|
| Dom Togashich | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Veles
⋆ dziennikarka ⋆
Imię i nazwisko : Raisa Vyacheslavovna Medvedeva-Togashi Liczba postów : 32
| Temat: Re: Dom Togashich Pią Lis 15, 2019 1:08 am | |
| Przysunęła szklankę po wodzie do Jajcarza, by przypadkiem jej nie nasyfił papierosem na podłogę. Jeszcze tylko brakowało jej, żeby coś się zapaliło i ten dom poszedł z dymem. Sama bardzo się pilnowała, aby wszystko strząsać do naczynka. Nie musiała nawet w żaden sposób zareagować na jego pytanie, bo po chwili sam zaczął wszystko jej opowiadać. Skończyło się na tym, że zamarła z lekko otwartymi ustami, ale to w ciągu kilku kolejnych sekund przemieniło się w lekki uśmiech. - Nie wypada mi tego mówić, ale jest to dość... imponujące? Była dziennikarką i do jakiegoś czasu bardzo dobrze wiedziała, że była po stronie "tych dobrych". Ale po tym, co stało się z jej ukochanym, już nie była wcale taka pewna, po której stronie chciała stać. Jego nikt nie uratował, a nie była to na pewno zabawa na pięć minut. Może i ciężko było komuś się domyślić, że akurat w tym domu coś się dzieje, ale ona nie doszukiwała się przyczyn, czemu tak się stało - dla niej istotnym już było tylko to, że nikt nie pomógł, a jej mąż skończył martwy. Zdziwiła się nieco, widząc, że tak długo zajęło mu przypomnienie sobie o swoich bliznach. Gdyby ona tak załatwiła swoją twarz, chyba nigdy nie przestałaby o tym myśleć. - Nie będę w ogóle. - zapewniła, biorąc do ust łyk wina, a później zaciągając się papierosem. W historię blizn wsłuchiwała się jak w najlepszy podcast. Naprawdę, cała ta filozofia miała sens, wszystko się kleiło. Jajcarz nie był zwykłym pomyleńcem, co chciał sobie na legalu zabijać - on miał cel. I chociaż ona nie powinna była tego pochwalać, nie mogła się niezgodzić z częścią jego wypowiedzi. - Tak, zdążyłam zauważyć, że jednostki napadnięte gdzieś indziej niż w centrum, praktycznie się nie liczą. - powiedziała nieco ściszonym głosem, przenosząc wzrok gdzieś indziej. Właśnie w tym momencie myślała o Togashim, który ot tak zginął w swoim domu. No, na pewno nie było tu tłumów, więc ta teoria by się zgadzała. Nawet, jak z reguły mało kto ma tłumy w swoich domach. - Inna sprawa, że ty chyba nie chciałeś nigdy być bohaterem? Czy jednak? - spytała, wracając spojrzeniem na rudowłosego. No, to byłby spory plottwist, gdyby Veles teraz się dowiedziała, że Jajcarz chciał być superbohaterem, ale przez podejście kolegów i ich obłudę, zdecydował się być antybohaterem i mordować ludzi. - Bo wiesz, generalnie, nawet gdyby bohaterowie nic nie robili poza lansowaniem się, to jak np ty latasz i zabijasz obywateli, to z góry jednak ci, co nie zabijają będą bardziej lubiani, a w związku z tym będą się przynajmniej czuć lepsi... - dodała spokojnym tonem głosu. Ale niestety tak było. Czy mężczyzna oczekiwał, że ludzie będą go kochać za to, że się go boją? Nie wszyscy mieli taki problem z decydowaniem o swoich własnych uczuciach jak ona. - Odważne posunięcie, aby nadać przekaz wiadomości. - zauważyła, biorąc kolejny łyk wina. Czyli w skrócie, Rosjanka nie wychodziła z podziwu. Nie była w stanie sobie nawet wyobrazić jaki to musiał być ból, by zrobić to wszystko. I to wszystko dla jakiejś idei. To, plus wykluczenie społeczne. - Pasują ci. Po tym krótkim podsumowaniu, zaczęła delikatnie dotykać jego twarz, czując pod palcami te wszystkie blizny. Przykra sprawa. Ale rzeczywiście, z nimi chłopak miał w sobie "to coś". Przynajmniej według niej. Chyba jej gust się nieco zmienił po ostatnich wydarzeniach. Słysząc tekst o mundurze, pokiwała głową i zaśmiała się krótko, chociaż jednocześnie w głębi siebie dziwnie się czuła, kiedy wiedziała, że jest to strój nieboszczyka. - Panu Nakamurze, chyba się zbytnio już nie przyda... - powiedziała, wręczając Jajcarzowi swój kieliszek do potrzymania przez chwilę i trzymając papierosa w ustach, poprawiła mu kołnierzyk - ...więc może go sobie zostaw? Tak na pamiątkę. Nie będziesz musiał pozbawiać życia nikogo innego, by go dostać. Chyba, że kolekcjonujesz... Przez chwilę popatrzyła mu w oczy lekko poddenerwowana wizją, że zaraz pójdzie komuś innemu zajebać, tylko po to, aby zabrać mu odzież. Opuściła wzrok na dziurę w koszuli i położyła na niej dłoń. Lekko stresowała ją świadomość, skąd to pochodzi. - Tak chyba by wypadało, więc następnym razem zapraszam prosto do mnie. Policjanci będą szczęśliwsi. - uśmiechnęła się delikatnie i zabrała od Jajcarza swój kieliszek, a papierosem zaciągnęła się ostatni raz i zgasiła go w szklance - nowej, oficjalnej popielniczce. Będzie musiała jutro nieźle przewietrzyć to miejsce zanim wróci nastolatek. |
| | | Jajcarz
⋆ super złoczyńca ⋆ szef gangu Blighters
Imię i nazwisko : Terrence Fukuhara Liczba postów : 70
| Temat: Re: Dom Togashich Czw Lis 21, 2019 1:25 pm | |
| Obserwował każdą, nawet najmniejszą reakcję dziennikarki. Chciał wiedzieć, czy stawia kroki w dobrych miejscach. Nie chciał zniechęcić jej, dlatego uważnie dobierał słowa, co było dla niego nowością. Zwykle nie przejmował się tym, jaki jego wypowiedzi wywołają odzew. Mówił to, co chciał i czuł, nie ograniczał się, bo uważał to za bardzo ważne. Tym razem cel był ważniejszy i chociaż nie kłamał, to prezentował kobiecie nieco bardziej uporządkowaną wersję siebie. Dlatego z satysfakcją przyjmował odpowiedzi Veles, ale starał się nie dawać po sobie tego poznać. Może jedynie jego uśmiech się poszerzał, bo cała ta rozmowa nie była tylko i wyłącznie grą. No, może na początku, bo teraz Jajcarz mógł na spokojnie stwierdzić, że dziennikarka była dobrą rozmówczynią. Ich wymiana zdań przypominała mu w tym momencie bardziej wywiad, niż dyskusję, ale nie wydawało mu się to przeszkadzać. Miał w sobie coś z narcyza i atencjusza. - Naprawdę? – odpowiedział, jakby faktycznie był zaskoczony tym, że kobieta odbiera jego słowa jako imponujące. Może powinien, bo kto normalny byłby pod wrażeniem liczby osób, które zdążył już zamordować w karierze złoczyńcy, ale Jajcarz od dawna wiedział, że nie rozmawia z normalną osobą. W Medvedevie było coś, co pozwalało rudemu myśleć, że dziennikarka nie jest zwykłą, szarą myszką z nudnym mindsetem jakiejś wyidealizowanej Supernovy. - Dobra, nie spodziewałem się, że jest w tobie tyle z niegrzecznej dziewczynki. Gdy nie patrzył na swoją rozmówczynię, to wbijał wzrok w kieliszek, którym co jakiś czas poruszał, jakby chciał wymieszać jego zawartość. Co jakiś czas upijał z niego łyk, ale nie śpieszył się. Nie chciał nawet udawać, że ma mocną głowę, a słyszał o stereotypach dotyczących Rosjan. Chociaż był młody, to z pewnością nie był głupi i wiedział, że cały czas musi nad sobą panować. Nie chciał zezgonować, bo nie miał całkowitej pewności co do Veles. Może jej planem było go upić i zadzwonić po kogoś, kto go poskłada i zamknie w jakimś więzieniu dla super złoczyńców? W dalszym ciągu istniała możliwość, że to właśnie dziennikarka go robi i pozwala mu myśleć, że to on jest tu tym sprytnym. Westchnął ciężko, gdy usłyszał pytanie na temat bycia superbohaterem. - Chciałem – odpowiedział jej krótko, robiąc przy tym długą przerwę, zanim kontynuował. Był odrobinę zaskoczony tym, że nie ma zbyt wielu oporów, żeby otwierać się przed swoją rozmówczynią. - Ale szybko mi minęło. Pomaganie innym tylko po to, żeby mieć większy fanklub i być wyżej w rankingu jakoś do mnie nie przemawiało – wzruszył lekko ramionami. Zaciągnął się po raz ostatni papierosem, delikatnie zgasił go o wewnętrzną ściankę szklanki i wrzucił peta do środka. - Zresztą wyobrażasz sobie chodzić w tych idiotycznych strojach? „Patrzcie na mnie, jestem Supernova i mam praktycznie gołą dupę” – dodał z większym rozbawieniem. W słowach Veles było sporo racji i Jajcarz doskonale wiedział o tym, że te środki, których używa nie pomagają w zaskarbianiu sobie sympatii mieszkańców Musutafu, ale już dawno przestało mu na tym zależeć. Zanim odpowiedział kobiecie, uniósł na nią wzrok i posłał w kierunku niej uśmiech, który w jakichś dziwnych ramach mógł uchodzić za uroczy. - Nie będą czuć się lepszymi, kiedy już się ich pozbędę. To nie tak, że Jajcarz latał za wszystkimi superbohaterami i próbował ich zabić. Po prostu jak robił swoje, to ci zwykle musieli się napatoczyć z chęcią przeszkodzenia, a on należał do tych, którzy jak się czymś zajmowali, to raz a porządnie. Tak, żeby następnym razem nikt nie mógł wejść mu w drogę. Może jeszcze parę lat temu tak żywo wierzył w te swoje idee, że był gotowy zastawiać jakieś pułapki, napadać na banki, czy robić inne głośne akcje, żeby tylko mieć szansę, by pozbyć się kolejnego bohatera, a robienie złego nie było jego priorytetem. Teraz granica między obiema rzeczami zwyczajnie się rozmyła, bo bycie super złoczyńcą najwyraźniej od początku było w jego naturze i zdążył się z tym pogodzić, a nawet zaprzyjaźnić. Tym razem nie zareagował na dotyk tak nerwowo, jak kilka chwil wcześniej. Chociaż w dalszym ciągu był spięty, to nie odskoczył. Pozwolił dotykać się po twarzy samemu nie będąc pewnym w jaki sposób powinien to odbierać. Czuł stres, ale też przyjemność związaną z rodzajem bliskości, jakiej nie czuł od dawna. Słowa Veles na temat tego, że panu Nakamurze raczej nie przyda się już jego mundur wywołały w Jajcarzu śmiech, który trwał dłużej, niż powinien. - Myślisz? Nawet, jak jest dziurawy? Może powinienem następnym razem celować w głowę? Przejął od kobiety jej kieliszek, w tym momencie mając obie ręce zajęte. Veles po raz kolejny zbliżyła się do niego, tym razem poprawiając mu kołnierzyk i dotykając w miejsce na marynarce, które zostało rozprute przez ostrze. W tym momencie poczuł impuls, któremu zamierzał się poddać, bo w końcu w jego naturze były raczej działania, na które miał ochotę, nawet pomimo konsekwencji. Napięcie, które wytworzyło się między nimi w momencie pierwszego pocałunku popchnęło rudzielca do tego, żeby złożyć kolejny na ustach kobiety. Chłopak zrobił to mocno i zdecydowanie, odkładając przy tym oba pełne kieliszki na stolik, a przynajmniej w miejsce, w którym wydawało mu się, że znajduje się blat. Tym samym, nie trzymając już nic, mógł złożyć obie dłonie na ciele kobiety – jedna powędrowała na kark, a druga na jej plecy. Spróbował przyciągnąć ją bliżej siebie, a że ta siedziała na podłokietniku, celował raczej, żeby posadziła tyłek na jego kolanach. To jeszcze nie był czas, żeby zastanawiać się skąd mu się w ogóle wzięła taka koncepcja. |
| | | Veles
⋆ dziennikarka ⋆
Imię i nazwisko : Raisa Vyacheslavovna Medvedeva-Togashi Liczba postów : 32
| Temat: Re: Dom Togashich Pią Lis 22, 2019 11:08 am | |
| Nieco nieśmiało pokiwała głową w odpowiedzi, ale na jej twarzy wciąż było widać lekkie zmartwienie. - Tak. Bo jednak zabicie kilkudziesięciu osób i wciąż brak takiego stopującego poczucia winy, jest imponujące. Fakt, że mając świadomość, że ludzie mają po jednym życiu i im je odbierasz ot tak... - zamarła, szukając słowa, bo nie chciała mówić tego, co koniec końców powiedziała - ...jest imponujący. Odetchnęła lekko, na chwilę krzyżując spojrzenia z Jajcarzem. Dziwnie się z tym czuła, że w tym momencie tak w sumie to była zachwycona tym, co robił w życiu jej rozmówca. Ale była pod wrażeniem, bo jej zdaniem, gdyby sama kogoś zabiła tak osobiście, nigdy nie byłaby w stanie przestać o tym myśleć. - Nie przygniata cię to? - spytała, bazując na swoich przemyśleniach, a jednocześnie unosząc lekko brwi. Słysząc, jak mężczyzna ją podsumował, zaśmiała się krótko, opuszczając wzrok na chwilę. - Bo mnie jeszcze za mało znasz. - odparła i puściła mu oczko - Doświadczenia trochę jednak człowieka zmieniają. Veles z całą pewnością była jednym z ludzi, których doświadczenie obróciło o 180 stopni. Wystarczyła "tylko" śmierć jej męża, aby zaczęła wątpić w superbohaterów, sprawiedliwość, a zaczęła podkochiwać się w kryminaliście. Jak łatwo było przestać być porządnym obywatelem... A najlepsze jest to, że w opinii publicznej była dosłownie pure, prawdopodobnie nikt nie miał jej nic do zarzucenia poza tym, że czasem bywała zbyt ambitna, przez co trochę "napastowała" swoje cele. Otworzyła lekko usta, słysząc, że rudowłosy chciał być superbohaterem. Automatycznie lekko pochyliła się w jego kierunku, jakby chciała mieć pewność, że jeżeli rozwinie swoją myśl, to nie ucieknie jej ani jedno słowo (inna sprawa, że pewnie i tak części nie będzie pamiętać przez swój aktualny stan). - A pomagasz, bądź pomagałeś czasem z innych pobudek? - spytała, lekko ironicznym głosem i znacząco spoglądając na chłopaka. No bo sorry, ale ona sobie zupełnie nie wyobrażała, że taki Jajcarz przechodząc koło bezdomnego dawał mu pieniądze na jedzenie albo opiekował się szczeniaczkami w schronisku. Więc o ile pomaganie dla sławy nie było jego celem, to czy bezinteresowna pomoc była czymś, czego się dopuszczał? Zaśmiała się głośno natomiast, słysząc o Supernovie. Rzeczywiście, nawet Rosjanka czasem obserwowała z lekkim zażenowaniem ultrakrótką spódniczkę bohaterki. Blondynkę zwykła szanować, ale jej strój był jedną z najważniejszych przyczyn jej popularności. Przynajmniej tak się kobiecie wydawało. - W starych jeansach też nie zawsze wypada latać. - powiedziała, wciąż co jakiś czas chichrając się cicho z tekstu o bohaterce - Jak tak teraz mówisz, to chyba powinnam poprawić mój. Raisa nawet zbytnio nie przemyślała swojego ostatniego zdania, zwyczajnie uświadomiła sobie, że chyba jej superstrój był zbyt... "super". Różnica była taka tylko, że wybierała ten design lata temu, a poza tym bardzo rzadko widać go takim, jakim jest. Bo jak go zakłada, to raczej po to, by móc go zmienić razem z sobą. Zbystrzała, a jej oczy zabłyszczały, słysząc kolejną wypowiedź Jajcarza. Oj, szykowała się ciekawa historia w Musutafu, a ona jako pierwsza dostawała "spoilery". - "Pozbędziesz się?" Masz jakiś ultra plan, którym wybijesz większość z nich na raz czy raczej będzie to powolne, pojedyncze wytłukiwanie? Tortures included? Miała nadzieję, że chłopak ufał jej na tyle, by podzielić się z nią tą informacją. A tak jak wcześniej Rosjanka wspominała, wiele do stracenia nie miała, on już na pewno wiedział gdzie ona mieszkała, więc jeżeli nawet jakoś by tego użyła, to raczej bez mieszkania w kanałach by długo nie pożyła. Ale była strasznie ciekawa, sama z siebie. Wstrzymała oddech na chwilę, kiedy Jajcarz zadał jej pytanie. - O ile będziesz pewien, że go nie pobrudzisz. - odparła tylko, z delikatnym uśmiechem, po czym zaczesała sobie część włosów za ucho. I chwilę potem to już wszystko poszło z górki. Ona ze swoją opiekuńczością chciała poprawić wygląd odzienia mężczyzny, a ten zrobił coś, czego Veles się ani trochę nie spodziewała. Wydała z siebie krótki dźwięk zaskoczenia, ale szybko zaczęła oddawać pocałunki. Poczuła też rozbryzg na swojej łydce - cóż, wyglądało na to, że złoczyńca nie trafił przynajmniej jednym kieliszkiem na stolik i się rozlało. Trudno, posprząta się kiedyś. Wiadomym natomiast było od początku, w sumie nawet od ich pierwszego spotkania, że chciała, by do tego wszystkiego doszło. Dlatego w ogóle się nie opierała, kiedy ten próbował posadzić ją sobie na kolanach. Rosjanka wplotła palce we włosy chłopaka, tak, jakby chciała mu pokazać, że ona nie chce, by to się skończyło. A, że alkohol usunął jej jakiekolwiek bariery, była przy tym wszystkim bardziej "agresywna" i namiętna niż kiedykolwiek wcześniej, może nawet w życiu. Ale po jakimś czasie sama się od niego oderwała, kładąc palec wskazujący na ustach Jajcarza, jakby chciała go na chwilę zastopować. - To co ty chcesz, bym o tobie napisała teraz? - spytała praktycznie szeptem, lekko przechylając głowę, a na jej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech. Była strasznie podjarana chłopakiem, ale jednocześnie nie była głupia. I chociaż miała nadzieję, że to ona mu się podobała, a nie był to jakiś "biznes", który chciał osiągnąć poprzez to wszystko, to nawet w formie droczenia, ciekawa była jego odpowiedzi. Czekając na nią, zamieniła swój palec wskazujący na kciuk, którym zaczęła gładzić jego pocięty policzek. |
| | | Jajcarz
⋆ super złoczyńca ⋆ szef gangu Blighters
Imię i nazwisko : Terrence Fukuhara Liczba postów : 70
| Temat: Re: Dom Togashich Pią Lis 22, 2019 1:15 pm | |
| Jajcarz pokręcił powoli głową po pytaniu, które padło z ust Veles, jakby nie był pewien, dlaczego w ogóle je zadała i czy jest to dobra odpowiedź. Nigdy jeszcze nie nękało go poczucie winy, ani nic na kształt niego, co mogłoby w jakikolwiek sposób sprawiać, że żałuje swoich czynów. To uczucie było dla młodego mężczyzny czymś całkowicie obcym i chociaż nie potrafił sobie go wyobrazić, to wiedział, że mogło być niczym innym, jak ograniczeniem. Najprawdopodobniej właśnie kwestia braku wyrzutów sumienia, jak i kilka innych zależności, czyniło z Jajcarza tak skutecznego mordercę. Chociaż kolejna wypowiedź kobiety na temat doświadczeń aż prosiła się, by być rozwiniętą, rudzielec wcale nie chciał o to pytać. Przynajmniej nie w momencie, gdy oboje mieli całkiem dobre humory. Może było to trochę samolubne z jego strony, jednak po co psuć wieczór? Zresztą w tym momencie aż tak nie obchodził go bagaż emocjonalny dziennikarki, ani nie przyszedł tu na żadne sesje terapeutyczne. Teraz głównie liczył się jej dar, a jeśli kobieta zdecyduje się na bardziej ścisłą współpracę, zapewne przyjdzie też zainteresowanie całą jej osobą. Nie znaczyło to, że Jajcarz miał do niej obojętny stosunek. Przyjemnie spędzał czas w jej towarzystwie i to wystarczyło, aby być dla niego nieco bliższym, niż przypadkowy przechodzień. Po prostu wielu ludzi przewinęło się przez życie chłopaka i liczni zniknęli tak szybko, jak się pojawili, dlatego nauczył się, aby zbyt szybko nie budować silnych więzi, a przynajmniej nie próbować. W budowaniu ich był raczej mocno średni. Zresztą niewiele osób chciało mieć z nim do czynienia, ale sam się o to prosił, wkraczając na drogę niezbyt urodziwego super złoczyńcy. Szramy przecinające jego twarz nie tworzyły ani wizerunku książkowego przyjaciela, ani modela. - Pomagam ludziom zdejmować im te klapki z oczu, czy to nie wystarczy? – odpowiedział lekko rozdrażnionym tonem. Nie żeby Veles zrobiła coś nie tak, bo skąd miała wiedzieć, że zbyt dużo pytań na temat przeszłości Jajcarza wywoła w nim irytację, ale chłopak zwyczajnie nie lubił myśleć o tym, co miało miejsce przed jego przemianą. Było to dla niego na tyle odległe, że patrzył na to wszystko, jakby na życie całkiem innego człowieka. Zresztą rudzielec nie zwykł rozmawiać z nikim o swoich planach, uczuciach, czy przeszłości, dlatego otwieranie go zbyt szybko mogło skończyć się przycięciem palców. Uśmiechnął się szerzej, gdy kobieta przyjęła jego słowa z rozbawieniem, ale gdy Veles wcieliła się w swoją dziennikarską rolę i podłapała temat, zaraz spoważniał. Spojrzał na kobietę spod półprzymkniętych powiek, a jego mina wyraźnie świadczyła o tym, że wiedział, co kombinuje. - Nie chcesz przypadkiem wiedzieć za dużo, trochę zbyt szybko? – spytał ciszej, nie spuszczając jej ze wzroku. Nie była to kwestia braku zaufania, bo jeśli kobieta miała chociaż trochę oleju w głowie, to wiedziała, żeby nie robić nic głupiego, bo już mu się nie wywinie. Jajcarz traktował to teraz jak grę, w której mógł wodzić Veles za nos, by ta zwyczajnie podchodziła do niego bliżej i bliżej, aż do momentu, gdy nie będzie mogła się już wycofać. - Teraz to ty musisz mnie odwiedzić, to może powiem ci coś więcej – uśmiechnął się szerzej, a z jego twarzy biła satysfakcja, którą wywoływały te podchody. - Skąd mam wiedzieć, że nie zaprosiłaś mnie tu tylko po to, żeby wycisnąć ze mnie jakieś informacje, a potem odrzucisz mnie w kąt? – powiedział nazbyt teatralnie, by brać jego słowa w jakikolwiek sposób na poważnie zaczynając od tego, że nikt go tu dziś nie zapraszał. Nie miał pojęcia co i dlaczego popchnęło go do zainicjowania pocałunku i tak naprawdę nie liczył się z tym, że Veles może się opierać, ale przyjął jej zaangażowanie z ogromną satysfakcją. Chociaż miał za sobą już kilka takich sytuacji, w tym z Puzzle, aktualnie miał wrażenie, że nic nie mogło się równać z tym obecnym. Nie wiedział, czy czuje ciepło związane z alkoholem, czy ich nagła bliskość wywołała fale gorąca. Sęk tkwił w tym, jak bardzo czuł chęci kobiety w jej pocałunkach, dlatego nie potrafił ukryć zdziwienia, gdy ta przerwała. Z początku ściągnął mocno brwi, chwilę zajęło mu, aby połączyć wątki. - Zawsze możesz napisać coś w rodzaju, że to tylko kwestia czasu, aż stanę się przekleństwem Musutafu, rodzice będą straszyć mną niegrzeczne dzieci, a moim dziedzictwem będzie strach, szaleństwo i śmierć – mówił równie cicho, nie spuszczając wzroku, gdy ich spojrzenia były skrzyżowane. Trudno powiedzieć, czy w tym momencie również żartował. Co, jak co, ale wyglądał, jakby w tym momencie mówił całkiem poważnie. W każdym razie nie wyglądał, jakby przyszedł tu z gotowym planem, a jego celem było przyszłe wydanie wiadomości z jego facjatą jako najważniejszą informacją. |
| | | Veles
⋆ dziennikarka ⋆
Imię i nazwisko : Raisa Vyacheslavovna Medvedeva-Togashi Liczba postów : 32
| Temat: Re: Dom Togashich Sob Lis 23, 2019 2:25 am | |
| Zmarszczyła lekko brwi, słysząc niezbyt przyjemnie brzmiącą odpowiedź na jedno ze swoich pytań. Od razu przypomniał jej się ten nieprzyjemny Jajcarz z tego dnia, kiedy się poznali i siedzieli w bunkrze jego brygady. Nie chciała sobie tego przypominać, szczególnie nie teraz, kiedy spędzała z nim tak przyjemny wieczór. W najgorszym wypadku mogła ponownie poczęstować go liściem w twarz, tak jak zrobiła to na początku dzisiejszego spotkania. W aktualnym momencie było jednak o wiele lepiej niż kiedykolwiek przypuszczałaby tamtego dnia. Razem się napili, porozmawiali, przeszło do całowania, a teraz nawet siedziała mu na kolanach. Raisa chyba pierwszy raz od śmierci męża nawet w głębi siebie nie myślała o tym. Nie mogła co prawda jeszcze powiedzieć, że kochała rudowłosego bardziej niż Mikagikaze. Ale z nim nigdy też nie miała takiej dziwnej, silnej chemii - tam wszystko było takie piękne, poukładane, tam się wszystko rozwijało w swoim czasie. A tutaj kobieta upatrzyła sobie jedną z najbardziej niebezpiecznych osobowości Musutafu, miała na jego punkcie pewnego rodzaju pierdolca, a teraz jeszcze, żeby wszystko pogorszyć, siedzieli w romantycznej atmosferze. Serce dziennikarki biło jak szalone, ciśnienie krwi się podniosło, było jej strasznie gorąco od zarówno alkoholu jak i tego, co robili. Ale jednocześnie nie odczuwała żadnego żalu czy poczucia winy. W tym momencie wreszcie mogła powiedzieć, że była szczęśliwa. Zaśmiała się cicho, słysząc odpowiedź na swoje pytanie. - Mogę. Ale cieszy mnie, że nie znam cię jedynie z tej strony. - powiedziała takim samym tonem jak wcześniej i przeniosła dłonie na włosy Jajcarza, zaczynając je delikatnie przeczesywać palcami. - Czyli co, następna randka u ciebie? - dodała po chwili, wracając do wcześniejszych tematów. Miała tu na myśli nie tylko fakt, że z chęcią chciała przyjąć "zaproszenie" od Japończyka, ale także, że chciała mu udowodnić, że nie planowała go "odrzucić w kąt" (najlepsze jest to, że nawet nie wiedział jak bardzo nie chciała tego robić...) a i trochę była ciekawa wspomnianych planów, które ewentualnie miałaby poznać na następnym spotkaniu. A jednocześnie chciała nawiązać do tego, jak mężczyzna nazywał ich spotkanie tego wieczora. Super przypominało się koniec ich rozmów w bunkrze, kiedy to ona zaproponowała wyjście na kawę w celu rozbudzenia się, a on od razu spytał ją, czy zapraszała go na randkę. Żadne z nich prawdopodobnie nie wyobrażało sobie, że to wszystko zajdzie tak daleko. Ale Veles z pewnością miała na to nadzieję. - Eh, a mama ostrzegała mnie przed niegrzecznymi chłopcami. - westchnęła cicho, koniec końców, jednocześnie przewracając oczami, a chwilę potem ponownie wpiła się w usta mężczyzny. Na początku była delikatniejsza niż wcześniej, ale szybko wrócili i do tamtego poziomu. Uwielbiała przy tym wszystkim niszczyć jego fryzurę. Pod wpływem alkoholu i wszystkich emocji, postanowiła także posunąć się o krok dalej. Zaczęła od zsunięcia jego dłoni ze swoich pleców bliżej swojego tyłka - nie wiedziała, jak duże doświadczenie chłopak miał w tych sferach, więc na wszelki wypadek postanowiła mu wskazać, że może ją tam dotknąć. Ona sama zaś zaczęła całować go po szyi (i nie przez przypadek zostawiła kilka znamion, w końcu trzeba było oznaczyć teren!), a kiedy wróciła do jego ust, powoli zaczęła rozpinać jego koszulę, nawet nie myśląc o tym, czy urwie jakiś guzik czy nie. Pan Nakamura na pewno nie byłby zadowolony, ale raczej niewiele miał już do powiedzenia w tej sprawie. |
| | | Jajcarz
⋆ super złoczyńca ⋆ szef gangu Blighters
Imię i nazwisko : Terrence Fukuhara Liczba postów : 70
| Temat: Re: Dom Togashich Sob Lis 23, 2019 1:00 pm | |
| Biedny Jajcarz rzucał tymi propozycjami randek bardziej w formie żartu i nie traktował ich jako nic poważnego. Nie, żeby nie chciał, ale to był dla niego zupełnie obcy świat. Jakieś randki, bliskie relacje, przytulanie, całowanie. Brakowało kilku chwil, żeby zaczął się dusić, bo czuł, jak niewidzialne palce bliskości z drugim człowiekiem oplatały się wokół jego szyi. Kinky. Na domiar złego Veles wyłapywała te jego nieprzemyślane teksty. Wolałby, żeby nie zatrzymywała się przy nich, żeby dopytać o szczegóły, bo w takich momentach przestawały być jakimiś głupimi słowami rzuconymi na wiatr, a pokrętnymi deklaracjami na najbliższe spotkania. Zawsze mógł jej odmówić i pamiętał o tym, ale wiedział też, że mogło się to skończyć kompletnym spaleniem akcji lurowania dziennikarki. - Nie ma tak łatwo. Nie powiem ci, żeby nie było zbyt nudno – mrugnął do niej, puszczając tak zwane oczko. Chociaż w każdym innym przypadku mogło to brzmieć jak jakiś niezły wał, kłamstwo, którego facet mógł użyć, żeby wyplątać się z kolejnej randki, to niemal oczywistym było, że Jajcarz nie lubił być przewidywalnym. Owszem, nie miał żadnych planów co do kolejnego spotkania, czy też już oficjalnie randki, ale takie spotykanie się raz u niej, raz u niego było zwyczajnie nudne. W jego stylu było raczej niespotykane pojawianie się w mundurze ściągniętym z martwego policjanta. Nazwanie go niegrzecznym chłopcem zadziałało niczym impuls, po którym nie miał żadnych wątpliwości. Postanowił dać się ponieść alkoholowi, który podobnie jak u Veles, pomógł pozbyć się wszystkich zahamowań chłopaka związanych z fizyczną bliskością z drugim człowiekiem, chociaż nie do końca było to jego świadomą decyzją. Szczególnie kręciły go pocałunki składane na jego szyi, którą miał tak wrażliwą na bodźce. Aż zamruczał z przyjemności, dłońmi wodząc o wiele śmielej, niż tylko na tyłku kobiety. Cienka piżama, którą miała na sobie, umożliwiała mu wędrowanie po wszystkich zakamarkach jej ciała. Chociaż nie można było się po nim tego spodziewać, to jego dotyk był bardzo bezpośredni i bezpruderyjny, przez co tworzyło to niezły kontrast między nim teraz, a nim kilka chwil wcześniej, gdy spinał się będąc dotykanym po policzku. Nie wytrzymał zbyt długo siedząc na fotelu, nie lubił tak tkwić w bezczynności. Zsunął z siebie brunetkę, a potem przeprowadził ich na kanapę. Przenoszenie jej nie byłoby dobrym pomysłem, bo gdy wstał na równe nogi, dopiero poczuł procenty, które uderzyły mu do głowy jak dzwon. Nie starał się nawet pozować na manly mana. Nie minęło długo, gdy półnadzy i napaleni znaleźli się w dawnej sypialni małżeńskiej państwa Togashich i chociaż Jajcarz nie zdawał sobie sprawy z tego, że aktualnie zajmuje miejsce nie tylko jednego nieboszczyka przez mundur, nie dawał Veles ani chwili na rozmyślania o byłym mężu. Był raczej mało delikatny i nie pozwalał na żadne kompromisy, ale im więcej czasu mijało, tym w rudzielcu pojawiało się coraz więcej czułości, która najwidoczniej musiała chować się gdzieś głęboko pod jego skórą. Raczej mała była szansa, żeby ktokolwiek wcześniej go takiego widział i dlatego rudzielec liczył, że kobieta będzie miała zaniki w pamięci wywołane alkoholem. Jajcarz nie miał pojęcia ile to wszystko mogło trwać, ale nie liczył czasu. Nie przyszedł tutaj, żeby nic udowadniać, czy mierzyć z innymi facetami długość swoich penisów. Zdecydował się ponieść emocjom i przelecieć kobietę tylko dla swojej własnej przyjemności, może dopiero pod koniec skupiając się nieco na niej. Veles zasnęła, a on nie był nawet w stanie zmrużyć oka. Łóżko kobiety było wygodne, ale wcale nie działało to na rudzielca kojąco. Obserwował brunetkę zastanawiając się przy tym, czy po tym co zaszło nie powinien jej tak po prostu udusić poduszką. Nie zastanawiał się zbyt głęboko skąd nagle przyszły mu do głowy takie chęci, ale gdyby to zrobił, to zapewne doszedłby do wniosku, że kończyli tak wszyscy, z którymi nawiązywał relacje bliższe niż partnerstwo w pracy. No dobra, wyjątkiem była Puzzle, ale jej wyprał mózg i nie musiał się obawiać, że zdradzi komukolwiek jakieś szczegóły o jego mniej morderczej, a trochę bardziej czułej i ludzkiej stronie. Czuł już skutki picia alkoholu, co dołożyło jeszcze do jego frustracji. Podniósł się ostrożnie z łóżka, wyglądając przy tym jakichś znaków, że budzi Veles, bo tego chciał uniknąć. Liczył, że wymknie się stąd niepostrzeżenie, jak ninja. Gdy już udało mu się wstać, zebrał swoje ciuchy porozrzucane w kilku pokojach. Zostawił kobiecie nakrycie głowy policjanta, które tak jej się spodobało i wyszedł przez drzwi frontowe, jakby nigdy nic. Na szczęście samochód z kierowcą cały czas czekał na końcu ulicy. Wspólne śniadania nie były dla niego.
[zt] |
| | | Veles
⋆ dziennikarka ⋆
Imię i nazwisko : Raisa Vyacheslavovna Medvedeva-Togashi Liczba postów : 32
| Temat: Re: Dom Togashich Sro Lis 27, 2019 7:18 pm | |
| Veles obudziła się długo po południu, w dodatku mocno skołowana. Głowa ją bolała niemiłosiernie, więc pierwszą rzeczą, jakiej się podjęła, było zasłonięcie okien i wzięcie prysznica. Dopiero kiedy pojawiła się w salonie i zobaczyła czapkę policjanta, zaczęła kojarzyć fakty. Zamarła na chwilę, robiąc facepalm na kilkanaście sekund, próbując dokopać się do najgłębszych odmętów pamięci. Miała dziury we wspomnieniach, dlatego nalała sobie szklanki wody i w kuchni już, próbowała przypomnieć sobie jak najwięcej. Kiedy przypomniały jej się jakiekolwiek fragmenty z tego, co działo się zanim poszła spać, jednocześnie była szczęśliwa i zawiedziona sobą. Nie, żeby jakoś bardzo przeżywała to, że Jajcarz wymknął się podczas kiedy ona zgonowała(?), ale nigdy nie sądziła, że dopuści się czegoś takiego tak szybko po śmierci męża. I to jeszcze w ich domu! Wiedząc, jak późna była godzina, zajęła się ogarnianiem pokojów, aby w przypadku powrotu Kōfū, nie było tzw. siary. Pozmywała, zaprała plamę na dywanie, czapkę policjanta schowała do garderoby, pozgarniała śmieci, a przede wszystkim porządnie przewietrzyła całe pomieszczenie. O tyle dobrze, że w tym wszystkim znalazła też opakowanie po prezerwatywie - nie musiała się chociaż martwić, że będzie wychowywać małego Jajcarza. Co w sumie byłoby słodkie. Rosjanka ubrała się bardziej "wyjściowo", po czym z ciemnymi okularami na twarzy opuściła dom w celu poszukiwania jakichś ciekawych newsów do wiadomości.
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dom Togashich | |
| |
| | | | Dom Togashich | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |