plus ultra
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


my hero academy
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 ★HOUSE OF MEMORIES★

Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyCzw Paź 10, 2019 12:51 am




★★★
youngblood


Kilka dni temu zakończyła się jedna z najważniejszych jak dotąd przygód w jej życiu - nauka w liceum. I to nie byle jakim, a samym U.A! Od dziecka to było jej marzenie, a teraz tak po prostu się skończyło... I choć wiedziała, że przed nią dopiero najciekawsze rzeczy, czyli wdrażanie całej wiedzy i umiejętności w życie, to jakoś nie mogła się pozbyć przykrego wrażenia, że coś właśnie bezpowrotnie straciła...
Załamywanie się jednak nie przystoi bohaterom i, mimo iż nie była jeszcze profesjonalistką, legitymacja leżąca na biurku zobowiązywała do zachowania odpowiedniej postawy. Dlatego też odrzuciła smutki w kąt i starając się myśleć pozytywnie, przywdziała swój bohaterski strój.
Czuła się w nim dobrze, bo mimo że wyglądał dość zwyczajnie, był bardzo wygodny i elastyczny. Dodatkowo zakrywał każdy skrawek jej ciała, dzięki czemu mogła przywdziać na oczy czarną jak reszta kostiumu maskę i w całości ubrana poczuć się pewniej. Gdy nie odkrywasz się przed innymi, nie mogą cię zranić. A bardzo bała się odrzucenia ze strony wymarzonej na swój staż agencji... Spojrzała na siebie w lustrze. Na klatce piersiowej widniała plątanina kolorów, przywodzących na myśl (przynajmniej jej) wszystkie barwy, jakie mają gwiazdy w chwili swojego wybuchu. I poczuła, że jest gotowa, by sama także mogła zabłysnąć.
Chwilę później szła już do agencji Arai, zdeterminowana jak nigdy, dzierżąc w dłoniach różne dokumenty potrzebne do rekrutacji. Miała niby za sobą wstępne ustalenia z bohaterem Iceman'em (a tak naprawdę jego sekretarką, o czym nie wiedziała), ale brak oficjalnego przyjęcia do grona stażystów bardzo ją niepokoił. Pozostawało mieć nadzieję, że świadectwo i wykaz ocen, które dzisiaj miała donieść, załatwią sprawę, a gdy już zobaczy się twarzą w twarz z założycielem tego przybytku, oczaruje go i pokaże się z jak najlepszej strony.
Kiedy wreszcie dotarła na miejsce, posłała pani sekretarce szeroki uśmiech, przedstawiając się z entuzjazmem i zostawiając jej brakujące dokumenty. Dziewczyna cały czas była strasznie przejęta, bo to pierwszy raz, kiedy robiła krok w bohaterstwie jako samodzielna jednostka z własną licencją, która dyndała z dumą na szyi osiemnastolatki. Caitlyn otrzymała polecenie spoczęcia na wygodnych kanapach i poczekania, aż zostanie poproszona o wejście do pana Arai.
Odczekała moment z duszą na ramieniu, kiedy kobieta nakazała jej wejść do gabinetu szefa. Caitlyn wiedziała, że pierwsze wrażenie liczy się najbardziej, więc gdy tylko zobaczyła siedzącego za biurkiem profesjonalistę, od razu podeszła do niego, emanując pewnością siebie. Długo pracowała na to, aby się tu znaleźć, dlatego zamierzała dać z siebie wszystko. Zdjęła z szyi licencję bohatera z niezbyt korzystnym zdjęciem, ale przynajmniej tam mógł zobaczyć jej twarz, po czym położyła ją z impetem przed mężczyzną. Wypięła pierś i prawie że zasalutowała, choć szybko cofnęła rękę i ułożyła ją wzdłuż ciała, mówiąc z dumą:
- Bohaterka Supernova melduje się na służbę!
Przez moment nie wiedziała, czy powinna dodać do tego jakiś gest, ale po chwili się opamiętała i zgodnie z japońskimi zasadami dobrego wychowania, skłoniła się bohaterowi niemalże po pas.
Była pewna, że odebrał ją jako zdeterminowaną i oddaną sprawie młodą kobietę, którą z radością zaraz przyjmie pod swe skrzydła (bo mimo iż oboje nie byli tego świadomi, ale na ten moment sekretarka już przyklepała jej aplikację - widać kto w tej firmie nosi spodnie...).
Po chwili bez odpowiedzi, splotła nerwowo dłonie i zaczęła się lekko bawić swoimi palcami, wyczekując jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Gdy bardzo jej zależało, robiła się nieco nieśmiała, zwłaszcza w obliczu profesjonalnego bohatera, a na dodatek właściciela agencji...
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyCzw Paź 10, 2019 1:51 pm

Ray nie mógł się doczekać aż będzie miał kolejny raport z głowy. Od kilku godzin był na odwyku i jego myśli skręcały w nieprofesjonalną stronę. Z ciężkim westchnieniem podniósł dokument na wysokość wzroku, sam zaś opadł na miękkie oparcie fotela. Trzymając ostrożnie papier, nad którym pracował od kilku godzin, wydał z siebie kolejne westchnienie przepełnione zmęczeniem oraz niechęcią. Jako założyciel agencji często poświęcał czas papierologii, która z reguły nie była dla niego uciążliwa, o ile miał wystarczającą ilość przerw w ciągu dnia. A dziś nawet nie napił się kawy, nie wspominając już o zaspokojeniu innych potrzeb. Przeczytał bez zrozumienia kilka pierwszych zdań, a gdy stwierdził, że tylko marnuje czas i bez przerwy nie będzie w stanie trzeźwo myśleć, w gabinecie rozbrzmiał klasyczny dzwonek telefonu. Zapadnięty w fotelu Ray wzniósł oczy ku sufitowi i od niechcenia odłożył na blat raport, natomiast wolną ręką sięgnął po komórkę.
– Co jest? – zapytał tuż po odebraniu połączenia od sekretarki, która poinformowała go o czekającym na niego gościu – Farris Caitlyn. Pamiętał o tym imieniu jak przez mgłę. Prawdopodobnie rozmawiali o niej, ale najwyraźniej nie była wystarczająco istotna, skoro nie utrwalił więcej szczegółów na jej temat. – Jezu, niech włazi. Miejmy ją już z głowy – odparł beznamiętnie i rozłączył się, nie czekając nawet na odpowiedź.
Nadszedł czas na odegranie dobrych manier.
Sfrustrowany podciągnął się na krześle i poprawił czarną marynarkę oraz krawat. Musiał wyglądać idealnie, jak na założyciela agencji przystało. Był gotów w każdej chwili powitać gościa czarującym uśmiechem, następnie wstać i przedstawić się z należytym mu szacunkiem. Czekał w pełni gotowy na Farris, jednak to, co spotkało go kilka sekund później, uświadomiło Raya, że na pewne jednostki w społeczeństwie nigdy nie będzie przygotowany. Uśmiech zamarł mu na ustach. Przez ułamek sekundy przeraził się, iż przez masturbacje jego wzrok uległ pogorszeniu. Dałby sobie rękę odciąć, że do gabinetu weszła kobieta ubrana w strój, którym jednorożec wytarł płyny ustrojowe po kopulacji z piękną panią jednorożcową. Nie mógł znaleźć innego wyjaśnienia dla plątaniny kolorów, jaka znajdowała się na klatce piersiowej kobiety. Powinien wstać i – mimo tragicznego pierwszego wrażenia – godnie powitać gościa, jednak nie był w stanie. Czuł, jakby ktoś przyszył mu spodnie do siedzenia fotela. Myślał, że nic gorszego, niż patrzenie na niepokojącą spuściznę jednorożca, już go nie spotka. W jakże okropnym był błędzie.
Z wątpliwej przyjemności, jaką było patrzenie na strój panny Farris, wyrwał go impet, z jakim kobieta położyła swoją licencję na biurku. Wysoko uniósł jedną brew, nie mogąc się nadziwić, że sekretarka naprawdę wpuściła do jego gabinetu wariatkę. Ze spokojem kwiatu lotosu sięgnął po licencję tylko po to, aby zobaczyć zdjęcie panny Farris. I może znaleźć dowód na to, że tak naprawdę to jeden pic na wodę i cały dokument został zrobiony przez nią w Paincie. Słuchał kobiety piąte przez dziesiąte, zbyt zaaferowany szukaniem czegokolwiek, co mogłoby świadczyć o fałszywości licencji. Wszystkie znaki jednak wskazywały na to, że to nie falsyfikat.
Do jego świadomości z opóźnieniem dotarły ostatnie słowa Farris. Do służby? Czy on usłyszał do służby? Czy ona naprawdę myślała, że byle kto dostaje się do jego agencji? Ja pierdolę, co z tymi ludźmi jest nie tak? – pomyślał ze zirytowaniem.
– Uroczo – zdecydował się powiedzieć na głos, posyłając kobiecie jeden z dobrze wyćwiczonych uśmiechów, lecz w tej sytuacji przez ilość obaw, jaka w nim wezbrała, wyszedł on wyjątkowo fałszywie. – Nowa, prawda? Usiądź – w tym miejscu wskazał na krzesło naprzeciwko jego biurka, żeby nie doszło do nieporozumień – i wyjaśnij mi, co cię do mnie sprowadza oraz kim tak dokładnie jesteś. Wolę dowiedzieć się o tobie czegoś więcej… – …zanim powyzywam cię od idiotek, dodał spokojnie w myślach. Może to tylko przez negatywne pierwsze wrażenie miał ochotę wyrzucić ją ze swojego gabinetu, dlatego wolał jeszcze posłuchać Farris i zobaczyć, co ma ona na swoją obronę.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyCzw Paź 10, 2019 3:00 pm

Czuła się jak dziecko zagubione we mgle, ale słysząc z jego ust słowo "uroczo", zeszło z niej w moment jakieś napięcie, które w sobie dusiła odkąd wyszła z domu. Poczuła, że oto siedzi przed nią potencjalny przewodnik, który wskaże jej drogę ku prawdziwemu bohaterstwu. Wiedziała już, że trafiła w odpowiednie miejsce. I choć uśmiech mężczyzny wydawał jej się trochę nieszczery, postanowiła machnąć na to ręką. Na pewno jej się przecież wydawało, prawda?
Usiadła pospiesznie na wskazanym przez mężczyznę miejscu, kładąc wciąż splecione dłonie na kolanach. Mimo wszystko zdenerwowanie nie całkiem ją opuściło, co czuła gdzieś tam w środku swojego ciała. Postanowiła jednak ukryć swoją niepewność pod uroczym uśmiechem. "Nova", tak. Już nadał jej ksywkę. To chyba znaczyło, że całkiem dobrze jej idzie! Wiedziała, iż każdy bohater doceni profesjonalizm i lojalność nowej rekrutki.
- A więc... - zaczęła, nabierając powietrze w płuca. Nie wiedziała za bardzo od czego powinna zacząć, skupiła się więc na tych najważniejszych dla bohatera kwestiach.
- Ukończyłam liceum U.A. z dość zadowalającymi wynikami, miałam nawet przy sobie wykaz ocen, ale został u Pana sekretarki... - powinna mówić mu na Pan? Chyba tak. A może Bohaterze? Bohaterze Arai? Panie Arai? Stop. Myślenie to twój wróg, skup się Caitlyn! Odchrząknęła i powróciła do opowieści o sobie.
- Marzyłam o stażu właśnie tutaj odkąd tylko poszłam do szkoły. Jestem wielką fanką Pana mocy, pracy, całego dorobku życia i sukcesów jako bohater. Oglądałam wielokrotnie w telewizji Pana poczynania, mam nawet plakat Icemana! To dla mnie ogromna szansa, w ogóle jestem strasznie przejęta, że Pan w ogóle mnie przyjął i zaprosił na staż do siebie, naprawdę, to miejsce, wow... - wyrzucała z siebie słowa niczym karabin maszynowy, okazyjnie nabierając powietrza, aby nie umknął jej żaden wątek.
- Jak Pan widzi - wstała nagle, wskazując dłońmi na cały swój strój - Zaprojektowałam ten kostium, aby idealnie pasował do mojego bohaterskiego pseudonimu. Tutaj - rozpoczęła prezentację, przejeżdżając dłonią po swojej klatce piersiowej - widnieje cała gama kolorów, jakie można zaobserwować na niebie w chwili wybuchu gwiazdy zwanej supernową.
Później odwróciła się bokiem, pokazując fioletowo - zielonkawo - złote szycia.
- Tutaj również akcent kolorystyczny, ale nie tylko, gdyż te małe krzyżyki z nici służą jako swoiste kieszonki. Mogę w nie włożyć na przykład jakiś sztylet, czy inną, może mniej zagrażającą ludzkiemu życiu i zdrowiu broń - wyszczerzyła się, naprawdę dumna ze swojego projektu.
- No i maska - powiedziała to takim tonem, jakby było to coś tak niesamowitego i kosmicznego, że głowa mała. Czarna maska na oczach sięgała aż na nos, sprawiając że widać było tylko jej błękitne oczy.
- Maska to tylko taki dodatek, bo dobrze wygląda, zresztą tak jak peleryny, albo w Pana wypadku płaszcz - chciała puścić mu oko, ale profesjonalizm jej nie pozwalał. W końcu nie chciała wyjść na lizusa, ani co gorsza jakiegoś psychofana. Pozwoliła sobie w tym momencie ponownie usiąść na wcześniej wskazanym przez mężczyznę fotelu.
- No i poza tym, w moim stroju oraz pseudonimie najbardziej liczy się symbolika. Proszę słuchać, bo to naprawdę niezmiernie ciekawe - powiedziała tonem, jakby reklamowała produkt będąc akwizytorem.
- Na pewno nie raz słyszał Pan o supernowach, otóż są to gwiazdy, które kończą swe życie wybuchem. Ale nigdy nie umierają tak naprawdę, po prostu rozpraszają się po caaałej galaktyce - gestykulowała przy tym, rozpościerając ręce na boki - Ingerując w istnienie wszystkiego co żywe. Oraz tworzy podwaliny dla rozwinięcia się nowych gwiazd! A że ja, jako profesjonalna bohaterka, chciałabym płonąć światłem zapału i świecić przykładem jak gwiazda wskazująca ludziom drogę, uznałam to za idealny pseudonim. Chcę rozbłysnąć jasnym błyskiem i wszystkimi kolorami tęczy, a potem zarazić bohaterstwem jak najwięcej młodych ludzi, aby nigdy nie zboczyli na złą drogę i stali się czarnymi dziurami, pochłaniającymi wszystko to co dobre i niszczącymi całe galaktyki.
Po swoim wywodzie, poprawiła się w fotelu i spojrzała na mężczyznę oczekująco. Miała nadzieję, że o niczym nie zapomniała...
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyCzw Paź 10, 2019 4:54 pm

Ray zmusił się, żeby nie parsknąć kpiącym śmiechem. Czy ona w ogóle słyszała, co mówi? Już pierwsze zdania sprawiły, że oderwał wzrok od trzymanej w dłoniach licencji i przeniósł go na dziewczynę. Uraczył ją lodowatym uśmiechem, nieznacznie nachylając się nad biurkiem.
– Panno Farris – postanowił jednak wrócić do formy grzecznościowej, stwierdzając bez jakiegokolwiek żalu, że dopilnuje, aby ta dziewczyna nie wylądowała w jego agencji. – Oceny przy ukończeniu szkoły nie mają żadnego zastosowania w życiu. Były tu już przypadki wybitnych uczniów, którym żaden stopień na świadectwie nie pomógł w obliczu prawdziwego zagrożenia – powiedział powoli i dobitnie w taki sposób, aby każde słowo zapadło jej głęboko w pamięć.
Nie lubił niańczyć szczyli, którzy dopiero co opuścili liceum, ale już mieli przekonanie, że będą w stanie zbawić cały świat. Nie dość, iż był na głodzie, to jeszcze czuł coraz większe poirytowanie zachowaniem gościa. Wrócił do poprzedniej, wyprostowanej postawy i słuchał dalej bez żadnych głośnych uwag. Powstrzymał się nawet przed drwiącym uśmiechem, gdy usłyszał o własnych zasługach. Cały dorobek życia, czyli tak właściwie agencja, był możliwy tylko dzięki jego rodzicom – to jedna z nielicznych plotek, jaka była prawdziwa.
Mimo wszystko zdobył potrzebną informację. Wiedział już, po co tutaj przyszła i bynajmniej mu się to nie podobało. Zmarszczył czoło w zamyśleniu. Zupełnie nie przypominał sobie, aby wyrażał zgodę na przyjęcie stażystów. Nie chciał mieć nigdy więcej z nimi do czynienia. Farris dalej produkowała się, co jeszcze bardziej go mierziło. Rzucił okiem na informacje z licencji, a następnie przesunął nią po blacie biurka w stronę dziewczyny.
– Trzeba nad tobą mocno popracować, panno Farris, ale to już nie ze mną – stwierdził chłodno i sięgnął po telefon służbowy. – Dam ci jednak złotą radę: mów mniej. Dzięki temu wszyscy zaoszczędzą cenny czas. A teraz proszę o ciszę – po tych słowach przystawił palec do ust, zupełnie jakby Supernova była małą dziewczynką, która mogłaby nie zrozumieć jego prośby.
Wybrał numer sekretarki i do niej zadzwonił. Przez ten krótki czas, kiedy czekał na odebranie połączenia, rzucił pokrzepiający uśmiech do Farris. Niech się nie przejmuje, naprawdę. Zaraz pokaże jak prawdziwy profesjonalny bohater wskazuje innym drogę – prosto do wyjścia z budynku. Szkoda, że miała maskę i zapewne umknie mu jej pełen rozczarowania wyraz twarzy.
W końcu odebrano jego połączenie, więc od razu przeszedł do ataku.
– Wyjaśnij mi: co robi stażystka w moim gabinecie? – zapytał sekretarki, a moment później w pomieszczeniu zapadła cisza. Słuchał w narastającym gniewie odpowiedzi i można było wywnioskować po jego minie oraz zaciśniętej szczęce, że nie podoba mu się to, co słyszy. – Teraz pamiętam. Tylko kiedy mówiłem, żebyś załatwiła sprawę ze stażystami, miałem na myśli pozbycie się ich, a nie wybranie jednego z nich. Odkręć to jakoś – rozkazał, chcąc ratować sytuacje i wyrzucić jak najszybciej problem z budynku.
Ray na odpowiedź, jaką usłyszał, ukrył twarz w wolnej dłoni i wziął głęboki wdech.
– Świetnie – zironizował, mając dość na ten dzień całego gatunku ludzkiego. – I nie, nie jestem zły. Myślę tylko co ubrać z okazji imprezy poświęconej nowej osobie w ekipie. Cześć – po tych słowach odłożył na biurko telefon, który był cały pokryty szronem.
Zrezygnowany opadł na fotel, po czym utkwił wzrok w siedzącej naprzeciwko dziewczynie. Nie miał pojęcia, co ma z nią zrobić. Przede wszystkim wypadałoby ją oficjalnie powitać w agencji i mieć nadzieję, że następnie pół roku minie jak z bicza strzelił.
– Chyba od dzisiaj jesteś Nowa i w tej agencji. Moje gratulacje – odbębnił formułkę, nawet nie siląc się na fałszywą uprzejmość w głosie. W końcu cała rozmowa telefoniczna była przeprowadzana przy Farris.
Musiał ochłonąć i odpocząć.
Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki po portfel. Otworzył go, a następnie wyciągnął z niego niewielki plik banknotów. Położył go na środku biurka, zaraz potem chowając z powrotem małą skórzaną portmonetkę.
– Pierwsza zasada panująca w agencji: mów mniej. Druga: codziennie oczekuję od ciebie przynoszenia mi czarnej kawy, bez mleka oraz cukru. Do tego ma być pączek, koniecznie z dziurką – rzucał słowami jak z karabinu maszynowego, chcąc się jej jak najszybciej pozbyć z gabinetu. – A ostatnia zasada, ale wcale nie mniej ważna: przychodzisz tutaj bez stroju clowna. Wszystkie zasady wchodzą dziś do życia. Masz od teraz… – spojrzał przelotnie na zegarek – dwie godziny na powrót do domu i zmianę ciuchów oraz zakupy. Nie zapomnij zabrać ze sobą pieniędzy.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyCzw Paź 10, 2019 6:37 pm

Jego wtrącenie na temat braku znaczenia ocen z liceum nieźle zbiło ją z pantałyku. Oczywiście miała świadomość, że same cyfry na papierze nie zapewnią jej ochrony podczas walki ze złoczyńcą, ale przecież za coś te oceny były wystawiane, prawda? To po co się tyle starała i uczyła? Żeby teraz usłyszeć, że to nic nie znaczy? Te słowa nieco podburzyły jej pewność siebie, z którą początkowo tu przyszła. A im dalej w las, tym było gorzej, bo pan Arai nie przestawał podcinać jej skrzydeł. Uznał jej przedstawienie się za coś wydumanego i "marnującego jego czas", zarzucił, że trzeba będzie włożyć w nią dużo pracy, sugerując tym samym, iż aktualnie nie nadaje się do pracy bohatera, a na dodatek w dość klarowny sposób kazał jej zamilknąć. Szczytem wszystkiego jednak był wykonany telefon do, jak mniemała, jego sekretarki.
Z narastającym oburzeniem słuchała, jak opowiada o niej z irytacją, nawet się nie krępując, ani bez żadnej refleksji. Zdawało się, że nawet jej obecność w pomieszczeniu mu nie wadziła, wręcz przeciwnie. Jakby chciał, żeby to wszystko usłyszała.
Ostatecznie, z braku innego wyjścia przyjął ją w szeregi agencji, po czym rzucił utartym frazesem z totalnym brakiem szczerości, o entuzjazmie nie wspominając, co tylko pogłębiło smutek i rozczarowanie osiemnastolatki. Człowiek się stara, haruje całe życie, żeby potem dostać od życia prosto w twarz... Nie mogła uwierzyć, że BOHATER mógłby się tak zachować, a jednak... I nie, nie dała się nabrać na wstawkę o imprezie, chociaż nie ukrywała, że w sumie takiego przyjęcia jej osoby się spodziewała. Ale, będąc w tym gabinecie zaledwie w kilka minut, nauczyła się już, że przyjdzie jej żyć z nieustannie obecnym w jej życiu rozczarowaniem.
Z uwagą obserwowała, co takiego znowu robi jej mentor od siedmiu boleści, gdy okazało się, że wyjął z portfela pieniądze i położył je na biurku, obok jej licencji. Była dość zdezorientowana, ale jakby... w tym miejscu to nic nowego, kiedy nagle mężczyzna zaczął mówić. Bardzo chciała mu teraz przerwać monolog, w którym wykładał bardzo szybko bardzo dziwne zasady, ale nie dawał jej szansy. Postawiła więc na milczenie (zgodne zresztą z zasadą nr 1) i poczekała aż skończy. Chciała jakoś to wszystko podsumować i wyrazić swoje niezadowolenie, skoro on swojego nie ukrywał, jednak na określenie jej stroju mianem przebrania clowna szczęka jej opadła. To już był cios poniżej pasa. Przecież przed chwilą jasno i klarownie wyjaśniła mu, jak ważna jest symbolika... całej jej bohaterskiej postaci, a on to tak szybko i brzydko skwitował. Tego było za wiele. Jeśli teraz stąd wyjdzie, Ray może czuć się zagrożony, że już nigdy nie wróci. I jego pieniądze też.
Ale co, jeśli to był test? Może Ray specjalnie chciał ją zniechęcić do siebie i swojej agencji, a dopiero kwestia czy mu się to uda wpłynie na jej ocenę stażu? Jeśli tak, to nie miała zamiaru wpaść w jego pułapkę. Bohater zawsze musi być czujny. Ugryzła się więc w język i wydusiła z siebie uśmiech, po czym podniosła się z fotela bez słowa i przełykając gorycz poranka, zwinęła zamaszyście swoją licencję oraz pieniądze z biurka, wychodząc z gabinetu bez słowa. Nawet nie spojrzała na Raya przez ramię, ani nie rzuciła mu żadnego pożegnania. To samo zrobiła z sekretarką, mijając tylko kobietę z grobowym wyrazem na twarzy. Włócząc nogami, człapała do domu, zupełnie wyprana z energii, która rano tak bardzo ją napędzała.
Targały nią mieszane uczucia, z jednej strony szok i niedowierzanie w to co właśnie usłyszała. Z drugiej jednak świadomość, że została przyjęta na ten konkretny staż, o którym marzyła od dwóch i pół roku, napawała ją radością. To wszystko było jednak jakoś przysłonięte smutkiem i rozczarowaniem, emocjami, które bardzo ciążyły jej na sercu.
Dopiero w mieszkaniu pozwoliła sobie jednak na głębokie westchnięcie. Rzuciła torbę w kąt i podeszła do szafy, otwierając ją na oścież. Zupełnie nie wiedziała, w jaki strój powinna się przebrać, żeby zadowolić pana Arai. Z tego co zaobserwowała, zarówno on, jak i jego sekretarka byli ubrani elegancko, jak do biura, dlatego Caitlyn postanowiła iść w podobnym kierunku. Rozbierając się, znowu spojrzała w lustro na swój strój i naraz wezbrała w niej jakaś dziwna fala mieszanki złości z chęcią buntu. Kazał jej zdjąć bohaterski strój, ale przecież go potrzebowała! A co jeśli nagle trzeba będzie komuś pomóc na ulicy? Zgodnie ze swoimi przekonaniami, zapięła ponownie zamek od kombinezonu i zaczęła na niego zakładać ubrania. Biała koszula zapięta pod szyję, aby ukryć to co skrywała pod spodem, długie spodnie garniturowe z wysokim stanem oraz czarna marynarka zapięta na wszystkie guziki już po chwili znalazła się na ciele dziewczyny. Jeszcze tylko czarne lakierki na płaskiej podeszwie i niewielka torebka, do której wepchnęła swoją licencję, komórkę, klucze do mieszkania i portfel z pieniędzmi. Wyglądała elegancko, ale wciąż mogła się skryć w ubraniach, co było dla niej najważniejszym aspektem. Z bólem serce zdjęła jeszcze maskę z twarzy i odłożyła ją na biurko, poprawiając na szybko włosy w lustrze. Teraz gdy nie miała niczego, co mogłoby zasłaniać jej twarz przed krytycznym wzrokiem Raya, postanowiła zrobić w ramach rekompensaty elegancki makijaż i założyć na nos okulary zerówki w czarnych oprawkach. Wyglądała dosłownie jak pracownica biurowa, co uznała za wygraną sytuację.
Tak wyszykowana ruszyła na ulice miasta w poszukiwaniu gorącej, czarnej kawy dobrej jakości oraz amerykańskich donutów, które mężczyzna nazywał przezabawnie pączkami z dziurką. Kiedy już wystała się w kolejkach i straciła na to niemalże całe dwie godziny, powróciła wreszcie do agencji, tym razem znowu zbierając w sobie resztki pewności siebie, z którymi weszła do gabinetu. Bez słowa postawiła przed mężczyzną zakupy i położyła resztę pieniędzy, po czym opadła na fotel nie czekając na jego zaproszenie. I co, misja wykonana, hm? Uśmiechnęła się cwaniacko będąc pewną, że zdała test.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyCzw Paź 10, 2019 10:13 pm

Po wyjściu dziewczyny z gabinetu Ray w końcu mógł odsapnąć. Miał do dyspozycji niecałe dwie godziny, więc wszystkie ważne raporty odsunął na skraj biurka i uruchomił laptop, żeby móc wreszcie zająć się sobą. Ostatnio zaczął sam dostrzegać, że nadużywa pornografii, jednak mu to nie przeszkadzało. Nie zaniedbywał przecież obowiązków w pracy – wszystkie dokumenty zdawał terminowo i (prawie) zawsze panował nad sytuacjami, jakie miały miejsce w agencji. A to, jak wykorzysta przerwę, to tylko i wyłącznie jego sprawa.
Najgorsze było kilka minut po zamknięciu przeglądarki. Krótkotrwała ulga i szczęście szybko ustępowały miejsca obniżonemu nastrojowi oraz niskiemu poczuciu własnej wartości. Musiał minąć kolejny kwadrans, żeby wrócił do emocjonalnej równowagi. Zaspokoiwszy jednak „głód”, nie odczuwał już tak wielkiej irytacji na myśl o stażystce. Jakby nie patrzeć – było to nieporozumienie między nim a sekretarką, natomiast panna Farris oberwała rykoszetem. I jeszcze nie wcelowała się w odpowiednią porę. Nie zmienia to faktu, że poczuł niewielkie, bo niewielkie, ale wyrzuty sumienia. Łagodził je powtarzaniem sobie w myślach, iż przynajmniej nie będzie musiał przez pół roku odgrywać przed nią uwielbianego Raya, o którym gazety rozpisują się w samych superlatywach.
Akurat kończył sprawdzać ostatni raport, kiedy usłyszał otwierane drzwi. Otóż to: otwierane. Zabrakło mu pewnej podstawowej czynności, która dosłownie każda osoba powinna znać, pracując u niego w biurze. To tylko przypomniało mu o tym, jak niewiele wiedziała o prawdziwym dorosłym życiu niezależnego mężczyzny.
– Nowa – jedno słowo, a już można było usłyszeć w nim zapowiedź na nadchodzącą przypierdolkę. Ray wyrównał stos raportów, chwilę później wyciągając z szuflady dużą białą kopertę. Pakując do niej dokumenty, uniósł zdenerwowany wzrok na blondynkę. – Zorganizuj sobie kajecik i wpisz sobie tam kolejną złotą zasadę, której nie wolno łamać. Nie wchodzimy do mojego gabinetu bez wcześniejszego pukania do drzwi. I grzecznie czekamy na zaproszenie, bo bez niego ani rusz. Dotarło?
Po tych słowach odłożył kopertę na bok biurka. Od rana nic nie jadł, dlatego natychmiast, gdy tylko postawiono mu na biurku zakupy, przyjął je z zadowoloną miną. Wyciągnął z torby donuta i wgryzł się w niego z niemalże błogim wyrazem twarzy. Po chwili popił go letnią już kawą. Niebo w gębie. Może jednak warto mieć stażystów? To mu przypomniało, że i tak nie ma pojęcia, co Nowa ma robić przez osiem godzin. Jego pracownicy przede wszystkim pracowali w terenie, a on nie mógłby dopuścić do tego, aby pałętała im się pod nogami.
– Pyszne – powiedział po przełknięciu pierwszych kęsów. Odłożył nadgryzionego pączka na torbę i sięgnął po nawilżające chusteczki, które miał schowane w pierwszej szufladzie biurka. Wyciągnął jedną, wycierając w nią palce oblepione lukrem. Spojrzał na pieniądze, a następnie na kobietę. – Nie zrozumiałaś. Dałem ci je, bo masz codziennie przynosić mi kawę i pączek z dziurką. Zachowaj je, a jeśli skończą ci się na to pieniądze, to poproś o więcej mnie albo Akane – oznajmił powoli, a czując, że ma jeszcze przy kącikach ust słodycz, zlizał ją koniuszkiem języka.
Nagle zmarszczył nos i zlustrował dziewczynę wzrokiem. Pomijając oczywisty fakt, że bez stroju clowna prezentowała się naprawdę ślicznie, tak Ray parsknął śmiechem na widok jej okularów. Ze śmiechem sięgnął po papierowy kubek z kawą, spoglądając pobłażliwie na Farris.
– Przez ten krótki czas zdążyłaś oślepnąć czy wyczytałaś w jakimś czasopiśmie, że osoby z okularami są uważane za inteligentniejsze? – zapytał zaczepnie, uważnie obserwując ją spod przymrużonych oczu. Wziął łyk kawy, odkładając zaraz kubek tuż obok pączka. – Tutaj nie musisz udawać. To, co dzieje się w agencji, zostaje w agencji. Rozumiemy się? – dodał z powagą, subtelnie dając do zrozumienia, że w skład tego chodzi również jego codzienne zachowanie. Nikt nie musiał wiedzieć, jak bardzo odbiegał od wizerunku w mediach. I tak miało zostać.
Splótł palce na torsie, odchylając się na fotelu i patrząc na Nową z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Cholera, gdzie powinien ją teraz wysłać? Zrobić na korytarzu kącik dla dzieci, rzucając jej kolorowankę? Kompletnie nie miał pomysłu, a siedzenie naprzeciwko siebie było za bardzo krępujące. Krótko mówiąc: musiał się jej pozbyć.
– Jeśli będę cię potrzebował, zadzwonię do sekretariatu. Chcę, żebyś właśnie tam poszła i nauczyła się od Akane wielu potrzebnych rzeczy. Wysyłanie korespondencji, odbieranie telefonów, ogólnie takie tam… – Machnął nieznacząco ręką, mając nadzieję, że po pracy nie oberwie od koleżanki. Przynajmniej nie za mocno. – A jak będziesz wychodziła, to zanieś jej to – skinął na dokumenty w kopercie – ona będzie wiedziała, co z tym zrobić.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyPią Paź 11, 2019 12:50 am

Mhm, no pięknie. Ledwo weszła w próg, a tu kolejna reprymenda. Chyba naprawdę powinna się zacząć do tego przyzwyczajać, bo coś czuje, że nawet kajecik z zasadami nie zadowoli Raya. Trafiła kosa na kamień, jak to mówią. Zawsze wszyscy nauczyciele ją uwielbiali, bo była miła i z uśmiechem zgłaszała się do wszelkich prac dodatkowych, skora do pomocy, nigdy się nie denerwowała. I chociaż czasem musiała wiele dusić w sobie, zawsze ukrywała to jednak pod jak najszczerszym uśmiechem, jaki mogła z siebie wykrzesać. Teraz postanowiła zrobić dokładnie to samo, choć z osobnikiem pokroju Raya nigdy nie miała do czynienia. Wyzwanie!
Kierując się zasadą, że pozytywne nastawienie to połowa sukcesu, nie chciała dać się opanować uczuciu rozczarowania i smutku. Wciąż miała w głowie jego prośbę, aby mniej mówiła, dlatego teraz zachowywała tę szansę na ważniejszy wątek.
Choć była naburmuszona, nie mogła jednak powstrzymać uśmiechu na jego zadowolenie ze smaku donuta. Uznała to za swoistą pochwałę i swój pierwszy sukces. I co, dało się znaleźć pozytywy? Check.
- Tak, to najbardziej zbliżone smakowo wyroby do tradycyjnych donutów z Ameryki - powiedziała z dumą, poprawiając się w fotelu. Nie wiedziała, czy wyczytał z jej licencji tę informację, ale koniecznie chciała się pochwalić swoim pochodzeniem. Może wtedy mężczyzna choć trochę zmieni do niej nastawienie? Taką miała nadzieję...
Mina szybko jednak jej zrzedła, gdy Ray wytłumaczył jej, na co dostała pieniądze... Codzienna wyprawa po kawę, zwłaszcza w godzinach szczytu, nie należała do najprzyjemniejszych wizji. Ale może to jak w tych starych filmach kung fu? Uczniowie myśleli, że nauczyciele wykorzystując ich do prac domowych, a tak naprawdę poprzez sprzątanie i rąbanie drewna szkolili ich umiejętności walki. Tak, ufaj i wierz w mistrza swego, bo możesz mieć gorszego - tego się trzymajmy. Z westchnieniem więc zwinęła pieniądze z powrotem do portfela, nie ukrywając jednak przy tym niezadowolenia.
Następnie mężczyzna przyczepił się do jej okularów, cóż za niespodziewana nowość, że coś mu nie pasuje! Skwitowała jego uwagę tylko nieszczerym, ironicznym uśmiechem i postanowiła bez słowa zdjąć okulary. Niestety trafił w punkt z pytaniem, czy nie wyczytała w jakiejś gazecie, że osoby w okularach wyglądają poważniej i bardziej inteligentnie... Caitlyn chyba osiągnęła jakiś pierwszy próg irytacji, gdyż nie skontrolowała swojej mocy dostatecznie, przez co z impetem zmiażdżyła oba zauszniki, a sam front okularów upadł na jej kolana. Powiodła za nim zdziwionym wzrokiem, po czym westchnęła i po prostu zebrała zepsute części w dłonie. Rozejrzała się i powlokła w stronę kosza, gdzie wszystko wyrzuciła, wprost na leżące już w nim liczne, zmięte chusteczki.
Wróciwszy na miejsce, wyglądała na coraz bardziej przybitą dzisiejszym dniem. Nie chciała już nic mówić, ale sama zgłodniała, czując zapach pączusiów i widząc jak Ray zlizuje lukier ze swoich warg. Co do jego kolejnych słów, Ray powinien się cieszyć, że Nova nie ma przyjaciół, bo inaczej pewnie zawołałaby psiapsie na nocne jedzenie lodów i płakanie im w rękawy nad tym jaki ten człowiek jest zły i  jak ją oszukał wizerunkiem medialnym.
- I to tyle? - spytała, naprawdę nie ukrywając zawodu. Liczyła na jakieś tajniki walk, albo chociaż pokaz broni pochowanej w gabinecie Raya, a nie przeglądanie papierów z jego sekretarką. Ale ostatecznie nie czekając na jego odpowiedź, zwinęła mu sprzed nosa białą kopertę, po czym ruszyła niczym skazaniec ku drzwiom.
Pozostałych kilka godzin minęło jej tam zaskakująco szybko i choć pan Arai obiecał, że zadzwoni gdyby jej potrzebował - niestety nie doczekała się.
Po powrocie do domu była załamana, od wejścia zrzuciła z siebie eleganckie ciuchy i rzuciła się na łóżko, zupełnie przybita śmiercią swoich marzeń. Mimo wszystko jednak, wciąż tliła się w niej wiara w Bohatera Icemana, który patrzył na nią ze ściany z szerokim uśmiechem, którego niestety nieczęsto uświadczyła podczas spotkania z nim. Cóż, zgodnie ze słowami Dżoany Krupy "nobody said it's gonna be letko", ale wciąż liczyła na przewrotność losu i nagły zwrot akcji, w stylu: to jednak BYŁ test i zdałaś go śpiewająco, kruszyno ♡ Zasługujesz na miano prawdziwego bohatera!
Ucieszona swoją wizją, wtuliła się w puchate podusie i zasnęła spokojnym snem.


★★★

Niestety, z każdym kolejnym dniem coraz bardziej do niej docierało - to nie był test. To było życie. Przez półtora miesiąca miała już wyrobiony stały rytuał, a panie w kawiarni i pączkarni znały już na pamięć jej zamówienie. To te kobiety były świadkami, jak codziennie jej część umierała. I nic nie mogły na to poradzić... Czasem nawet dostawała od nich donuta gratis, przez co potem ciężej było zepsuć jej humor. Nikt jednak nie potrafił tego tak dobrze, jak Ray. A co najdziwniejsze, żaden bohater poza nią zdawał się nie mieć w relacji z mężczyzną aż takich problemów. Wręcz przeciwnie, każdy sobie chwalił pracę w tej agencji, a nawet samego Araia. Kilka razy miała też okazję widzieć go, jak bryluje w towarzystwie nowych osób, co jedynie utwierdzało ją w przekonaniu, że coś z nią musi być mocno nie tak. Nie wspominając, że codziennie starała się wpisać w jego modowe upodobania, co niestety jak dotąd ani razu jej się nie udało...
Dzisiaj postawiła na coś nowego - krótki, biały crop top z białą czaszką umieszczoną na różowych kwiatach, odsłonięty brzuch i jeansowe biodrówki z dziurami. Do tego balon z gumy balonowej przy ustach i duże kolczyki - koła. Taki styl obecnie robił furorę w Ameryce, więc stwierdziła, że może spróbować. Na niego i tak nigdy nic nie działało, więc niewiele ryzykowała.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyPią Paź 11, 2019 9:18 pm

Kolejne dni mijały spokojnie i Ray mógłby nawet posunąć się do stwierdzenia, że wszystko wróciło do normy. Najczęściej w ciągu dnia zapominał o stażystce, a jedyna ich interakcja miała miejsce rano w jego gabinecie. W gruncie rzeczy spodobała mu się poranna rutyna i to wcale nie była zasługa donutów oraz kawy (ale nie oszukujmy się: to też miało spore znaczenie). Codziennie czekała na niego niespodzianka w postaci stroju Nowej. Czasami przed wyjściem z domu zastanawiał się, jak dzisiaj go zaskoczy. Chociaż ostatnio Farris wysoko zawiesiła poprzeczkę, gdy przyszła do pracy w stroju, w którym równie dobrze mogłaby pójść na Harajuku, gdzie z pewnością młode osoby doceniłoby jej poczucie stylu. On jednak tamtego dnia kazał zostawić zakupy na biurku, a potem dał Farris dosłownie kwadrans na powrót do domu oraz zmianę ciuchów. A jeśli nie wyrobiłaby się w czasie, miała za karę wypełnić maciupkim pismem dwadzieścia stron formatu A4 słowami: Nie będę przychodzić brzydko ubrana do pracy. Oczywiście, że zdawał sobie sprawę z niemożliwości wykonania tego zadania w krótkim przedziale czasowym. Oto jednak mu chodziło. Dzięki temu Supernova przynajmniej wybije sobie z głowy nonsensowne przebrania. Najzabawniejsza w tym wszystkim była jej reakcja, gdy potem odrzucił połowę stron i kazał Farris przepisywać je na nowo, bo uznał, że niektóre znaki kanji były nieczytelne. Walka, jaka rozgrywała się na twarzy dziewczyny, przyprawiała go o niemożliwe do opanowania rozbawienie, dlatego całą reprymendę wygłosił z uśmiechem na twarzy. Widać było, jak bardzo stażystka to przeżywała, zwłaszcza że na jego słowa połamała trzymany w ręku ołówek.
Zdawał sobie sprawę, że musi go nienawidzić. Zgodnie ze swoim nowo powstałym motto: żyj, ale utrudniaj to stażystce, kompletnie nie obchodziło go jej zdanie i dalej robił to, co potrafił najlepiej. Na Farris działało nawet nieme krytykowanie jej strojów. Ich komunikacja weszła na taki poziom, że potrafił za pomocą spojrzenia wyrazić niezadowolenie wynikające z określonego ubioru. Szczerze bawiły go te przebieranki oraz jej chęć przypodobania się. Każdy normalny człowiek dałby za wygraną, natomiast ona toczyła z nim jakby grę, którą myślała, że wygra. A jako iż nie potrafiła wpaść na to, aby przyjść do pracy w normalnym klasycznym stroju, bez żadnych debilnych ozdóbek, tak zawsze rano z dezaprobatą kręcił głową albo patrzył na nią, jak na kompletne dziwadło.
Tego dnia było tak samo. Kiedy weszła do jego gabinetu, nawet nie podniósł głowy. Tylko jedna osoba nagminnie łamała najważniejszą regułę: pukać, zanim wejdzie się do środka. Ray nienawidził jej za to całym sercem, bo przez to musiał podczas każdej przerwy wstawać i zamykać drzwi od wewnątrz. Tego dnia nawet nie podniósł wzroku znad laptopa, szukając na poczcie elektronicznej długo wyczekiwanego e-maila.
- Do cholery jasnej, co jest z tobą nie tak? – rzucił na dzień dobry, klikając na odnalezioną wiadomość. Pobieżnie przeleciał ją wzrokiem, a na samym końcu westchnął bezradnie i podparł podbródek na kościach śródręcza. – Proszę ładnie wyrecytować czwartą zasadę, jaką powinnaś mieć zapisaną w kajeciku. Natychmiast – odrzekł powoli, podnosząc znudzony wzrok na Supernovę.
Aż go wbiło w fotel.
Jego zdezorientowane spojrzenie zatrzymało się na odsłoniętym umięśnionym brzuchu. Na ogół Farris nie pokazywała nawet skrawka nagiego ciała, co najmniej tak jakby całe było pokryte czyrakami. A tu jednak miła niespodzianka. Wyglądało na to, że dba o kondycje i wysiłek nie jest jej obcy, a do tego skóra była bez skazy. Następnie omiótł wzrokiem jej biodrówki. Z miną pełną wątpliwości chwycił za leżący na biurku długopis, którego wycelował w coś, co miało być spodniami.
- Idealny strój – głos Raya ociekał sarkazmem. – A jakże praktyczny do agencji! Chcesz potencjalnego petenta zdezorientować, a później pokonać? Kobieto, przecież ty jak się schylisz, to pokażesz wszystkim przestrzeń między dwoma planetami zwanymi półdupkami.
Zmęczony życiem rzucił długopis na biurko, sam natomiast podniósł się z wygodnego fotela. Ruszył do drzwi, złorzecząc pod nosem, a przechodząc obok Farris, kazał jej czekać i przy okazji wyrzucić gumę do żucia do kubła ze śmieciami, jeśli nie potrafi ładnie żuć, tylko jak krowa trawę na pastwisku. Wrócił po krótkiej chwili z marynarką w ręku.
- Nie chcę wiedzieć, co by napisały brukowce, gdyby zobaczyły, że po mojej agencji lata małolata z tyłkiem na wierzchu – odparł z wyraźnym niezadowoleniem. – Masz to ubrać i uważać, żeby niczym nie upieprzyć. Ta marynarka jest pewnie cenniejsza niż cały twój dorobek.
Po tych słowach zatrzymał się za Farris i przytrzymał jej marynarkę, żeby mogła ją ubrać. Lubił stażystkę czy wręcz przeciwnie – nie miało to większego znaczenia. Ostatecznie była kobietą, więc zdobył się na dobre maniery. Przy słowach często nie zważał na to czy kogoś urazi, czy nie, jednak przeważnie nadrabiał swoje zachowanie czynami.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptySob Paź 12, 2019 1:00 am

Z każdym kolejnym dniem i słowem, jakie musiała nabazgrolić na kartce w formie różnorakich kar za różne rzeczy, Caitlyn czuła w sobie narastającą irytację. Zazwyczaj, przez osiemnaście lat swojego życia, nie odczuwała zbyt wielu negatywnych emocji, jednak ten staż zmienił statystyki. Przez Raya w jej życiorys wkradł się jakiś mrok i narastała w niej obawa, że później nijak się go nie pozbędzie, choćby brała codzienne kąpiele w wybielaczu. Czasami miała ochotę rzucić to w cholerę, zawsze wtedy jednak z odsieczą przybywała wspierająca matka, która wraz z Caitlyn przez kamerkę psioczyła na mężczyznę, wieszając na nim psy oraz przypominała jej, po co w ogóle tam jest. Najgorsze jednak było, że odkąd zaczęła pracować w agencji, nie robiła w zasadzie nic, poza przynoszeniem mężczyźnie pączków i kawy. Czasem siedziała w sekretariacie, gdyż Akane (bo tak miała na imię tutejsza sekretarka) ufała jej na tyle, aby zostawić ją pod telefonem i wyjść na inne piętro z ważnymi dokumentami. Do tego wszystkiego chyba najgorszą rzeczą, jakiej Cait nawet się nie spodziewała, był fakt, że coraz gorzej momentami szło jej kontrolowanie swojej mocy.Nie czuła się tak, odkąd jeszcze w Ameryce rodzice zapisali ją na kickboxing. I nie chodziło o wysoki poziom zirytowania w obecności Raya, chociaż z pewnością to także na nią wpływało. Głównym powodem był brak chęci po powrocie z pracy do domu, żeby pójść na siłownię i porządnie się wyładować na worku treningowym. Postanowiła jednak, że musi to zmienić, zaczęła więc jeszcze bardziej skupiać się nad tym, aby jak najrzadziej siła wymykała jej się spod kontroli.
Któregoś dnia tak ją zdenerwował, a raczej zasmucił, że nie mogąc już patrzeć na jego zakłamany ryj uśmiech na plakacie, zwyczajnie go zerwała, ciskając zgnieciony w małą kulkę do kosza.
Dziś jednak miała wyjątkowo bojowe nastawienie, chyba spowodowane iście amerykańską stylówką, dlatego jego jak zwykle niemiłe powitanie nie zaskoczyło jej ani trochę.
- Wszystko w porządku, dziękuję za troskę - odparła z uroczym uśmiechem, wzruszając lekko ramionami i dmuchając nowego balona z gumy.
- Jak Pana widzę to od razu mi jakoś lepiej - dodała, gdy tylko balon pękł, a potem pospiesznymi ruchami warg wciągnęła balonówkę z powrotem w usta. Chwilę później podeszła do biurka i położyła na nim pudełko z różowymi oraz lawendowymi pączkami z dziurką, a obok postawiła świeżą kawę.
- Czwarta zasada brzmi, że pukanie jest w tym gabinecie najważniejsze, jednak nie wiem jak miałabym to robić z zajętymi obiema rękami - zamrugała, patrząc na mężczyznę przez chwilę.
- A, poza tym, skończyły mi się pieniądze na Pana codzienną wyprawkę - dodała, przeżuwając gumę, roztaczając dookoła siebie zapach balonówki i truskawek.
Dopiero chwilę później Ray zaszczycił ją spojrzeniem, dlatego prawdziwy test dopiero się zaczął. Sorry memory, ale nie będę pokazywać więcej w tym biurze. pomyślała, oczekując na werdykt. Czuła się niczym gladiator na arenie walki, czekając aż Cezar pokaże okejkę albo zakończy jej męki tu i teraz. Ostatecznie została zbesztana za swoje spodnie. Dzięki Bogu to nie było to, na czym mu zależało w jej stylu ubierania, bo przez moment się bała, że od dziś będzie musiała codziennie paradować w spodniach zjeżdżających z tyłka. Nie były ani trochę wygodne, co zresztą słusznie wypomniał jej Ray, nie wspominając o dziwnych spojrzeniach ludzi na ulicy, a nawet innych bohaterów, gdy mijała ich z rana.
Po zbesztaniu przez mężczyznę, nie ruszyła się z miejsca, bo w końcu kazał jej czekać. Chwilę później podszedł do niej od tyłu, na co początkowo zareagowała oceną sytuacji z przymrużonymi oczami, jednak dała się posłusznie ubrać w jego marynarkę. Okej... To  było trochę dziwnie za miłe, jak na Raya, dlatego cała się usztywniła, czekając na rozwój sytuacji. Dopiero kiedy stał tak blisko, mógł zauważyć wetknięte w fryzurę blondynki pasma różowych włosów. I w sumie słusznie, że mu nie ufała chwilę temu, bo gdy tylko usłyszała o tym, jak cenna jest to rzecz, poczuła na czole zimne poty. Teraz nie będzie nawet umiała wypluć tej gumy, żeby się nie uświnić, to pewne. W panice więc połknęła ją, przerażona potencjalnym wykonaniem jakiegokolwiek ruchu. Dosłownie jakby nałożył na nią kilkutonową zbroję, a nie eleganckie ubranie. Wciąż zesztywniała, nie chciała jednak przegrać z kretesem, dlatego postanowiła się odezwać i udawać, że wszystko jest jak najbardziej okej. A ze wszystkich możliwych pytań, wybrała akurat...
- Czy mam dopisać do kajecika, że od dzisiaj żadnych gum? - powiedziała to najbardziej luzackim tonem, na jaki teraz było ją stać. Aktualnie czuła się obezwładniana nie tylko przez finansowy ciężar marynarki, ale także jej stanowczo zbyt męski zapach. Nigdy w życiu nie była w samym centrum męskich ramion, a teraz trochę tak się czuła, co wprawiało jej niewinne serce w lekkie, niepożądane drżenie.
Na szczęście długo jej tortury nie trwały, ponieważ szef wrócił na swoje miejsce za biurkiem, a ją grzecznie wyprosił z gabinetu. Zrezygnowana doczłapała się więc do sekretariatu, gdzie Akane zmierzyła ją zdziwionym wzrokiem. Nova jednak nie chciała o tym rozmawiać, gdyż czuła się naznaczona przez Raya prawie tak bardzo, jakby wyszył jej na klatce szkarłatną literę. W tym miejscu spędziła większość swojego dnia stażu, co jakiś czas tylko przynosząc komuś kawę albo kwitując uśmiechem zaczepki pracowników o jej nową stylówkę. Unikała jednak nadmiernego poruszania się, jeśli nie było to konieczne, z uwagi na zadanie jakie dostała na dziś od Araia. W sumie była pewna, że gdyby teraz wybuchł w agencji pożar, ona ratowałaby głównie jego marynarkę. Z zamyślenia wyrwał ją nagle dźwięk telefonu stacjonarnego. Akurat została sama w pomieszczeniu, więc wahając się przez chwilę, w końcu sięgnęła po słuchawkę. Przyłożyła ją niepewnie do ucha, nie zdążyła jednak nic powiedzieć, gdy popłynął z niej potok słów. Dzwonił sam szef szefów, znajdujący się za drzwiami. W sumie mogła się tego spodziewać, w końcu sam zaznaczał wielokrotnie, że ma czekać w sekretariacie aż ją wezwie. Nie spodziewała się jednak takiego zadania...
Ray Arai właśnie dziwnie miłym tonem, przedłużając niektóre słowa w przyjemny pomruk poprosił, aby dziewczyna przyszła do gabinetu i zanurkowała pod jego biurko w poszukiwaniu jakiegoś dokumentu. Okej, naznaczenie jej swoją garderobą to był wstyd i ogromna kara, ale to co teraz zaproponował  było już totalnie upokarzające. Przecież logicznym jest, że nie zbezcześci jego marynarki nurkując pod mebel! Bez słowa odłożyła słuchawkę na miejsce i westchnęła ciężko, omal nie zanosząc się płaczem. Powiedziała sobie jeszcze w głowie mądrą maksymę "Kiedy obowiązek wzywa, moim honorem jest walka", po czym ruszyła niczym skazaniec do gabinetu mężczyzny. Otworzyła drzwi ze zdeterminowanym wyrazem twarzy po czym zamknęła je za sobą, od razu zdejmując z siebie marynarkę i odkładając ją z namaszczeniem na skórzaną kanapę w kącie. Może próbować ją zgnoić, ale niech wie, że to nie będzie łatwe. Jeszcze raz westchnęła, zaciskając dłonie w piąstki i rzuciła mu nieprzeniknione spojrzenie, zmierzając ku niemu.
- Miejmy to z głowy - powiedziała, gdy już stanęła przed nim (oboje doskonale wiedzieli, że to kara za jej strój) i zerknęła pod biurko oceniając, czy będzie musiała go odsunąć, aby się tam zmieścić. Mebel był zabudowany od zewnątrz, dlatego spojrzała na mężczyznę wyczekująco, bo rzeczywiście potrzebowała do tego współpracy.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptySob Paź 12, 2019 11:11 pm

Była jeszcze jedna rzecz, której nie mógł zdzierżyć w stażystce – jej pyskowania. Zdarzało się ono sporadycznie, ale w tych rzadkich chwilach, kiedy pokazywała, że kolor włosów nie jest u niej przypadkowy, miał ochotę wyrzucić ją na zbity pysk z agencji. Nie przywykł do tego, żeby jako szef nie miał ostatniego zdania, natomiast ona jakby pragnęła udowodnić, że jest w stanie go przegadać. Normalny pracownik zwyczajnie zawiesiłby głowę, wymamrotał pod nosem przeprosiny i zaczął się przy nim pilnować. Farris jednak… cóż, zaczął podejrzewać, że żarty o blondynkach miały w sobie ziarno prawdy. Nawet nie uczyła się na błędach, a większość zasad bezustannie łamała. Sam mógłby w każdej chwili wymyślić kawał, bazujący na zachowaniu Nowej.
Dlaczego blondynka nie puka do drzwi? Bo nie jest w stanie zrozumieć, że można pukać cokolwiek innego niż ją.
Dobra, może nie wspiął się tym żartem na wyżyny swojego poczucia humoru, ale jego bawił. Ray z uśmiechem ominął Supernovę i wrócił na ulubione miejsce w gabinecie. Usiadł na fotelu w rozkroku, czego dziewczyna nie mogła dostrzec ze względu na zabudowane biurko i rzucił jej pełne politowania spojrzenie.
-  Biedactwo – powiedział miękko, wspinając się na szczyt aktorstwa. Dla osoby, która go nie znała, owe słowa mogły ociekać współczuciem oraz troską. Przyłożył chłodną dłoń do policzka i zacmokał kilkakrotnie. – Tak bardzo malutka Nowa chciałaby pomagać oraz walczyć w obronie cywili, podczas gdy przerasta ją pukanie do drzwi, ojejku. Rzeczywiście – nagle jego ton uległ zmianie; nie było żadnego śladu po imitacji „miłego” głosiku. Z jego słów zaczęła wylewać się irytacja oraz szyderstwo. – Tak ciężko wpaść na pomysł, żeby zostawić zakupy na ladzie albo podłodze, zapukać, a po otrzymaniu zaproszenia wejść do środka? Aż tak przerasta to… profesjonalną bohaterkę? Chodząca porażka – skwitował lodowato jej osobę, obrzucając ją krytycznym spojrzeniem.
Dobra. Może istniało minimalne prawdopodobieństwo, że przesadził i wyładowywał na nią codzienną życiową frustrację, jaka zdążyła się nagromadzić przez jakieś trzy godziny, odkąd wstał z łóżka. Tylko co poradzić? Dorosłość dużo wymagała. Z biegiem czasu nie tylko przychodziły dodatkowe lata, ale także niechęć do otaczającego świata. No i może wpływ na jego zachowanie miało to, że nie zdążył się z samego rana zaspokoić.
- Jeśli zaś chodzi o kajecik… - w tym miejscu zrobił przerwę na porządny łyk kawy. Była idealna: gorzka jak jego życie i mocna niczym Rengar ze statami 12/0. Mógł umrzeć szczęśliwy, ale widocznie potwór spaghetti czy inny sadysta miał dla niego odmienny plan. Musiał dalej męczyć się ze stażystką od siedmiu boleści. Zmarszczył czoło, intensywnie myśląc o kolejnej zasadzie. – Nie no. Bez przesady, tylko gumy do żucia. Dlaczego miałbym zakazywać innych? Bez sensu. Włącz czasem myślenie, Nowa, to może coś cię w głowie zaskoczy. A kasę dostaniesz pod koniec dnia, teraz nie mam sił na ciebie patrzeć… - po tych słowach upił kolejne kilka łyków ciepłego napoju, nie zaprzątając sobie więcej głowy Farris. Otwarcie klapy do laptopa oraz uruchomienie go świadczyło o tym, że uznał obecność stażystki w gabinecie za zbędną.
Większość czasu poświęcił na wypełnianie dokumentacji, ciesząc się, iż niedługo jego męki dobiegną końca. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, za kilka dni będzie działał w terenie, a nie tylko w gabinecie. A skoro już mowa o działaniu, to po papierkowej robocie wcale nie obraziłby się za nagrodę.
Ostatnio jego relacje z Akane przechodziły dziwaczną zmianę, która podążała w kierunku miliona znaków zapytania. Umawiali się po pracy i zapraszał ją do domu, jednak te spotkania były nieobowiązujące. Między nimi nie było nic – ani uczuć, ani bielizny. Przynajmniej tak to wyglądało ze strony Raya, który prędzej zgodziłby się wystąpić jako królowa lodu w przedstawieniu dla dzieci, niż wpadłby jak śliwka w kompot (czyt. wpieprzył się do związku).
Ich biurowy romans trwał w najlepsze i jak na razie nie mieli problemów, aby utrzymać ich relacje w sekrecie. Niestety, ale wszystko powinno mieć swój koniec. Nawet pobyt Farris w agencji, co momentami dodawało Rayowi otuchy i czegoś na kształt nadziei na lepsze jutro.
Chciał produktywnie wykorzystać przerwę, a do tego w towarzystwie swojej kochanki, dlatego sięgnął po telefon. Miał jedno z tych zgubnych przyzwyczajeń, że zawsze po dodzwonieniu się mówił, co miał do powiedzenia, a następnie przerywał połączenie. Ten dzień był pierwszym w jego historii, kiedy później porządnie rozmyślał nad tym, czy czasami warto zaczekać, aby usłyszeć głos osoby po drugiej stronie słuchawki.
- Skarbie, spadł mi dokument pod biurko. Nie zechcesz przyjść i tam znowu zanurkować? – zaproponował ochrypłym z podniecenia głosem, używając zawoalowanej prośby, przy której enigma wymięka. A potem się rozłączył.
No to spotkanie miał załatwione. Teraz tylko przygotować muzykę. Bez niej seks nie byłby nawet w połowie tak zajebisty, dlatego odpalił jedną ze swoich playlist, która zaczynała się od piosenki Sweet Dreams. I jakkolwiek kochał oryginał, tak przez specyficzny klimat to jednak wersja Marilyna Mansona wypełniła ciszę jego gabinetu. Śpiewając razem z wokalistą, wyciągnął z szuflady biurka nową paczkę prezerwatyw, oczywiście smakowych. Odsunął się nieco fotelem tak, aby móc zarzucić nogi na biurko. Dosłownie akurat wtedy, kiedy podrzucił gumki w powietrze, ktoś wpadł do jego gabinetu. Zdezorientowany zamarł w bezruchu, podczas gdy paczka zapobiegająca jeszcze większemu rozmnażaniu się 500+, przeleciała mu koło ręki i wylądowała na podłodze.
Ray zapobiegł niejednej katastrofie naturalnej. Prawdopodobnie tylko dzięki zachowaniu zimnej krwi oraz treningom zdołał w ciągu kilku sekund wrócić do pozycji siedzącej, zgarnąć z podłogi opakowanie gumek i wrzucić je do szuflady. Przez nieuwagę jej nie domknął, gdyż był już zajęty kolejną czynnością, jaką było opierdalanie Farris. Jakże oryginalne zajęcie.
- Każdy w Ameryce jest tak tępy, jak ty czy nadrabiasz za cały naród? – sarknął z taką niechęcią, że każda osoba o instynkcie samozachowawczym spieprzałaby od niego na drugi koniec Japonii. – Zaraz. Co? – jego gniew szybko wyparował, a Raya ogarnęło przerażenie.
Chwila, chwila, chwila.
Dlaczego ta wariatka wyglądała na tak zdeterminowaną? Co mają mieć z głowy? Czemu zachowywała się, jakby była gotowa zasmakować jego loda i to bynajmniej nie stworzonego za pomocą daru? Przecież ona miała jeszcze mleko pod nosem. Samo wyobrażenie Farris między jego nogami powodowało, że zamiast podniecenia czuł nieprzyjemny ucisk w brzuchu i widział siebie za kratami więzienia. W tle akurat Marilyn śpiewał: Sweet dreams are made of this, who am I to disagree?. Ray szybko go wyłączył, ponownie przenosząc wzrok na Farris.
Nie widział, jakie ma zamiary względem niego, dlatego postanowił zaczekać na rozwój sytuacji. Zaangażowanie oraz pewność siebie, z jaką wkroczyła do gabinetu, sprawiła, że był szczerze zainteresowany tym, co musiało dziać się w głowie stażystki.
Jezu. Nie mógł na głos przyznać, że źle go zrozumiała, a pod biurkiem powinna nurkować Akane. Ostatecznie postanowił wykorzystać największą broń Farris przeciwko niej samej - będzie udawał głupiego. Kolejne słowa wypowiedział z kamiennym wyrazem twarzy.
- Wedle życzenia - odparł i odepchnął się stopami o podłogę, żeby przejechać na fotelu kawałek do tyłu. Zatrzymał je dopiero wtedy, gdy oparciem mebla dotknął ściany, więc nawet gdyby chciał, nie miał możliwości dalszej ucieczki. Jakoś bardzo go to nie przerażało, w końcu zawsze mógł ją szybko unieszkodliwić, gdyby sytuacja miała wymsknąć się spod kontroli.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyNie Paź 13, 2019 2:39 pm

Trochę zdziwiło ją zachowanie mężczyzny, bo wydawał się zbity z tropu albo jakby już zapomniał po co ją tu wezwał. W tle Marylin Manson produkował się w charakterystyczny dla siebie sposób, ale dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdy Ray uciszył go wciśnięciem spacji. To byłoby chyba jeszcze dziwniejsze, gdyby nurkowała mu pod biurkiem do takiej piosenki. Albo w ogóle jakiejkolwiek piosenki... Po chwili jednak szef wyraźnie uspokoił się i odsunął z krzesłem pod ścianę, robiąc jej wystarczająco dużo miejsca między sobą a biurkiem. No to czas do roboty...
Dziewczyna zignorowała nawet jego pytanie, które bardzo uwłaczało całemu narodowi USA, a to oznaczało, że musiała być bardzo skupiona na zaistniałej sytuacji. Patrząc jeszcze na Raya ze ściągniętymi w dziwnym grymasie brwiami, jakby starała się jeszcze raz odczytać jego intencje i po chwili zeszła powoli na podłogę, wciąż jednak odwrócona do niego przodem. Kiedy już uklękła i sprawdziła ręką, jak bardzo widać z tyłu jej bramy Koryntu, a potem doszła do wniosku, że podciąganie spodni za szlufkę w tej pozycji może ją kosztować utratę kawałka materiału, westchnęła zrezygnowana i niczym pies, na czworaka wczołgała się na swoje miejsce. Dobrze, że miała majtki ze śliskiego materiału, dlatego gdy spodnie zjechały jej nieco z tyłka nie ukazały nic więcej poza białą koronką z góry jej bielizny.
Aby nie czuć się AŻ TAK niezręcznie z myślą, że facet siedzi rozwalony niedaleko za nią i pewnie napawa się widokiem jej upodlenia, zaczęła nawijać.
- Naprawdę, jeśli każe Pan robić takie rzeczy Akane na co dzień, to ja jej bardzo współczuję - zaczęła marudzić, grzebiąc ręką w szczelinie pod biurkiem.
- Mam nadzieję, że dostaje za to sowite wynagrodzenie, bo to jest nieludzkie - dodała, jednak ciszej, żeby go przypadkiem nie zdenerwować. Jednak miał przewagę, a ona była schowana pod meblem. Rozglądała się uważnie po podłodze, nie chciała się jednak schylać aż tak, aby móc zajrzeć pod zabudowaną część biurka, bo wtedy istniało zagrożenie, że biodrówki już całkiem postanowią się ewakuować. Gdy jej zdaniem poszukiwania zostały zakończone, a jedynym co znalazła był zepsuty spinacz, westchnęła zrezygnowana.
- I nie żeby coś, ale ja tu żadnego dokumentu nie widzę... - dodała naburmuszona. I wtedy do niej dotarło, że to naprawdę była kara za grzechy, czyli przyjście w nieodpowiednich spodniach do agencji. Od razu zamarła w bezruchu, zerkając na Raya przez ramię. Wydawał się skonsternowany, ale hej, to tak jak ona. Odchrząknęła natychmiastowo i wycofała się spod biurka tyłem, unikając jednak jak najbardziej jego wzroku, z głową pochyloną ku podłodze. Wstała wreszcie, lecz szukając podparcia dla rąk, chwyciła się biurka oraz kolana mężczyzny. Puściła go dopiero, gdy już znalazła się w pionie i mogła swobodnie podciągnąć spodnie, co zrobiła jak najsubtelniej się tylko dało. Stojąc tak jeszcze przez moment, czuła się bardzo niezręcznie, dlatego tylko zrobiła dwa kroki w tył, aby być choć trochę dalej od mężczyzny.
- Dziękuję. Zrozumiałam już wszystko i więcej tego nie zrobię - powiedziała, a włosy spadające na twarz ukryły jej mimikę. Oczywiście chodziło jej o dress code, no bo niby o co innego? Nie wiedziała, czy ma odejść, czy czeka ją kolejne upodlenie, dlatego tylko stała dwa kroki obok jego fotela, czekając na decyzję Raya. Gdyby to od niej zależało, to najbardziej chciałaby znaleźć się już w domu i zakryć kołdrą.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyNie Paź 13, 2019 7:53 pm

Z chwilą, gdy stażystka zanurkowała pod jego biurko, rozluźnił napięte dotąd mięśnie. Na szczęście scenariusz, w którym Farris siada mu między nogami i z tak samą wielką determinacją, z jaką wkroczyła do gabinetu, łapie za jego pasek od spodni, nie miała racji bytu. To sprawiało, że odetchnął z widoczną ulgą. Co prawda sytuacja dalej kwalifikowała się pod molestowanie seksualne w pracy, jednak nikt by na to nie wpadł, gdyby patrzył na zachowanie Nowej. Pasja, z jaką przyległa do podłogi, aby znaleźć nieistniejący na niej dokument, niemal go rozczuliła. Oparł rękę na podłokietniku, natomiast policzek podparł na zgiętej w pięści dłoni.
- To powinno podchodzić pod molestowanie seksualne – odezwał się i niby to z oburzeniem oderwał wzrok od wystającej bielizny. – Wystawiasz tyłek przed szefem, każąc patrzeć na swoje majtki. Próbujesz mnie uwieść? A dałem ci nawet marynarkę, abym nie musiał tego oglądać… - teraz nawet nie musiał za bardzo udawać. Misja odwrócenia kota ogonem zakończona sukcesem. A potem, żeby nadać swojej konsternacji wiarygodności, ostentacyjnie zapatrzył się w kąt gabinetu, unikając patrzenia na jej tyłek.
Siedział w fotelu, utrzymując obrażony wyraz twarzy. Nie skomentował nawet złapania za jego kolano. Przemógł w sobie chęć wyprostowanie nogi w chwili, gdy Nowa się na niej oparła. Wystarczyło, że całą sytuację obrócił przeciwko niej. A przy (nie)szczęściu stażystki: pewnie by upadła i rozwaliła sobie głowę o kant wysuniętej szuflady. Lepiej nie ryzykować.
-  I to naprawdę urocze. Znajdujesz czas, żeby martwić się o Akane, zamiast o siebie. Od razu zaznaczam, że ona dostaje znacznie więcej niż sowite wynagrodzenie – odparł obojętnie, przenosząc wzrok na twarz dziewczyny. Patrzył jej prosto w oczy, mówiąc dalsze słowa. – A co się tyczy ciebie… - na moment zamilkł, żeby zrobić odpowiednio nieprzyjemną atmosferę. – Wpadasz do gabinetu i zamiast zaczekać na moje polecenia, chcesz wejść pod biurko, nawet nie dając mi szans na powiedzenie, że już nie trzeba. Zresztą, dobrze wiesz, iż telefon był skierowany do Akane, a nie do ciebie. Z nią też dzisiaj jeszcze o tobie porozmawiam… - groźba, jaka zawisła w powietrzu, nie zwiastowała dla Farris niczego dobrego.
Zwykle Japończycy unikali patrzenia sobie w oczy i momentami dla Raya było to krępujące, zwłaszcza jeśli musiał utrzymać kontakt wzrokowy z nowo poznaną osobą. Lubił to jednak robić w stosunku do osób, które zdążył poznać i obserwować ich reakcje. Przy reprymendach z reguły tego nie robił, ale tak samo jak Supernowa łamała zasady, tak również Ray postanowił sobie darować kurczowe trzymanie się własnych zakazów i nakazów. Wwiercał w nią przenikliwy wzrok, a chłód, jaki z niego emanował, przypominał o jego indywidualności.
- I oczywiście, że tego nie zrobisz – warknął, przysuwając się z powrotem do biurka. Dopiero teraz przeniósł spojrzenie z dziewczyny na stojący przed nim laptop. – Jeszcze raz odbierzesz telefon skierowany do Akane, a wylecisz ze stażu z oceną negatywną. Niemniej jednak będę sprawiedliwy i wywalę również sekretarkę, żeby dotrzymała ci towarzystwa.
Blefował. Agencja bez Akane upadłaby w przeciągu około dwóch miesięcy, jednak Farris nie musiała o tym wiedzieć. Aż miał ochotę szczerze się zaśmiać na myśl o tym, jaką minę miałaby sekretarka, gdyby usłyszała o jego „groźbie”. Przeczuwał, że i tak dzisiaj po pracy czeka ich długa rozmowa. A na niej nie zabraknie nabijania się ze stażystki oraz sytuacji, jaka miała miejsce w biurze.
Z marsową miną wskazał w kierunku kanapy, gdzie Nowa zostawiła marynarkę.
- Nie zapomnij o niej, jak będziesz wychodzić. I weź od Akane pieniądze na kolejne zakupy – przypomniał jej na zakończenie rozmowy.
Później wrócił do swoich spraw, kompletnie nie przejmując się egzystencją Farris. Nic więcej nie miał do dodania, dlatego czekał, aż młoda zabierze czym prędzej zadek z jego gabinetu.


★★★

Minęło kilka kolejnych dni. Ray coraz rzadziej bywał w agencji, przez co jego kontakt ze stażystką jeszcze bardziej się ograniczył do niezbędnego minimum. Sama Farris prawdopodobnie jeszcze bardziej go nienawidziła. Nawet jeśli był tylko na pięć minut w biurze, kazał jej czym prędzej iść do sklepu po kawę oraz pączka z dziurką. Niewywiązanie się z polecenia często skutkowało głupią karą. A to kazał jej szorować wszystkie podłogi w agencji, a to prosił, żeby dosłownie przez osiem godzin siedziała i nic nie robiła. Marnował czas Farris, starając się, aby doskonale zapamiętała sobie jedną rzecz – w agencji Araia nie było miejsca na osoby nieprzestrzegające zasad.


Ostatnio zmieniony przez Ray dnia Sob Paź 26, 2019 1:48 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyNie Paź 13, 2019 11:16 pm

Tego dnia po powrocie do domu miała konkretne załamanie. Każdy dzień w agencji był ciężki, mimo że tak naprawdę nic tam nie robiła, poza znoszeniem upokorzeń i noszeniem kawy. Jej duch nie był tak silny, jak zawsze myślała, a uświadomił jej to nikt inny, jak jej ex idol Iceman. Życie jest smutne.
Dzisiejsze nurkowanie pod biurkiem szefa po, jak się okazuje, wyimaginowany dokument... Kara za niesubordynację była dotkliwa i Nova już zrozumiała swój błąd, mimo wszystko tamta sytuacja powracała do niej co chwila. Dodatkowo co jakiś czas przypominały jej się słowa mężczyzny, które rezonowały w głowie dziewczyny niczym wrogi czar. "Chodząca porażka" ciążyła na niej. Coś w tym było, więc po tym dniu wyrzuciła wszystkie spodnie w stylu biodrówek jakie miała do pojemnika z odzieżą na cele charytatywne. W kajeciku natomiast ozdobiła słowa: "Piąta zasada: Żadnych gum DO ŻUCIA, inne są ok" odpowiednim rysunkiem gumy w formie balona wydmuchiwanego z ust blondynki. Pożegnała się też z różowymi pasemkami, jakoś do niej nie pasowały. Po kąpieli nadal czuła ciężar na sercu, choć łudziła się, że wanna pełna gorącej wody roztopi jej problemy. Owinęła się w ręcznik i ruszyła do małej kuchni.
Wzięła do ręki szklankę mleka, bo nie zadbała wcześniej o kupno alkoholu na chwile zwątpienia w swoją egzystencję, więc ten trunek musiał wystarczyć. Ugrzała je jeszcze w mikrofali i zasiadła na kanapie, wbijając smętne spojrzenie w ekran telewizora. Akurat leciała transmisja z jakiejś bohaterskiej akcji w innej części miasta. Westchnęła. Nie tak miał wyglądać jej staż. Miała wychodzić ze swoim mentorem na ulice i zwalczać zbrodnie, a przynajmniej patrzeć z boku jak on to robi. Widząc jednak uśmiech na twarzy bohatera na szklanym ekranie, wezbrały w niej jakieś nowe siły. To marzenie jeszcze nie umarło. Miała dopiero osiemnaście lat i nie mogła się poddawać. Była dopiero tuż za startem, a do mety wciąż daleko! Żeby jednak jej życie w agencji się odmieniło, musiała podjąć pewne decyzje i przemyśleć parę spraw. Każdego da się zmiękczyć, nawet serce skute lodem i znajdzie na to sposób, choćby nie wiem co.
Postanowiła od dnia dzisiejszego bardziej nad sobą panować i postarać się dostosować do zasad pana Arai. Ogólnie na horyzoncie widniała dobra zmiana, co napawało ją na ten moment optymizmem. Nie powstrzymało jej to jednak przed zjedzeniem wielkiego kubła lodów łyżką do zupy, ale hej. Nie oceniajcie.
Codziennie się starała i wszystko zmierzało ku dobremu, tak też minęły następne dni. Zwłaszcza przez fakt, że ostatnio Ray częściej wybywał z biura. To trochę smuciło, bo przecież pragnęła być z nim w terenie, ale jednak dawało dziewczynie moment wytchnienia. I mimo, że gdy tylko się pojawiał, ganiał ją po kawę i pączki, starała się szukać w tym pozytywów. Na przykład, nie musiała patrzeć na jego twarz ośmiu godzin dziennie, a także mogła podjeść pączka idąc z powrotem do agencji.
Dziś nie było inaczej. W godzinach porannych Ray wpadł na chwilę do środka, nakazując jej lecieć po kawę i pączki. Nie wiedziała, ile ma czasu, ale była pewna, że i tak się nie wyrobi, więc dostanie karę - jak zresztą ostatnio codziennie. W duchu jednak wciąż pamiętała o swoim postanowieniu o zmianie nastawienia, dlatego zazwyczaj przyjmowała to wszystko z uśmiechem oraz pokorą.
Kiedy po kwadransie dotarła przed drzwi szefa wiedziała, że to jej szansa. Był w środku, a ona mogła wreszcie pokazać mu, że nauczyła się pukać. Oceniła jednak swoją postawę - nie miała wolnych rąk, a wolała nie odstawiać rzeczy na biurko sekretarki. Znając jej szczęście, pewnie słysząc jego "WEJŚĆ" chciałaby w pośpiechu złapać kawę, ale zamiast tego by ją przewróciła, zalewając wszystkie dokumenty i komputer napojem. Nie na mojej zmianie... Dobrej zmianie - powtórzyła sobie w głowie i uniosła nogę do góry, aby lekko nią zastukać. Musiała chwilę tak postać, aby złapać idealną równowagę, po czym wymierzyła stopą w dół drzwi. Zapukała raz, ale na tyle słabo, że mężczyzna pewnie uznałby to za randomowe uderzenie czegokolwiek o drzwi. Dlatego ponowiła próbę, co tym razem jej wyszło. Z gabinetu jednak nie dochodził żaden dźwięk, więc po dłuższej chwili zniecierpliwiona dziewczyna zapukała ostatni raz. Teraz jednak przesadziła z mocą i nim się obejrzała, jej noga przeleciała przez drewno z głośnym trzaskiem, a drzazgi rozbryzgnęły się na wszystkie strony.
Stojąc jedną stopą w środku gabinetu, z ciałem pozostawionym jednak poza nim już wiedziała, że cała jej budowana skrzętnie dobra zmiana właśnie legła w gruzach. Zdawało jej się, że dookoła panuje jedynie głucha cisza, a każdy zamarł, jak ona sama. Mina Caitlyn wyrażała więcej niż 1000 słów, przeważającymi były jednak kurwa i ups.
Jedyna reakcja, na jaką było ją stać, to wyjęcie nogi z dziury i odstawienie jej na podłogę. Wbiła potem tępy wzrok w drzwi przed sobą, przełykając głośno ślinę, jakby czekając aż szef wyrzuci ją ze stażu.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Ray

⋆ dyrektor liceum U.A. ⋆

Ray

Imię i nazwisko : Ray Arai
Liczba postów : 116

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyPon Paź 14, 2019 2:10 am

Tego dnia Ray musiał odwiedzić swój gabinet, żeby zabrać dokumenty dla innej agencji, z którą ostatnio współpracował. Wchodząc do budynku, przywitał się z mijającymi go pracownikami albo skinął im głową w formie powitania. Przemierzał korytarze pewnym siebie krokiem, aż dotarł do sekretariatu. Tam podszedł do biurka, posyłając Akane szeroki uśmiech.
- Hej, świetnie dzisiaj wyglądasz – rzucił na dzień dobry, podczas gdy kobieta skromnie mu podziękowała. Zaraz potem jego wzrok przeskoczył na siedzącą obok Farris. – Tobie też cześć – odbębnił byle jaką formułkę tylko po to, aby nie czuła się zignorowana.
Przyjął od sekretarki pocztę oraz wysłuchał spraw, na które musiał znaleźć czas w ciągu dnia. Jego humor uległ pogorszeniu.  Nic dziwnego, że znowu oberwało się Nowej. Kazał jej w trybie natychmiastowej lecieć po swój zestaw śniadaniowy, dobitnie przy tym zaznaczając, aby nie zwlekała ani chwili. Liczyła się każda minuta, zważywszy na fakt, iż niedługo miał wychodzić, a wolałby jednak skosztować kawy i pączka.
Wszedł do gabinetu, od razu kierując się do olbrzymiej szafy stojącej w rogu pomieszczenia. Otworzył ją, wzdychając ciężko na widok ilości teczek. Cały mebel był nimi wypchany, a co najgorsze – wszystkie one dotyczyły otwartych spraw. Jako że uwielbiał w pracy porządek, tak kiedyś kazał pracownikowi uporządkować dokumentacje w kolejności alfabetycznej. Dzięki temu łatwiej było mu się odnaleźć. Nachylony nad szafą, szukał konkretnych teczek. Szybko je znalazł, a następnie rzucił na stół.
Utknął z tymi sprawami już kilka miesięcy temu, a teraz istniała możliwość, że wszystkie one są ze sobą powiązane. Jeszcze przed spotkaniem z profesjonalnym bohaterem, który sam trafił na pewien trop i chciał Rayowi pomóc w tej sprawie, postanowił odświeżyć sobie wiadomości zawarte w papierach.
Po kolei otwierał teczki, czytając jeden dokument za drugim. Wszystkie informacje mogły mu się przydać, dlatego chłonął każde słowo. Za bardzo zależało Rayowi na rozwiązaniu tych spraw oraz za wiele mógł stracić, aby pozwolić sobie na nieuwagę. Zaczytał się na tyle, że przewracał stronę za stroną w krótkim odstępie czasu. Kiedy skończył z jednym dokumentem, przekładał go za ostatnią kartkę. I tak też zrobił z papierem trzymanym w dłoni, gdy na kolejnym dostrzegł niewielką ilość zaschniętej krwi. Aż żołądek mu się skurczył na ten widok, a jego puls przyśpieszył. Spod palców Raya lód stopniowo zaczął pochłaniać dokument. Oddychał płytko, podczas gdy w głowie albinosa rozgrywała się prawdziwa burza myśli. Czy to możliwe, że dokument został wtedy zabrudzony? Pewnie nie. Tamte papiery kazał przepisać pracownikowi. Prawdopodobnie zaciął się kiedyś kartką i to była jego krew. Przymknął oczy, biorąc głęboki wdech. Nie mógł stracić panowania nad sobą. Nie chciał wracać myślami do narzeczonej, dlatego starał się wymazać jej wspomnienie z głowy, co było trudnym wyzwaniem. Widział ją z zadziwiającą dokładnością oczyma wyobraźni. Nie zwrócił uwagi na pukanie, za bardzo skupiając się na miarowym, głębokim oddychaniu. Lód powoli znikał z powierzchni kartki, niknąc pod jego palcami.
A potem coś jebnęło.
Powoli odwrócił głowę w stronę, z której dobiegł go niepokojący dźwięk.
Miał pieprzoną nogę w drzwiach, a raczej w ich dziurze. Ray odłożył trzymane dokumenty na stół, żeby ich nie pognieść w napadzie furii. Teraz, nawet gdyby miał zamknąć oczy i policzyć do dziesięciu, to nijak udałoby mu się złagodzić narastającej w nim złości. Wstał gwałtownie z kanapy, mając nadzieję, że tak od razu nie zabije stażystki. Otworzył drzwi chwile po tym, jak Farris wyciągnęła z nich kończynę. Dziewczyna wydawała mu się taka mała. Była niższa od niego, co nie umknęło mu już wcześniej, ale teraz przywodziła na myśl nieistotnego robaka, którego można zlikwidować jednym pstryczkiem. Ray rozciągnął usta w szerokim drwiącym uśmiechu, poprawiając przy tym węzeł na krawacie. Ze spojrzeniem utkwionym w Farris, zrobił krok do przodu, likwidując dystans między nimi, co jeszcze bardziej wytwarzało wokół niego otoczkę dominacji.
- Ty mała, głupia istoto… - wysyczał przez zaciśnięte zęby, a gdy zrobił porządek z krawatem, puścił go, po czym wycelował palcem w klatkę piersiową Novy. – Jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z tak nierozsądną osobą. Jakim pieprzonym cudem ukończyłaś U.A., skoro nie panujesz nad mocą? – zapytał retorycznie, mrużąc zabójczo oczy. – Stażystka, którą przerasta jebane pukanie. Przespałaś się z kimś dla licencji? Bo nie chce mi się wierzyć, że sama ją zdobyłaś…
Ray zamilkł w jednej chwili, gdy zobaczył zmierzającą w jego stronę Akane. Rzuciła mu pytające, zaniepokojone spojrzenie, a to wystarczyło, żeby doszło do niego, że tym razem posunął się zdecydowanie za daleko. Z westchnieniem przeczesał palcami włosy, natomiast poczucie winy miał wymalowane na twarzy. Cudownie. Szef roku, co opieprza pracowników i to jeszcze przy innych, robiąc przy tym prostackie komentarze - tym właśnie się stał.
- Przepraszam – wydobył przez zaciśnięte gardło, wykonując w stronę Akane gest oznaczający, żeby nie podchodziła. Zajmie się tym bez jej pomocy. Mimo to nie był w stanie spojrzeć Farris prosto w oczy. – Ostatni mój komentarz był niepotrzebny – powiedział już typowym dla siebie, spokojnym tonem. – Nie zmienia to jednak faktu, że nie kontrolujesz swojej mocy. I to nie jest żadna głupota, możesz niechcący kogoś skrzywdzić. Jakkolwiek przykro mi z powodu moich słów, tak musisz ponieść konsekwencje swoich czynów. Sama naprawisz te drzwi albo zamówisz odpowiednią usługę. W każdym razie drzwi mają być do jutrzejszego dnia naprawione – dokończył powoli, czując się, jakby parowały z niego resztki ochoty na życie.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t65-ray-arai
Supernova

⋆ profesjonalna bohaterka ⋆

Supernova

Imię i nazwisko : Caitlyn Farris
Liczba postów : 136

★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ EmptyPon Paź 14, 2019 1:33 pm

Patrzyła na niego ze skruchą, ale i widocznym przerażeniem. Bała się o swój los w tej agencji. Akurat teraz, kiedy naprawdę zaczynała dokładać wszelkich starań i przykładać wagę do stażu, oczywiście musiała wszystko zepsuć. Mimowolnie oczy jej się zaszkliły, a gdy tylko to poczuła, zaczęła panicznie starać się powstrzymać. Z każdą chwilą i zdaniem mężczyzny było jednak coraz gorzej. W końcu padły tak okropne słowa, które trafiły prosto w serce. Musiała pochylić głowę i zasłonić twarz choć trochę włosami, aby zupełnie się nie rozpłakać. Mogła tłumaczyć, że chciała dobrze albo to przez chęć spisania się lub po prostu z powodu braku odpowiedniego wyładowania swojej siły na siłowni. Ale gula w gardle dusiła, jakby ktoś chwycił ją za szyję a świadomość, że cokolwiek by nie powiedziała, cała wina i tak spoczywała na niej dodatkowo odbierała jej chęć do otwierania ust. Mężczyzna stał blisko, nie patrzyła jednak na niego, ściskając z mocą rączki od siatki z donutami. To chyba jedyne, czego nie dało się zgnieść i roznieść w pył. Przeprosił, czym zupełnie zaskoczył dziewczynę, to jednak tylko pogorszyło sprawę. Wysłuchała go z trudem do końca, a na koniec monologu wciąż wbijając wzrok w podłogę wcisnęła mu w ręce kawę oraz pakunek, po czym najzwyczajniej w świecie odwróciła się do niego plecami. Ruszyła szybkim krokiem przed siebie, chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej stąd. Pod koniec długości korytarza wręcz zaczęła biec, aby ukryć się przed ciekawskimi spojrzeniami pracowników agencji. Kiedy wreszcie dopadła do drzwi damskiej toalety, prawie że dusiła się własnym płaczem. Zamknięta w jednej z dwóch kabin usiadła na toalecie, kuląc całe ciało. Nie powstrzymywała już tych wszystkich emocji, które kłębiły się w niej od tak dawna. Objęła ramiona dłońmi, dając pełną swobodę wstrząsającym ciałem spazmom. Płakała tak szczerze i mocno, że możliwym było, iż zaraz znowu coś rozwali. Czuła się jak mała, zagubiona dziewczynka, a jedyne czego pragnęła, to przebywać teraz w ciepłych ramionach swoich wspierających rodziców. Może marzenie o bohaterstwie wcale nie było dla niej. Może była jedynie niezdarną dziewczyną, zagubioną w obcym świecie, z ideałami, które nigdy nie zostaną spełnione.
Nie wiedziała, jak długo tu siedzi, ale mało ją to obchodziło. W rzeczywistości minęła już prawie godzina. Ktoś wszedł do toalety, ale Caitlyn jedynie podkuliła nogi i przytuliła do siebie, udając, że jej tu nie ma. Potrzebowała samotności, bo na nic innego nawet nie mogła teraz liczyć. Nie miała w tym miejscu nikogo przychylnego, kto ukoiłby jej ból czy chociaż mocno przytulił. Była sama. Przez całe trzy lata liceum także nie nawiązała żadnej bliższej relacji, nie miała nawet przyjaciół. A najbliższe jej sercu osoby znajdowały się tysiące kilometrów od niej. Zrezygnowana i przytłoczona życiem, oparła bezradnie głowę o ścianę kabiny, powoli uspokajając skołatane nerwy. Dopiero po długich piętnastu minutach była w stanie sięgnąć po papier, by otrzeć nos, choć i tak całą twarz miała mokrą od łez.
Niepewnie uchyliła drzwi kabiny z obawą, że kogoś spotka, jednak upewniwszy się o czystości terenu, przemknęła szybko do umywalek. Tam dokładnie obmyła twarz i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Opuchnięte oczy, a dookoła nich zaczerwieniona skóra. Nos prawie jak u starego alkoholika, nie mówiąc o policzkach. Z jej ust wydobyło się ciche, acz niezwykle ciężkie westchnienie. Bardzo nie chciała stąd wychodzić i tam wracać. Najchętniej napisałaby teraz rezygnację, choćby na papierze toaletowym i rzuciła nią Rayowi w twarz, ignorując fakt, że zmarnował jej dwa miesiące życia. Była gotowa dać za wygraną. W jej głowie nie zachowała się już żadna pozytywna myśl. W sumie do jej świadomości dotarło, że nawet nie miałaby nic przeciwko, gdyby wyrzucił ją stąd na zbity pysk. Wtedy mogłaby z podkulonym ogonem wrócić do rodziców, pokonana przez życie. W domu, w ich ramionach byłaby bezpieczna. Zaczęłaby pracę w ich firmie jako korpo szczur i przeżyła spokojnie swoje nędzne, marne życie. Ale nie, tkwiła tu. I zaraz będzie musiała odgrywać przed wszystkimi rolę, że wcale nie pękło jej serce, a marzenia nie zostały spłukane razem z resztką makijażu. Uśmiechnęła się do swojego odbicia na próbę, wiedziała jednak, że nikogo tym nie oszuka. Nawet samej siebie. Czuła się beznadziejnie i zupełnie nie wiedziała, jak sobie z tym poradzić.
Trudno. Gorzej być już nie mogło. Weźmie i naprawi te jebane drzwi, choćby miała to być ostatnia rzecz jaką zrobi. Zmarszczyła gniewnie brwi, podciągnęła rękawy, rzucając sobie jeszcze w lustrze pełne zaciętości spojrzenie, po czym ruszyła pewnym krokiem z powrotem w stronę gabinetu. Mijała bohatera za bohaterem, ignorując uparcie ich wzrok, skupiona na zadaniu. Kiedy dotarła na miejsce, nie bacząc na siedzącą na swoim miejscu Akane ani na to, czy Ray jest czy go nie ma w swoim gabinecie, bezpardonowo chwyciła drzwi i jednym ruchem wystawiła je z zawiasów. Mogło to wyglądać dość niecodziennie, zważywszy na gabaryty blondynki. Ona jednak wydawała się mieć wszystko w nosie. Dalej ciskając gromy spod zmarszczonych brwi zlustrowała spojrzeniem biurko swojego wroga szefa, z ulgą zauważając, że go tam nie ma. I doskonale, bo cały smutek przekuła w złość, co mogło być aktualnie fatalne w skutkach.
Po chwili znowu minęła Akane, nawet na nią nie patrząc i gdzieś zniknęła. A gdy wróciła, trzymała w dłoni podręczną skrzynię z narzędziami (która w rękach osiemnastolatki wyglądała na ciężką). Postawiła to wszystko na ziemi i uklęknęła nad dziurą w drzwiach, głowiąc się, co z tym zrobić. Wyjęła ze skrzynki jakieś pocięte kawałki szerokich, drewnianych listew i przyłożyła jedną do dziury. Z miłym zaskoczeniem odkryła, że przybijanie gwoździ (a raczej walenie młotkiem w cokolwiek) daje jej chwilową ulgę, dlatego pozabijała całość z ogromną przyjemnością. Co chwilę wyrywały się z jej ust przekleństwa, których nigdy w życiu wcześniej nie używała. Wiązankom nie było końca, aż wreszcie ukończyła "naprawę". Odsunęła się nieco od dzieła... I poczuła, że nadciąga kolejne załamanie nerwowe. Wszystkie siły ją opuściły, a sama rzuciła się dramatycznie na drzwi, przytykając do nich czoło i powstrzymując w sobie chęć do krzyku. Pewnie za chwilę nie wytrzymałaby i wydarła wniebogłosy, aż usłyszeliby ją w Ameryce, narastające uczucie zatrzymał jednak delikatny dotyk dłoni na ramieniu dziewczyny. Początkowo zamarła w bezruchu, bojąc się, że to szef postanowił wrócić i ją jeszcze bardziej pognębić. Kiedy jednak podniosła wzrok, zobaczyła stojącą nad nią zatroskaną Akane. Momentalnie usta Caitlyn wygięły się w podkówkę, a broda trząść bezradnie. Nie musiała nic mówić, sekretarka obdarowała ją pobłażliwym uśmiechem i zaproponowała, że zadzwoni po ekipę od napraw. Nova dziękowała Bogu w duchu za takie anioły, jak panna Akane, bo bez nich demony jak Ray triumfowałyby i dziś piekło dostałoby samobójczą duszę w swe ramiona. Zebrała się i narzędzia z podłogi, po czym dziękując sekretarce z całego serca (i prosząc, aby obciążyła kosztami za naprawę konto osiemnastolatki) wyszła wcześniej z firmy. Nie byłaby w stanie dłużej tam wysiedzieć...
Kiedy tylko doczłapała się do domu, od razu ponownie dopadła ją bezsilność i przytłoczyły emocje. Od progu jedynie zdjęła buty, rozpięła ogrodniczki zrzucając je po drodze do łóżka, na którym padła już w samych majtkach i bluzce. Przez chwilę się nie ruszała, wtulając twarz w pościel, szukając w niej ukojenia, domowego ciepła. Wreszcie dotarło do niej, że nie jest w stanie zmierzyć się nazajutrz z Rayem Arai. Dlatego też sięgnęła po telefon i zachrypłym od płaczu głosem, słabym niczym ledwo tlący się płomyczek nadziei, poprosiła o jeden dzień wolnego z powodów zdrowotnych. Gdy tylko się rozłączyła, zasnęła w ubraniach, mając nadzieję, że nigdy nie będzie musiała już wstawać.
Powrót do góry Go down
https://oneforall.forumpolish.com/t41-caitlyn-farris
Sponsored content





★HOUSE OF MEMORIES★ Empty
PisanieTemat: Re: ★HOUSE OF MEMORIES★   ★HOUSE OF MEMORIES★ Empty

Powrót do góry Go down
 
★HOUSE OF MEMORIES★
Powrót do góry 
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
plus ultra :: Strefa organizacji :: Akta mieszkańców :: Retrospekcje-
Skocz do: