niby miała rozumieć przez to zagadnienie? Nie był telepatą, czego w tym momencie bardzo żałował. Już otwierał usta, żeby wypytać o szczegóły, kiedy równowaga wszechświata została zachwiana. Nieczęsto bywał przytulany, bo jednak nie należał do otwartych typów, którzy swoją miną sugerują rozdawanie free hugsów. Co więcej, nie lubił bycia dotykanym i najchętniej takowe czułości ukróciłby w okamgnieniu, zwłaszcza z pracownicą, z którą łączyły go tylko sprawy zawodowe. Przede wszystkim na korzyść Novy zagrało zaskoczenie. Ostatnim, czego się spodziewał, było przytulenie. Na początku nie zareagował, tkwiąc w zbyt wielkim szoku, aby wykonać jakikolwiek gest. Kiedy poczuł jak obejmują go kruche ramiona, w których drzemały niezliczone pokłady siły, ciężko było uwierzyć w posiadany przez Novę dar. Zaatakowało go ciepło spowodowane bliskością drugiego człowieka, a nie dość, że wszystkie jego zmysły krzyczały: za, cholera, blisko!, to jeszcze poczuł wręcz mdląco słodki zapach, przywodzący na myśl truskawki. Ta woń aż za bardzo pasowała do Novy. Momentami była tak samo rozkoszna w swoim zachowaniu jak ów zapaszek, do tego stopnia, że przeciętnej osobie mogło zrobić się od niego słabo. Kiedy pierwsze wrażenie minęło, Ray był w stanie stosownie zareagować. Zadziałał przede wszystkim instynkt (i nie, nie zamroził jej). Żal spowodowany przykrościami, jakimi spotkały Novę, sprawiły, że nie odepchnął od siebie strongmenki. Nie zamierzał jednak też odwzajemniać gestu, bo czułby się zbyt niezręcznie. Zamiast tego posłał do niej uspokajający uśmiech, po czym zabrał jedną dłoń z biurka, kładąc ją na włosach z tyłu głowy Farris. Mocnym, acz kojącym ruchem ręki pogładził je w górę i dół, czując, jak palce zatapiają się w blond kosmykach, a do tego nieznacznie plączą między nimi. – Oj, Nova… – zacmokał nad jej głową, patrząc na dziewczynę z lekkim rozbawieniem. – Kto tu przed chwilą mówił o wykorzystywaniu sytuacji? – nie mógł sobie darować komentarza, nawet jeśli moment nie był stosowny do zadawania podobnych pytań. Przytulanie się Novy nie skrępowało go ani nie spowodowało, że pomyślał o niej choćby przez ułamek sekundy inaczej niż jak o stażystce. Dalej postrzegał ją jako zwykłą smarkulę, tylko w tym momencie nieco bardziej zdesperowaną, skoro myślała, iż znajdzie ukojenie w jego ramionach. Nie uważał się za osobę, która umiałaby pocieszyć – czy to obecnością, czy samymi słowami. Twierdził, że to było daleko poza zakresem jego zdolności. Kiedy tylko Nova oderwała się od niego, spojrzał na nią z zagadkową miną. Przypomniał sobie słowa Akane, która poinformowała go o samotności blondynki, przez co ze zrozumieniem potraktował ów przypływ czułości. Chociaż dalej twierdził, że to sekretarka bardziej nadawałaby się do roli pocieszycielki niż on. Nie zamierzał jednak robić większej ilość przytyków w kierunku Novy z powodu przytulenia. – Pierwszy pocałunek, co? – powtórzył głucho za nią. Nie mając nagle co zrobić z dłońmi, skrzyżował je na torsie. Kolejne słowa Novy spowodowały, że poczuł niewysłowioną ulgę. Nawet nie był zły. Czyli przez cały ten czas chodziło wyłącznie o nieumiejętność odrzucenia zalotów oraz głupiego buziaka? Z tego wszystkiego aż musiał głośno westchnąć, przymykając na moment oczy. Kiedy tylko wziął wdech i zbierał w sobie siły do zmierzania się z przeciwnościami losu, nozdrza Raya ponownie zaatakowała słodka woń. Odnosił wrażenie, jakby dziewczyna pozostawiła na jego marynarce swój zapach. A może dalej go czuł, bo zwrócił na niego uwagę? Ponownie utkwił czerwone ślepia w kobiecie, ze zgrozą odkrywając, że ta znowu znajduje się na krawędzi płaczu. Jedynie czego pragnął to zakończyć ten dzień, mając przy tym nadzieję, iż Akane wieczorem nie powiesi na nim psów za powrót do treningów. – Jesteś jak wrzód na tyłku. I tak nie da się ciebie pozbyć, więc jaki mam wybór? – zapytał matowo, z wyrazem zrezygnowania wzruszając ramionami. Nie zamierzał jednak zostawić tak sprawy Novy. Jej problem wymagał stosowanych kroków w celu wyeliminowania go. Przez chwilę myślał, co z tym zrobić, więc stał w milczeniu i wyłącznie świdrował blondynkę wzrokiem z widocznym zamyśleniem. Przestąpił niecierpliwie z nogi na nogę, posyłając do Novy zadziorny uśmieszek. – Tylko nie myśl sobie, że sprawa z Kazuyą została załatwiona – odparł powoli, lustrując wzrokiem jej twarz, aby sprawdzić reakcję Novy. – Musisz być asertywna oraz bronić samej siebie, a nie tylko innych. Nie zamierzam wyręczać cię w twoim konflikcie z Kazuyą. Sama mu wyjaśnisz powód, przez który rezygnujesz i poinformujesz go o tym, co było dla ciebie niekomfortowe w treningu z nim – rozkazał lodowatym tonem, dając do zrozumienia, że to nawet nie podlega dyskusji. Być może dla niej owo żądanie mogło być niewykonalne albo niesprawiedliwe. Ray jednak nie widział w tym nic złego, a wręcz przeciwnie – idealna okazja ku temu, żeby Nova zmierzyła się z własnymi słabościami. Plus asertywność w roli bohatera była za bardzo potrzebna, aby móc z niej zrezygnować. – Mogę ci jutro towarzyszyć w tej rozmowie, ale to i tak ty będziesz musiała mówić – zaproponował jeszcze z delikatnym uśmieszkiem, puszczając do niej oczko. Przechylił nieznacznie głowę w bok, spoglądając na Novę z rozbawieniem. – Chyba że wolisz dalej trenować z Kazuyą. Wybór pozostawiam tobie. Zaraz po tych słowach odwrócił się, żeby zerknąć na ścienny zegarek i zdusił w sobie ochotę na jęknięcie pełne zrezygnowania. Już dawno powinien opuścić gabinet. Nie dość, że Nova należała do upierdliwych typów ludzi, to jeszcze była bardzo czasochłonna. W dodatku przez nią zabranie Akane do restauracji może odejść w zapomnienie. Zwyczajnie nie ma jak ani kiedy. Jakże typowo. Czuł się już teraz beznadziejnie, bo za wcześnie powiedział sekretarce o powrocie do normalnego trybu pracy, a teraz pewnie czeka na niego foch stulecia. Zrezygnowany wrócił spojrzeniem do kobiety, a uśmiech zniknął z jego twarzy. – Dobra, na dzisiaj koniec. Nie chcę słyszeć ani słowa sprzeciwu czy niezadowolenia, dlatego lepiej dla ciebie, jeśli zachowasz dla siebie narzekania – rzucił pospiesznie, odpychając się od biurka. – A teraz do widzenia. Jazda z fotela, nie mamy już czasu – dodał i dla lepszego efektu zaklaskał szybko, mamrocząc pod nosem „raz, dwa”, chcąc, aby Nova jak najszybciej opuściła gabinet.
★★★
Na szczęście dla Novy, a na nieszczęście dla Raya, dziewczę poszło i poważnie porozmawiało z Kazuyą na temat jego zachowania. O tym albinos dowiedział się od samego pracownika, który nie ukrywał zaskoczenia. Jeszcze nigdy wcześniej nie miał do czynienia z takim przypadkiem. Później setki razy przepraszał Raya za nieodpowiedzialność w pracy oraz brak profesjonalizmu. Gołym okiem można było zauważyć u Kazuyi wyrzuty sumienia i ogromny wstyd za spowodowane problemy. Na domiar złego nie wiadomo jak, ale po agencji już chodziły plotki związane z treningiem Kazuyi z Novą, co z pewnością nie pomagało ani jemu, ani jej. Przynajmniej sprawa została rozwiązana, a kolejnego dnia Ray sprezentował stażystce dwa poradniki związane z asertywnością, z których treścią musiała zapoznać się w ciągu tygodnia. Po weekendzie zamierzał zrobić Novie test, a raczej zlecił to Akane (która kolokwialnie zapytała, czy go już całkiem pojebało i dlaczego zawraca jej głowę pierdołami. Na szczęście mimo wszystko to była dobra kobieta, więc ostatecznie zgodziła się je przygotować za premię). Co prawda wiedział, że praktyka a wiedza teoretyczna to dwie zupełne różne bajki, jednak od czegoś trzeba było zacząć. W międzyczasie powrócili do wspólnych treningów, które dalej odbywały się na lodzie. Ray zmodyfikował jednak ich charakter. Co prawda Nova dalej musiała sobie radzić na śliskim podłożu, bo za pomocą swojej indywidualności stworzył dla nich ring. To na nim postanowił uczyć ją boksu. Przy pierwszych dniach Ray czuł się pewnie. Można powiedzieć, że aż za bardzo. Czasami przeceniał swój dar i tak było też niestety tym razem. Chciał zasmakować nadludzkiej siły Novy na własnej skórze, dlatego pewnego dnia wydał jej prosty rozkaz polegający na uderzeniu go. Nie był (aż tak) głupi, więc przed poleceniem pokrył skórę na torsie grubą warstwą lodu. Pragnął przekonać się, jak poradzi sobie z tym jego indywidualność. Spoiler: ból poskładał go na dwa. Po tym jeszcze długo przeklinał samego siebie za głupotę, a kiedy przykładał lód do obolałego miejsca, obiecał sobie, że już nigdy więcej nie przetestuje czyjegoś daru na własnym ciele, o ile ten nie będzie związany z seksualnością. Późniejsze treningi szły zdecydowanie lepiej dla niego, nieco gorzej dla Novy. Zwłaszcza gdy zapominała się i używała nóg. Wtedy łapał za niesforną girę, a później natychmiastowo podcinał swoją stopą tą Novy, stającą jeszcze na lodzie, żeby straciła równowagę i w ramach kary obiła swój tyłek. Czas leciał nieubłaganie, a Ray z każdym dniem był coraz bardziej zmęczony. Miał mnóstwo roboty, a nierzadko po treningach z Novą musiał iść wspomóc miasto w walce ze złoczyńcami. Nic dziwnego, że organizm nie wytrzymywał. Za mało snu i odpoczynku, a za dużo używania indywidualności. Pierwsze oznaki zmęczenia pojawiły się na miesiąc przed końcem stażu. Zawroty głowy były przykrą codziennością, tak samo jak kiepskie samopoczucie. Nie zamierzał jednak nikogo martwić swoim stanem zdrowia, dlatego zachowywał to dla siebie. Gorzej było z krwotokami z nosa, które znienacka pojawiały się podczas treningu z Novą. Sam nie ukrywał związanego z tym zaskoczenia, nie dopuszczał do siebie myśli, że jego organizm nie wyrabiał. Przecież kiedyś nie takie rzeczy się robiło, a człowiek jakoś funkcjonował. Czy to ta przerażająca starość dawała o sobie znać? Ray widział zmartwioną minę Novy, dlatego postanowił zbagatelizować sprawę. W odpowiedzi na pytania czy wszystko w porządku zawsze ironizował, jakoby krwotok był spowodowany kształtami stażystki i wysokim ciśnieniem, odwołując się przy tym do anime, w którym taka reakcja uchodziła za normalną. Nie zamierzał jeszcze od Novy wysłuchiwać tyrady oraz miliona pouczeń dotyczących zdrowia. Od tego miał Akane. Kochanka była na niego śmiertelnie obrażona za powrót do treningów i wyrażała niezadowolenie przy każdej nadarzającej się okazji. Wygrała jednak u niej empatia, dlatego tak czy siak pomagała Rayowi w pracy, nierzadko zostając razem z nim po godzinach w agencji. Jej wsparcie było bezcenne i prawdopodobnie bez niej by nie podołał. Najgorszy okres przeżył, kiedy obudził go dzwonek telefonu o pierwszej w nocy. Groźny przestępca, którego poszukiwali latami, został namierzony i zamierzali natychmiast zrobić na niego obławę. Policja prosiła o pomoc każdego zaufanego profesjonalnego bohatera, przy czym wyraźnie dali Rayowi do zrozumienia, że jego obecność jest konieczna z uwagi na niebezpieczeństwo zadania. Nie miał więc większego wyboru jak wstać i spełnić swój bohaterski obowiązek. Wrócił do domu dopiero w okolicach piątej. Ledwo co widział ze zmęczenia na oczy, a miał do dyspozycji tylko godzinę z hakiem. Nic też dziwnego, że kilka godzin później, już podczas treningu z Novą, nie radził sobie najlepiej. Miał refleks szachisty, każdy mięsień jego ciała przypomniał o sobie tępym bólem i jeszcze odnosił wrażenie, jakby głowa ważyła tonę. Momentami rozmazywał mu się wzrok, przez co nie mógł skupić uwagi na atakach Novy. Aż nagle stracił przytomność na krótki czas, a od upadku uchroniła go blondynka, która w porę zdążyła podtrzymać Raya. Po odzyskaniu świadomości czuł zdezorientowanie wywołane bliską obecnością Novy, a jego nozdrza ponownie wypełnił słodkawy zapach, tak bardzo charakterystyczny dla blondynki. Teraz jednak oprócz niego wyczuł woń potu, która przypominała o człowieczeństwie Novy i jednocześnie wykluczała jej pokrewieństwo z jednorożcami. Widząc z tak bliska zatroskany wzrok stażystki oraz niepokój wymalowany na jej twarzy, poczuł się jeszcze gorzej psychicznie, o ile było to możliwe. Nienawidził pokazywać przy innych słabości i nie znosił współczucia. Miał jej po dziurki w nosie po śmierci samobójczej Natsuko. Wtedy wystarczająco często napotykał obrzydliwą litość, od której chciało mu się rzygać. Dlatego na widok wyrazu twarzy Novy zareagował poirytowaniem. Na ile miał siły, przekonywał ją, że wszystko jest w porządku. Wtedy pierwszy raz napotkał na opór ze strony blondynki, która przekonywała, żeby przerwać trening. Zapewne czekałaby ją zabójcza musztra za brak posłuchu, gdyby tylko nie słaniał się na nogach. Musiał poprzestać na rzucaniu zgryźliwych komentarzy, zauważając z cierpkim uśmiechem, że poradniki przyniosły cuda, tylko szkoda, iż jest taka asertywna wyłącznie wobec szefa. Marudził przez całą drogę, dając Novie do zrozumienia, jak bardzo będzie miała przejebane, gdy tylko wróci on do pełni sił. Musiała przez trening uodpornić się również na groźby, bo nie dawała po sobie poznać przerażenia. A może było to już przyzwyczajenie? Z westchnieniem Ray czekał na nieuchronne. Kiedy tylko pojawili się w sekretariacie i Akane zobaczyła jego stan, pożałował, że nie potrafi tracić przytomności na zawołanie. Zgarnął od niej taki opieprz, jakiego nie powstydziliby się nawet jego rodzice. Rykoszetem oberwała także Nova, którą sekretarka zrugała za wybrzydzenie związane z trenerem oraz brak poszanowania dla czasu szefa. Ciężka atmosfera, jaka zapanowała między nimi, była nie do zniesienia. Ukrócił wszystko jednym, krótkim „Akane”. Powiedział to tonem, który nakazywał jej zaprzestania dalszego monologu. Novie kazał wracać do domu i niczym się nie przejmować. Żałował, że nie mógł wydać podobnego rozkazu samemu sobie. Po długiej rozmowie z Akane musiał wprowadzić poprawki na ostatni miesiąc. Zamierzał przeznaczyć na trening z Novą nie osiem godzin, tylko cztery. Bardzo nad tym ubolewał, bo kobieta szybko się uczyła i jej postępy były widoczne gołym okiem, jednak nie był w stanie dalej prowadzić tak intensywnego trybu życia. Z tego powodu najpierw boczył się na Akane, ale nie potrafił odmówić jej racji. Kolejnego dnia poinformował Novę o zmianach, natomiast kwestię zasłabnięcia przemilczał, nie zamierzając tłumaczyć się ze swojego zdrowia. Ray szybko docenił wprowadzoną zmianę i mógł funkcjonować jak człowiek. Dni natomiast mijały jeden po drugim w zastraszającym tempie. Denerwowało go to, bo mimo olbrzymich postępów, jakie poczyniła Nova, dalej było sporo wiedzy do przekazania. Treningi kompletnie pochłonęły Raya, który zaangażował się w nie, widząc, jak posłuszną oraz pojętną uczennicą jest Farris. Nie skąpił jej pochwał, gdy bezbłędnie wykonywała blok czy wyprowadzała cios, ale również nie brakowało obelg i docinków, kiedy dziewczyna nie była wystarczająco skupiona albo powtarzała kolejny raz ten sam błąd. Nic dziwnego, że na koniec miesiąca Rayowi nie uśmiechało się zakończenie stażu. Przyzwyczajenie zrobiło swoje i nawet myśl o odzyskaniu czterech godzin nie wprawiała go w euforię, bardziej przygnębienie. Nie zdążył nauczyć jej wszystkiego, czego chciał, a w dodatku nie miał kiedy zrobić Novie dłuższej pogadanki o byciu profesjonalnym bohaterem, żeby spróbować przedstawić ów zawód realniej niż jak to robili nauczyciele w szkołach. Ostatecznie machnął ręką na owe kwestie, stwierdzając, że prędzej czy później samo życie da jej bolesną lekcję. W ostatni dzień, kiedy Nova miała przyjść już tylko po odbiór dokumentów, Ray czekał na nią jak zawsze w swoim gabinecie. Na biurku miał przygotowane wszystkie potrzebne papiery, którymi wcześniej zajęła się niezastąpiona Akane, a obok nich leżała koperta. Zamierzał dać Novie premię, za którą mogła zaprojektować i nabyć nowy strój bohatera (miał na to ogromną nadzieję) albo przynajmniej iść po stażu na długoterminową terapię. Nucąc pod nosem cake by the ocean, przeglądał w Internecie memy w oczekiwaniu na przybycie stażystki. Zbliżała się godzina, o której zwykle przyłaziła do agencji, przez co spoglądał sporadycznie ze zniecierpliwieniem na zegarek. Nie przepadał za żegnaniem pracowników, których zdążył w jakimś stopniu polubić, dlatego liczył, że ten dzień szybko się skończy.
Supernova
⋆ profesjonalna bohaterka ⋆
Imię i nazwisko : Caitlyn Farris Liczba postów : 136
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Nie Lis 17, 2019 4:30 am
Gdy szef dał jej ultimatum, długo tłukła się z myślami. Wizja rozmowy wprost o swoich odczuciach z obcym mężczyzną, który notabene w jakiś sposób ją skrzywdził przerażała Novę do cna. Tej samej nocy prawie nie spała, analizując w głowie różne scenariusze i możliwe odpowiedzi Kazuyi. I jakkolwiek chciała poprosić Raya o towarzystwo podczas konfrontacji, postanowiła zachować się jednak jak dorosła osoba i zmierzyć z tym samodzielnie. Przecież nie zabije ją zwykła rozmowa, prawda? Chociaż czuła się aktualnie gorzej, niż po postrzale w brzuch, następnego dnia poszła do bruneta i powiedziała wprost, co jej leżało na sercu. Poszło zadziwiająco dobrze, a Kazuya naprawdę wydawał się zaskoczony jej odczuciami, tak jak zresztą podejrzewała. I jakkolwiek po tej sytuacji nie dostała przydomku "drama queen", tak powstały na ich temat różne plotki. Nova jednak unikała tych tematów jak tylko mogła, wpuszczając je jednym uchem, a wypuszczając drugim. Najważniejsze, że później wszystko wróciło do normy i mogła kontynuować treningi z szefem. W obliczu takiego rozwiązania problemowej sytuacji, nic więcej ją nie obchodziło. Dodatkowo, z zadziwiająco dużą przyjemnością pochłonęła książki o asertywności, które otrzymała od Raya. Początkowo powodowały u niej lekkie załamanie, bo w każdym zachowaniu, które opisane było jako negatywne, widziała siebie. Z czasem jednak chyba podświadomie zaczęła stosować te złote zasady w życiu, co było widoczne na niektórych sparingach z szefem. I tak mijał czas, na intensywnych treningach i lodowych wygibasach podczas boksowania. Ray zaskakująco dobrze wykorzystywał fakt, że dziewczyna ćwiczyła jak dotąd jedynie kickboxing, przez co nie raz miała mniej lub bardziej boleśnie obity tyłek. Wszystko jednak znosiła z godnością, codziennie dając z siebie 110% w doskonaleniu ciała i umiejętności. Nie chciała, aby Ray miał poczucie, że marnuje na nią czas. I tak odnosiła takie wrażenie, przez co nie raz czuła się głupio. Mimo swojej przystojnej urody, z każdym dniem mężczyzna wyglądał na coraz bardziej zmęczonego, nie wspominając nawet o licznych krwotokach z nosa, a Nova obwiniała o to wszystko siebie. Najbardziej dotkliwie odczuła to jednak, gdy szef zasłabł na jej oczach. Późniejsza pogadanka z Akane była dla blondynki silnym przeżyciem, które zmusiło ją do zastanowienia nad swoim dotychczasowym przebiegiem stażu. Dotarło do niej wtedy, jak bardzo szef poświęca się dla jej rozwoju. Z pełnym poparciem przyjęła wtedy skrócenie godzin treningów, mimo iż bardzo je lubiła i dużo z nich wynosiła. I chociaż było to trudne wydarzenie, poskutkowało większym przyłożeniem Novy do treningów, co spowodowało dalszy rozwój jej umiejętności. Jednocześnie ukoiła nieco poczucie winy związane z zajmowaniem za dużo czasu Raya. Ostatni miesiąc stażu był niezwykle intensywny, a teraz nadeszła pora, aby zakończyć swoją przygodę w agencji Arai. Nova cieszyła się na nowy krok w życiu, ale jednocześnie czuła ogromne obawy i lekki smutek, że to już koniec. Pół roku minęło nie wiadomo kiedy, a z perspektywy czasu wszystkie wcześniejsze problemy i krótkie załamania wydawały się jej trywialne. Teraz nie miały one aż tak wielkiego znaczenia. Idąc korytarzem w stronę gabinetu szefa wspominała te dobre chwile, godziny spędzone na sparingach i relacje, jakie nawiązała w tym czasie. Czuła się tu naprawdę zadziwiająco dobrze przez większość stażu, co aż ją pozytywnie zaskoczyło. A dziś, w swój ostatni dzień marzyła, aby ten nigdy się nie kończył. Widząc Akane na posterunku w sekretariacie, od razu podeszła do niej, wyciągając niewielkie, eleganckie pudełko w stronę kobiety. Podziękowała jej od serca za opiekę podczas stażu, nauczenie wielu rzeczy związanych z administracją, za zaufanie do swojej osoby i miło spędzone chwile. Sekretarka w podarunku otrzymała bardzo lekką, elegancką filiżankę w śliczne, błękitne kwiatuszki. Nova chociaż w ten sposób mogła się odwdzięczyć za wszystko, co ta cudowna kobieta dla niej robiła każdego dnia. Wymieniły jeszcze wiele przyjemnych słów i uprzejmości, po czym blondynka weszła bezpardonowo do gabinetu szefa. Stanęła w drzwiach, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Poprzedniego wieczora skrzętnie analizowała stroje, jakie miała na sobie przez ostatnie sześć miesięcy przychodząc do agencji oraz przywoływała w pamięci wszystkie przytyki mentora do konkretnych elementów każdej stylizacji. Dziś więc postanowiła postawić na coś, czego jeszcze nie było. Siwa, ołówkowa spódniczka sięgająca lekko powyżej kolan, czarna baskinka ze śliskiego materiału oraz szarawa marynarka, a do tego eleganckie botki w czarnym kolorze. Może uda jej się wreszcie go zaskoczyć, a jeśli nie - czekała na kolejny przytyk co do swojej prezencji. - Witaj, szefuniu - zaświergotała, zamykając za sobą delikatnie drzwi nogą. - Tak, wiem jak brzmi zasada numer cztery - rzuciła na starcie, wyprzedzając jakiekolwiek słowo, które ewentualnie miałoby paść z jego ust. - Ale obiecuję, że to ostatni raz, kiedy wchodzę bez pukania - dodała, jakby chcąc jemu i sobie przypomnieć, że to jej ostatni dzień w agencji. Później podeszła do jego biurka żwawo i stanęła przed meblem, kładąc przed mężczyzną różowy pakunek. Po samym zapachu można było się zorientować, że jego zawartość stanowią słodkości. Obok wylądował kubek gorącej, czarnej kawy, tym razem jednak Nova nie zapomniała także o sobie. Widocznie uradowana, usiadła na fotelu po przeciwnej stronie Raya i z szerokim uśmiechem zaczęła otwierać stojące między nimi pudełko. Gdy je rozłożyła, oczom mężczyzny mogły się ukazać nie tylko jego ulubione pączki z dziurką, ale też artystycznie udekorowane babeczki. Każda z nich przedstawiała co innego. Na pierwszej widniał różowy krem z posypką w formie srebrzystych jadalnych kuleczek, a w nią wbita była malutka flaga z napisem "THANK YOU". Druga miała wycięty z masy cukrowej symbol dużego, różowego "S", od słowa Supernova, a na kolejnej widniała smakowita dekoracja, przywodząca na myśl kryształki lodu, nawiązujące do daru mentora. Widać było po Caitlyn, że jest niezwykle dumna z prezentu, jaki mu wręczyła. To jednak nie było wszystko. - Mam jeszcze coś dla ciebie - powiedziała, wstając po chwili i obchodząc biurko dookoła. Podała mu do rąk własnych podłużny pakunek, w którym z pewnością kryła się butelka alkoholu. Postawiła na typowo amerykański bourbon, licząc że mężczyzna w nim zasmakuje. - Na przyjemny wieczór - rzuciła jeszcze, puszczając do niego oczko, po czym powróciła na swoje miejsce. Miała ogromną ochotę podebrać mu jednego pączka, powstrzymała jednak swe zapędy. Nie dziś. Wysypała jeszcze na blat biurka resztę yenów, które zostały jej z pieniędzy na "śniadaniowe wyprawki" (dzisiaj oczywiście za wszystko zapłaciła ze swoich oszczędności!) po czym wyszczerzyła się do szefa szeroko. - Chciałam ci serdecznie podziękować za przyjęcie mnie pod swoje skrzydła - zaczęła, składając ręce niezręcznie na nagich kolanach - Przyjmij więc, proszę, te drobne upominki w wyrazie mojej wdzięczności - dodała, kończąc wypowiedź. W sumie poczuła skrępowanie w tej sytuacji, pewnie z tego powodu, że pierwszy raz musiała komuś podziękować i to całkiem sama. Zazwyczaj w Ameryce wszelkie sprawy związane z relacjami pracowniczymi załatwiali jej rodzice, a sama żyła beztrosko, daleka od takich rzeczy. Dzisiaj jednak naprawdę zależało Novie na tym, aby wszystko poszło po jej myśli. Chciała zostawić po sobie dobre wrażenie. Spojrzała jeszcze na Raya, oczekując jakiejś reakcji czy oficjalnego przemówienia z racji zakończenia przez nią stażu.
Ray
⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆
Imię i nazwisko : Ray Arai Liczba postów : 116
Temat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★ Wto Lis 19, 2019 1:01 am
Kiedy do jego gabinetu ktoś wparował, wówczas Ray uśmiechał się do monitora, będąc zbyt pochłoniętym przeglądaniem Internetów, żeby podnieść głowę. Zresztą, nawet nie musiał tego robić, żeby wiedzieć, kto zaszczycił go swoją obecnością. W agencji była tylko jedna osoba niemająca szacunku dla jego prywatności. Aż poczuł radość z powodu zakończenia jej stażu i zaczął zastanawiać się, czy na pewno coś wyniosła z treningów, skoro przez sześć pieprzonych miesięcy nie potrafiła przyswoić jednej, cholernie prostej, zasady. Nova starła mu uśmiech z twarzy, jednak po odliczeniu w myślach do dziesięciu nie miał ochoty już jej zabić. Przynajmniej nie aż tak jak na początku. Już podnosił na nią wzrok z zamiarem skomentowania złamania zasady w dosadny sposób, ale strój Novy wprawił go w konsternację. Zaskoczony zamrugał, jakby wzrok go mylił i nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Miała na sobie normalny strój, w którym wyglądała jak wzorowo ubrana pracownica z oszołamiająco pięknymi nogami. To właśnie na nich zatrzymały się jego oczy, natomiast zaskoczenie szybko ustąpiło miejsca zaintrygowaniu. Nowy strój Novy go zdobył i nie potrafił nawet ukryć zaciekawienia. Mógłby chłonąć widok jej smukłych długich nóg całymi godzinami, ale po kilku sekundach wyrwał się z zamyślenia, odrywając nienasycone spojrzenie od ulubionej partii ciała. Już wcześniej zwrócił na nie uwagę, jednak dopiero teraz w pełni dostrzegł drzemiący w nich potencjał. Aż zrobiło mu się sucho w ustach na powstałe w myślach wyobrażenia, za które szybko opieprzył samego siebie, przypominając sobie wiek Novy. Odchrząknął, żeby oczyścić gardło i spojrzał w niebieskie oczy cudzoziemki z wyraźnym zadowoleniem. – Wierz mi, że ja już dopilnuję, aby to był ostatni raz bez pukania – rzucił na dzień dobry, a zaraz potem ponownie zlustrował wzrokiem jej strój, byleby mieć wymówkę, aby kolejny raz spojrzeć na zgrabne nogi. Z westchnieniem pełnym udręki oparł podbródek na dłoni, zatrzymując w końcu ślepia na twarzy Novy. – Jeśli raczyłaś mnie chorymi kreacjami przez pół roku tylko po to, żeby w ostatni dzień przyjść ubrana jak człowiek, to wiedz, że udało ci się osiągnąć sukces. Wyglądasz przepięknie – przyznał bez cienia skrępowania i z trudem oderwał od niej wzrok. Spojrzał na otwartą w przeglądarce kartę, po czym kilkoma ruchami na touchpadzie zamknął wszystkie strony, a następnie wyłączył laptopa, który na razie przestał być mu potrzebny. Potem zamknął jego klapę, po czym opadł na oparcie fotela i splótł na torsie palce, obserwując poczynania Novy. Na widok wściekle różowego opakowania uniósł brew z powątpiewającym wyrazem twarzy. – Jak odgadłaś mój ulubiony kolor? – nie mógł powstrzymać się od ironicznego komentarza. Jak tylko Nova położyła na biurku kubek kawy, sięgnął po niego i upił ostrożnie kilka łyków gorącego napoju, aby pozbyć się suchości w ustach. W milczeniu obserwował otrzymane dary, próbując zachować kamienny wyraz twarzy, ale to zadanie przestało być wykonalne w momencie ujrzenia napisu na babeczkach. „Thank you S”? Zmrużywszy oczy, starał się ukryć lekki uśmieszek za kubkiem trzymanym przy ustach. Zachowanie kobiety było urocze, mimo że – przynajmniej według niego – zdecydowanie przesadzone. Całe sześć miesięcy stażu należało do kategorii karygodnego błędu, jaki nigdy nie powinien się wydarzyć. A trening było tylko jego osobistą zachcianką związaną z udowodnieniem, że w agencji Arai porażki są nie do zaakceptowania. Zaczekał aż Farris zakończy swoje małe show, jeszcze raz skosztował życiodajnego płynu i dopiero wtedy odłożył kubek na biurko. Ogarnął wzrokiem wszystkie podarunki, aż ostatecznie wzrok Raya spoczął na kobiecie. – To miły gest z twojej strony, za który dziękuję – odparł i zaraz po tych słowach zapadło chwilowe milczenie. Uwaga Raya przeniosła się na babeczkę z dekoracyjną literą „S”. Wziął ją do ręki, żeby zobaczyć z bliska ozdóbkę i rozciągnął usta w pewnym siebie uśmieszku. – Ciekawe, że dalej masz mnie za sadystę. – No bo przecież dla niego było oczywiste, że chodzi o „Thank you, sadist”. Nawet nie wziął innej opcji pod uwagę. – Gdybym nie korzystał z incognito, pomyślałbym, że zaglądałaś do mojej historii – po tych słowach podniósł wzrok na Novę, zdając sobie poniewczasie sprawę o niestosowności uwagi. Zwyczajnie wymsknęło mu się, ale nie zamierzał z tego powodu rozpaczać. Hakuna matata czy coś. – Ale dość o mnie. To w końcu twój wielki dzień – dodał naprędce, byleby zmienić temat. Odłożył babeczkę na biurko i wstał z fotela. Wziął do ręki potrzebne dokumenty, po czym podszedł do Novy i oficjalnie je przekazał, uśmiechając się do niej z niemałą dumą. – Gratuluję ukończenia stażu w jednym kawałku. Mimo trudnych początków i mojej awersji do ciebie, udowodniłaś swoją ciężką pracą, że masz zadatki na naprawdę profesjonalnego bohatera. Wszystko, co mówił, pochodziło jak najbardziej z serca. Ray był usatysfakcjonowany, że w ostatecznym rozrachunku może wypowiedzieć się o niej pozytywnie. Na jej ocenę nawet nie miało już wpływu to nieszczęsne pukanie w drzwi, a raczej jego brak. Stojąc naprzeciwko Novy patrzył jej prosto w twarz, badając reakcję kobiety. No i jednak żeby wzrokiem nie zawędrować niżej. – Nie mieliśmy za wiele stażystów, ale mimo to coś mi podpowiada, że to ty osiągniesz ogromny sukces. I życzę ci tego z całego serca, Farris – dodał miękkim tonem, nieznacznie poszerzając uśmiech. Nie chcąc jednak wywoływać ckliwej atmosfery, sięgnął dyskretnie za siebie i chwycił leżącą na blacie kopertę, którą następnie podarował Novie. – A to schowaj do torby i otwórz dopiero w domu. Żebyś już nigdy więcej tutaj nie wracała – oczywiście mówił pół żartem, pół serio. Miał dość stażystów do końca swojego życia i naprawdę nie zamierzał ponownie przechodzić podobnych sześciu miesięcy na niańczeniu nieporadnej dziewczynki. Ray przelotnie zerknął na elegancki, czarny zegarek na ręce. Podejrzewał, że o tej godzinie wszystko zostało już przygotowane, a na miejscu brakuje wyłącznie jego i Novy. Teraz tylko musiał znaleźć odpowiednią wymówkę, żeby zaprowadzić tam blondynkę. Mimo wszystko nie spodziewał się związanych z tym trudności. – Mam teraz trochę czasu – usprawiedliwił zręcznie sprawdzenie godziny, na wypadek, gdyby kobieta zinterpretowała ów gest jako wyganianie jej z gabinetu. Opuścił rękę wzdłuż tułowia, a na jego twarzy wkradł się uśmieszek. – I tak pomyślałem, że może chcesz wziąć udział w szkoleniu? Niedawno zaczęli, więc mógłbym cię tam skitrać. Dotyczy ono rozwoju osobistego, a prowadzi to profesjonalny bohater z zagranicy, którego może nawet znasz – powiedział nadzwyczaj płynnie jak na wymyślone na prędko kłamstwo. W pierwszej kolejności zamierzał zaproponować jej wspólny trening, jednak zrezygnował z tego, domyślając się, że pewnie i tak nie wzięła ze sobą czegoś do przebrania.